Krzysztof Grzesiowski: W naszym studiu minister sportu i turystyki Andrzej Biernat. Witamy, panie ministrze.
A.B.: Dzień dobry.
K.G.: 3 stycznia w TVP Info mówił pan, że oczekiwania są bardzo wielkie, mamy od 7 do 11 szans medalowych. Minęło trochę czasu, odwiedził pan nasze studio dokładnie 4 lutego i wtedy powiedział pan: „Myślę, że szans na złoto (podkreślam: złoto) mamy więcej niż dwie”. No, trafił pan.
A.B.: Trudno było nie trafić. Jak mówiłem wcześniej, oczekiwania były olbrzymie, zwłaszcza że po Vancouver wyniki z mistrzostw świata były bardzo obiecujące, także mieliśmy Puchar Świata Zbyszka Bródki, Justyna Kowalczyk walczyła, świetna forma Kamila Stocha w dwóch konkursach bezpośrednio przed igrzyskami, to napawało wielkim optymizmem. No i stało się. Tak że mamy 4 złote medale, obawiam się, że będzie trudno ten wynik poprawić lub taki sam wyrównać na następnych igrzyskach.
K.G.: No właśnie, powiedział pan: „Narciarstwo biegowe, czyli Justyna Kowalczyk, nasi skoczkowie i nasi, i nasze panczenistki”. I koniec.
A.B.: Tak wiele tych dyscyplin sportowych w sportach zimowych to nie ma. Jest 15 akurat dyscyplin, w trzech jesteśmy dosyć silni, tak że kwestia tego, czy potrafimy zbudować jeszcze w innych sportach też siłę. Ja w swoim takim wystąpieniu programowym powiedziałem, że będziemy stawiali na sporty, które można uprawiać przez całe życie. Mówiłem o lekkiej atletyce, pięknie komponują się do tego łyżwy, bo na łyżwach również można jeździć od dziecka do późnej starości.
K.G.: A nie było panu czasami przykro, kiedy oglądał pan występy naszych zawodników, nie wiem, w narciarstwie alpejskim, w snowboardzie?
A.B.: No, na pewno nie było to miłe przeżycie, zwłaszcza że wypadali poniżej nawet swoich oczekiwań w tych konkurencjach czy alpejskich, czy snowboardowych, czy nawet jeżeli chodzi o męskie występy w biatlonie, to były dosyć kompromitujące. Natomiast dziewczyny miały dużo pecha, że nie zdobyły medalu, bo gdyby zdobyły, to byśmy mieli pełnię szczęścia, bo jeszcze jedna dyscyplina doszłaby do tego, która rokuje duże nadzieje, zwłaszcza dzisiaj w tym dziewczęcym wydaniu.
K.G.: Sukcesy panczenistów, bo o tym rozmawiamy już od kilku dni tak na dobrą sprawę, od momentu, kiedy dowiedzieliśmy się, że to i złoty, i srebrny, i brązowy medal są własnością naszych zawodników. Rozmawiamy pod hasłem dachu nad torem lodowym albo niech powstanie nowa hala lodowa, w której będą mogli trenować nasi zawodnicy. Czy jest w ogóle taka możliwość, jest taki pomysł, jest taki projekt?
A.B.: Na temat zadaszenia któregoś z torów, bo mamy 4 tory 400-metrowe, pełnowymiarowe, tak że nie jest tak, że my niczego w Polsce nie mamy, na których kilka miesięcy w roku można doskonale trenować, zwłaszcza na tym torze zakopiańskim czy tomaszowskim, które jak gdyby zawsze wychowywały historycznie zawodników do łyżwiarstwa szybkiego. Kwestia zadaszenia, żeby wydłużyć ten okres możliwości trenowania w Polsce do 6-7 miesięcy. Tak że już pamiętam, że rozmowy na ten temat trwały od kilku lat, szukaliśmy partnera do takiej inwestycji. Najlepszym partnerem jest samorząd, który później dba i opiekuje się takim obiektem. Mamy 3 obiekty samorządowe, póki co Warszawa odezwała się ostatnio do tego, że chciałaby spróbować zadaszyć Stegny, z tym, że tam projekty, które gdzieś były w obrocie, w obiegu, kosztowały bardzo dużo milionów złotych, ponad 100, niektóre 150, różne w zależności od rozmachu architekta, ale koncentrujemy się na którymś z tych tradycyjnych miejsc, czyli Zakopanem lub Tomaszowem, kwestia tego, czy...
K.G.: Sanok?
A.B.: Sanok jest trochę na uboczu, jednak musimy szukać optymalnego rozwiązania dla wszystkich łyżwiarzy, bo to nie tylko zakopiańczycy...
K.G.: Mam nadzieję, że mieszkańcy Sanoka nie usłyszeli tego, co pan przed chwilą powiedział.
A.B.: Zakopiańczycy, nie tylko zakopiańczycy są trenujący czy tam z południa Polski trenują łyżwiarstwo szybkie, ale również warszawiacy, poznaniacy, no, Elbląg jest bardzo silnym ośrodkiem zawsze przygotowującym młodych adeptów do łyżwiarstwa szybkiego. Warszawa byłaby optymalna lub Tomaszów, bo położona w centrum Polski.
K.G.: No tak, tylko żeby nie było tak jak to bywa w naszym kraju, że sobie znowu podyskutujemy rok, dwa czy trzy, ci, którzy teraz osiągają sukcesy...
A.B.: A dlaczego? Jeśli chodzi o infrastrukturę sportową...
K.G.: ...już przejdą na sportową emeryturę nie doczekawszy się dachu.
A.B.: Jeżeli chodzi o sportową infrastrukturę, to nie powinniśmy w ostatnich latach narzekać, bo rzeczywiście tych obiektów powstało bardzo wiele, i to nowoczesnych, takich, których się nie musimy wstydzić na świecie i w Europie. Tak że myślę, że i to zadaszenie toru w najbliższych dwóch latach powstanie.
K.G.: Po 3 zł od każdego oglądającego sukces Zbigniewa Bródki na igrzyskach. 10 milionów podobno oglądało w telewizji, no to wychodzi 30 milionów. Dałoby się dach za 30 milionów zrobić?
A.B.: Proszę mi wierzyć, że nie da się... Tak, dałoby się, ale Jurek Owsiak, który wielką akcję robi, zbiera około 30 milionów dzięki wielkiej akcji promocyjnej wszystkich mediów w Polsce i zaangażowaniu tysięcy wolontariuszy. To nie jest tak prosto zebrać 30 milionów.
K.G.: Coś jeszcze w związku z sukcesem olimpijskim planuje rząd, Ministerstwo Sportu?
A.B.: Mamy swoje nagrody, bo medaliści igrzysk olimpijskich...
K.G.: Ale mówię o kwestii związanej z przygotowaniem do kolejnych igrzysk sportowców. Powiada się o wsparciu zakopiańskiej Szkoły Mistrzostwa Sportowego na przykład.
A.B.: Nie no, to na przykład... To naturalne, że trzeba budować tam, gdzie jest szkolenie, trzeba poprawiać baz sportową. Zakopiańczycy po raz pierwszy składają wniosek na budowę hali sportowej, mimo że szkoła istnieje 40 lat, ja nie widziałem jeszcze wniosku od nich, żeby... na budowę hali w tej chwili pojawia się wniosek, będziemy go rozpatrywali. Prawdopodobnie zbudujemy, pomożemy zbudować tę halę, no bo my możemy być tylko partycypantem w takiej inwestycji.
K.G.: Mamy najlepszą trasę biegową w Europie, niektórzy mówią, że na świecie dla narciarstwa klasycznego, czyli Polanę Jakuszycką. Tam już trwa tydzień sportów narciarskich, tydzień sportów biegowych. Bieg Piastów w najbliższą sobotę. Oczywiście pogoda tu rządzi, więc...
A.B.: Niestety.
K.G.: ...pierwotny plan legł w gruzach, niestety pięćdziesiątka nie będzie miała miejsca, ale może warto tam łożyć pieniądze, a nie szukać alternatywnych możliwości innych tras, skoro tam mamy to centrum biegowe w Polsce.
A.B.: Znaczy nic nie wyklucza jedno drugiego, Jakuszyce mają miejsce na to, żeby udoskonalić tę trasę, nawet można wkomponować w to dobry stadion biatlonowy dodatkowo, ale to nie znaczy, że w Zakopanem czy w okolicy też nie ma być kolejna trasa. Na jednej trasie nie da się tylko wykuwać formę, trzeba na trasach o zróżnicowanym profilu, chociażby wysokościowym pracować. Tak że jedna trasa biegowa w Polsce nie załatwia sprawy, trzeba ich przynajmniej trzy lub cztery o dobrym wykonaniu.
K.G.: Panie ministrze, no ale igrzyska igrzyskami, w Soczi skończyły się, tak się składa, no więc teraz żyjemy tym, co może się wydarzyć w roku 2022, nie wiemy tylko jeszcze, w jakiej miejscowości. Być może to będzie Kraków, być może będzie to Zakopane, być może to będzie Słowacja. Czy ten pomysł jest naprawdę realny? Wart tego, by o nim tak dużo mówić?
A.B.: Ja uważam, że tak, nawet kalkulacje, które przeprowadzamy, to nie są miliardy dolarów, tylko jeżeli chodzi o bazę sportową potrzebną do igrzysk zimowych to jest około miliarda złotych dzisiaj wycena tych obiektów, które należałoby zbudować. Natomiast otoczenie, infrastruktura, która jest potrzebna w sensie drogowym czy kolejowym to ona i tak jest modernizowana i do tego 2022 roku powstanie, a baza hotelowa jest gotowa tak naprawdę w Krakowie i Zakopanem. Tak że tutaj ja nie widzę takiego... tej paniki, która mówi o kosztach związanych z organizacją igrzysk zimowych, bo to są tak naprawdę małe igrzyska, bo maksymalnie 2,5-3 tysiące zawodników startuje w takiej rywalizacji i to nie jest jakaś straszna liczba, której nie potrafilibyśmy ogarnąć, mówiąc kolokwialnie, i dobrze przygotować te igrzyska dla startujących i dla gości, zwłaszcza że położenie Polski, nasz już dosyć stary system demokracji zachęci kibiców do odwiedzenia naszego kraju, czego nie było niestety w Soczi.
K.G.: No tak, tylko dla tej części opinii publicznej, która jest przeciwna organizowaniu igrzysk zimowych, ważne są fakty, każde kolejne igrzyska są coraz droższe. Ten przypadek w Soczi jest być może skrajny, owe słynne już 51 miliardów dolarów. Rozumiem, że w naszym przypadku to w grę nie wchodzi, ale jednak pieniądze mogą być potężne, a tu zaraz ktoś powie: a po co nam tor bobslejowy raz w rok używany, a potem co, zmarnieje?
A.B.: Kwestia tego, czy chcemy wszystkie sporty zimowe. Bo pan powiedział, że trzy sporty sam z taką troską, że tylko w trzech sportach mamy... w trzech dyscyplinach mamy tylko jakąś siłę, że możemy zdobywać medale. Tych dyscyplin jest 15 zimowych, w tym bobsleje i saneczki, które niestety wymagają takiej infrastruktury jako sztucznie mrożony tor, żeby uzyskiwać jakiekolwiek dobre wyniki. Oczywiście to jest kwestia tego, czy nie znaleźlibyśmy do takiej inwestycji prywatnego inwestora, który... A wiem, że tacy w Polsce też są, którzy potrafiliby wydać te pieniądze i później próbować na tym torze zarabiać.
K.G.: Powoli zaczynamy żyć oczywiście piłką nożną, skoro igrzyska się skończyły. Nawet w dzisiejszym Przeglądzie Sportowym, czyli głównej gazecie sportowej w Rzeczpospolitej, 10 kolumn jest o piłce nożnej, cały dziennik liczy sobie kolumn 24. Mamy losowanie Euro 2016, jak zwykle wygrają Niemcy w grupę?
A.B.: No, tutaj chyba zapowiada się tak, że wygrają. Cztery drużyny wyrównane, Niemcy poza zasięgiem jeszcze dzisiaj wydaje się, słaby Gibraltar...
K.G.: Ale chyba Gibraltar leży w naszych możliwościach.
A.B.: No nie, Gruzja, Irlandia, myślę, że Szkocja, to nie są żadne drużyny topowe dzisiaj w Europie i wszystko się może zdarzyć, nawet możemy z nimi wygrać.
K.G.: Możemy. Będziemy o tym pamiętać. No i przed nami, panie ministrze, bardzo ważne wydarzenie sportowe już wkrótce, od 7 do 9 marca, czyli halowe mistrzostwa świata w lekkiej atletyce w Sopocie, będzie okazja, żeby się pokazać, że...
A.B.: Miałem okazję być teraz na mistrzostwach Polski, które były takim przetarciem przed mistrzostwami świata. Rzeczywiście hala jest świetnie przygotowana, stworzyła taką rewelacyjną kolorystycznie scenografię. Okazuje się, że też wyniki można na tym tartanie uzyskiwać doskonałe. Kamila Stepaniuk po raz drugi w tym roku skoczyła 2 metry, to jest naprawdę już wynik światowy, a dwie dziewczyny, które z nią rywalizują – Kasprzycka i Domel – również biły się o najlepsze wyniki życiowe. Piętą ledwie lekko strąciła 1,98 m Kasprzycka, tak że gdyby to skoczyła, to też byłby doskonały rezultat, poza tym jej życiowy rekord. Domel 1,92 m, też strąciła, no, powietrzem, podmuchem powietrza, jak ja to mówię. Tak że jest nadzieja w skokach dziewczyn. Biegacze też pokazywali dobre rezultaty, świetna była walka w finale Szczota z Lewandowskim na 800 metrów. Wyglądało to przyzwoicie. Myślę, że święto lekkoatletyki w Sopocie, ten weekend, następny będzie udany.
Daniel Wydrych: Panie ministrze, i zupełnie na koniec, co jest zdaniem pańskim bardziej realne – budowa krytego toru lodowego, czy awans polskich piłkarzy do mistrzostw Europy?
A.B.: Wydaje mi się, że tym razem osiągniemy obydwa sukcesy.
D.W.: A pan jako minister doczeka toru?
A.B.: No, tego nie wiem, bo to jednak jest proces budowlany, który będzie trwał około 2 lat, tak że moja kadencja, jeżeli dotrwam, skończy się w 2015 roku.
K.G.: Czyli może...
A.B.: Około dwóch.
K.G.: Około dwóch, no właśnie. Andrzej Biernat, minister sportu...
A.B.: Na pewno jak będę kończył kadencję, tor będzie prawie gotowy.
K.G.: O, i tej wersji się trzymajmy. Minister sportu i turystyki Andrzej Biernat, dziękujemy za spotkanie.
A.B.: Dziękuję.
(J.M.)