Prezydent Francji zaproponował reformę kodeksu pracy, która jest konieczna i korzystna dla gospodarki tego kraju. Wzbudza jednak niepokoje i protesty wśród obywateli. Cały system państwa opiekuńczego, do którego są przyzwyczajeni Francuzi, ma radykalnie ulec zmianie. Socjalistyczny prezydent Francji Francois Hollande i premier Manuel Valls określają reformę jako "uelastycznienie" rynku pracy. Kodeks pracy jest problemem, z którym borykają się niemal wszystkie kraje Unii Europejskiej. Problem tkwi w starzejących się społeczeństwach, zatrudnianiu na tzw. śmieciówki. W Skandynawii, gdzie panuje socjaldemokracja, system funkcjonuje dobrze. W Wielkiej Brytanii wprowadzono pewne zmiany, które dały „odetchnąć” gospodarce. We Francji panuje anachroniczny socjalizm jeszcze z czasów siermiężnego XIX-wiecznego kapitalizmu. Francuzi nie lubią zmian, bo oznaczają one ryzyko. Nowe przepisy przewidują m.in. wydłużenie czasu pracy, Francuzi jednak nie chcą dłużej pracować. Skostnienie klasy średniej, która nie chce ryzyka powoduje niechęć do jakichkolwiek zmian. Dotyczy to także innych krajów Wspólnoty.
Rozmowa z Markiem Brzezińskim, korespondentem Polskiego Radia w Paryżu.