Polskie Radio

Rozmowa dnia: Piotr Nisztor

Ostatnia aktualizacja: 24.06.2014 12:30

Przemysław Szubartowicz: Nasz gość: Piotr Nisztor, dziennikarz Wprost, witam pana.

Piotr Nisztor: Dzień dobry, witam serdecznie.

Zna pan Marka Falentę?

To jest kolejna sytuacja, gdzie kolejna osoba z grona moich znajomych, która pasuje do koncepcji gdzieś tam przez służby...

Ale to jest pański znajomy.

Powiem tak: to jest osoba, z którą rozmawiałem ostatnio i to nie jest tajemnica, bo przygotowywałem materiał na temat składów węgla i tej całej kwestii związanej z zatrzymaniami przez Centralne Biuro Śledcze, no i powiem szczerze, że jestem mocno zaskoczony, bo jeśli dzisiaj organy ścigania właśnie w ten sposób postępują i będą wyłapywać wszystkich moich rozmówców, którzy w ostatnim czasie się ze mną spotkali albo rozmawiali, no to powiem szczerze, że jest to jakaś sytuacja nieprawdopodobna i niecodzienna.

Ale to jest człowiek, od którego dostawał pan nagrania albo kontaktował się w tej sprawie z nim?

Znaczy powiem tak: ja zupełnie nie chciałbym się wypowiadać na ten temat ani zaprzeczać, ani potwierdzać, po prostu nie chcę się wypowiadać, nie chcę brać udziału w napędzaniu jakichś nieprawdopodobnych spekulacji. Ja mogę powiedzieć tylko tyle, że w ostatnim czasie faktycznie z nim się kontaktowałem, siłą rzeczy on jest jednym z głównych bohaterów całej sprawy związanej ze składami węgla i z tymi kontrowersjami.

No tak, dziesięć osób zostało zatrzymanych kilka tygodni temu przez Centralne Biuro Śledcze...

Dokładnie.

...a on ma 40% udziałów firmy Składy Węgla i może czuć się pokrzywdzony przez rząd i dlatego jest taka, a nie inna sytuacja, tak to przynajmniej tłumaczą osoby, które analizują w tej chwili jego zatrzymanie, no, dziennikarze i obserwatorzy. Myśli pan, że ten człowiek nie ma nic wspólnego z tą aferą?

Proszę pamiętać o jednej rzeczy, już od samego początku tej afery zaczęły się pojawiać różnego rodzaju nazwiska, pojawił się major BOR-u, pojawił się poseł PiS-u, teraz mamy biznesmena, no, ciekawy jestem, kto jeszcze się pojawi w tej sprawie. I powiem szczerze, ja bym był bardzo ostrożny co do komentarzy w tej sprawie, bo jednak jest to tak poważna sprawa i tak łatwo zrobić osobom, które nie mają tutaj żadnej winy, osobom niewinnym ogromną krzywdę...

Ale pan się dziwi, że policja i organy, służby państwowe tak postępują, że zna pan te osoby, tutaj chodzi o posła Maksa Kraczkowskiego, tutaj chodzi o oficera BOR-u, tutaj chodzi w tej chwili o tego przedsiębiorcę. Skoro pan tych wszystkich ludzi zna, a jednocześnie jest pan dostarczycielem materiałów do tygodnika Wprost, które są publikowane, no to chyba sprawdzają pańskich znajomych.

Znaczy ja powiem tak: przede wszystkim to, co jest istotne w tej całej kwestii, tajemnica dziennikarska jest rzeczą świętą i organy  ścigania nie mają prawa do tego, aby w jakikolwiek sposób dzisiaj taki podsłuch mi założyć bądź sprawdzać moje bilingi. Oczywiście ze względu na tą atmosferę emocji i pewnego ogromnego zamieszania, jakie wywołały te taśmy, na pewno prokuratura i ABW moim zdaniem idzie mocno po bandzie. Pytanie: czy przebiło tą bandę, bo na pewno jeśli dopuścili się złamania prawa i nielegalnie prowadzą działania, no to mam nadzieję,  że te osoby zostaną rozliczone i pociągnięte do odpowiedzialności. To jest jedna bardzo istotna rzecz. Druga rzecz – ja jako dziennikarz śledczy, jako dziennikarz znam różne osoby, tak samo jak państwo też w tej branży pracują długo i siłą rzecz to nie jest tylko to,  że ja znam osobę z BOR-u, znam różne osoby z różnych instytucji państwowych, różnych posłów z różnych partii, różnych przeróżnych biznesmenów. Zresztą przecież jako współpracownik Pulsu Biznesu no to siłą rzeczy pisałem o biznesie, o nieprawidłowościach w biznesie i powiem szczerze, że naprawdę ja osobiście bardzo ostrożnie bym podchodził do tej sprawy, bo prawda może się okazać taka, że ABW po prostu prowadzi działania na oślep, prowadzi działania, które mają za zadanie za wszelką cenę...

A jaka jest pańska ocena w tej sprawie? Rozumiem, że pan nie może ujawnić źródła i nie chce pan ujawnić źródła, ale jeżeli zada ktoś panu pytanie, czy Marek F., bo lepiej tak o nim mówić, przedsiębiorca, o którym przed chwilą mówiliśmy, że został zatrzymany, jego dom jest przeszukiwany w Konstancinie, to są doniesienia medialne, czy jak ktoś panu zada pytanie, czy ten człowiek to jest ten człowiek, który panu dostarczył taśmy?

Ja powiem tak: bez względu na to, jakie pytanie dostanę, czy to będzie Marek F., czy to będzie, nie wiem, Jan Kowalski, Jan Nowak, ja zawsze zasłonię się tajemnicą dziennikarską. I jakby tutaj proszę nie oczekiwać ode mnie żadnej odpowiedzi. Ja mogę tylko powiedzieć tyle, że ja naprawdę bardzo mocno dziwię się organom ścigania, bo przy tej atmosferze napięcia bardzo łatwo o błędy. I też ja bym przestrzegał kolegów i koleżanki dziennikarzy przed ferowaniem wyroków. I też proszę pamiętać o jednej podstawowej rzeczy, to znaczy śledztwo jest wszczęte w sprawie nielegalnego podsłuchiwania, czyli kary, która jest zagrożona do 2 lat więzienia. Jeśli na dzień dzisiejszy do tego śledztwa dołączona jest cała grupa śledczych, którzy opiekują się mną 24 godziny na dobę, no to ja czegoś nie rozumiem, to znaczy ja byłem przekonany, że żyjemy w państwie prawa, że państwo prawa pozwala dziennikarzom na to, żeby normalnie funkcjonować w tym zawodzie, a tajemnica dziennikarska jest rzeczą świętą, oczywiście z wyjątkami, bo mamy wyjątki związane chociażby z zabójstwem i jest to jakiś jeden powiedzmy z nielicznych wyjątków, przy których taką tajemnicę można (...)

No tak, ale tutaj jest sprawa związana także z tym, o czym mówią politycy rządzący, że chodzi o zamach stanu i w związku z tym nielegalne podsłuchiwanie polityków, ujawnianie jest przestępstwem, tak to interpretują. Ale jest jeszcze pytanie także o to, czy dziennikarz powinien dostawszy takie taśmy, a więc wiedząc, że to jest przestępstwo, publikować je bez żadnego komentarza w gruncie rzeczy, to znaczy po prostu dawać prawie w całości poza wątkami osobistymi i personalnymi, takimi prywatnymi, no to cały ten wątek związany np. z Łukaszem N., który był menedżerem w restauracji „Sowa & Przyjaciele”, który został zatrzymany, a który wcześniej pracował w Lemongrassie, a z kolei właścicielem Lemongrassu był biznesmen Andrzej K., który później był, jak piszą dziennikarze, związany z polskim oddziałem Łukoilu i tak dalej, i tak dalej, czy pana takie wątki nie niepokoją, że mogą prowadzić np. do służb zachodnich?

Ja na to pytanie...

Albo rosyjskich, albo jakichkolwiek innych?

Ja na to pytanie odpowiem w jeden prosty sposób, to znaczy to, że te nagrania się ukazały, przede wszystkim zastopowały cały proces, bo gdybyśmy nie ujawnili tych nagrań, to w dalszym ciągu osoby odpowiedzialne za ten proceder by funkcjonowały, tych nagrań byłoby dużo więcej i mogłoby się okazać, że cała sprawa wyszłaby za rok, za dwa, za pięć, nie wiadomo, kiedy. Więc naprawdę tutaj atakowanie nas czy mnie osobiście za to, że są tu jakieś nieprawidłowe działania czy... nie wiem, nawet ciężko mi to określić, to jest moim zdaniem naprawdę pewna taka absurdalna gra, gdzie teraz okazuje się, że najpierw zaczęto tutaj pisać o tym, że ten Łukasz N. słynny złożył jakieś zeznania, które rzekomo mają mnie obciążać, po czym się okazało, że takich zeznań...

No tak, że od pana dostał mikrofony.

No tak, po czym okazało się, że takich zeznań w ogóle nie ma. Tak że naprawdę ja bym bardzo ostrożnie do tego podchodził, zresztą...

No dobrze, a czy ta osoba, od której pan dostał te nagrania, to jest osoba, która nagrywała, czy osoba tylko pośrednicząca?

Znaczy powiem tak: na dzień dzisiejszy nie chciałbym zupełnie się na ten temat wypowiadać, to znaczy tajemnica źródła jest rzeczą świętą. Ja rozumiem, że wszyscy chcieliby tutaj poznać kulisy, jak to wyglądało i tak dalej, i nie dziwię się. No, proszę też zrozumieć mnie, zresztą wszyscy jesteśmy dziennikarzami i wiemy, na czym polega tajemnica dziennikarska, tajemnica źródła. Ja tylko mogę powiedzieć to, co zresztą przyświecało mi osobiście przy tej całej sprawie. Według mnie ujawnienie tych taśm leżało stuprocentowo w interesie publicznym. Tak jak powiedziałem, z jednej strony ze względu na to,  że ujawnienie tych taśm ten proceder przerwało, bo dzisiaj już nie wyobrażam sobie, żeby w tych miejscach były dalej prowadzone działania. Gdyby nie ta publikacja, to proszę sobie wyobrazić, w dalszym ciągu najważniejsze osoby w tym państwie by przychodziły do tej restauracji, były nagrywane.

Dobrze, to proszę posłuchać, co powiedział minister rolnictwa Marek Sawicki na naszej antenie.

*

Marek Sawicki: W mojej ocenie istotne jest to, jaka jest rola służb specjalnych w naszym państwie. I teraz jest pytanie: na jakich współpracownikach opiera się ABW, opiera się CBŚ, z kim współpracuje i komu przekazuje informacje? Bo jeśli nawet są to informacje, które są od tak zwanych zbuntowanych...

Red. Kamila Terpiał-Szubartowicz: Rozumiem, że teraz sugeruje pan, że mogą za tym stać polskie służby we współpracy z dziennikarzami?

Marek Sawicki: Nie jest to wykluczone. Kilka scenariuszy jest w tej chwili rozpatrywanych, ten także. Wiemy, że mamy do czynienia często z wewnętrznym buntem w jednej, drugiej, trzeciej służbie, bo ktoś nie awansował, bo komuś dano za niską podwyżkę, więc zaczyna się różnego rodzaju wewnętrzna gra, ale też wiemy doskonale...

Red. Kamila Terpiał-Szubartowicz: Ale jeszcze dopytam, sugeruje pan...

Marek Sawicki: ...pani redaktor, że dla służb specjalnych pracują ludzie różnych profesji, a wśród dziennikarzy jest ich w sposób szczególnie wielu, więc...

Kamila Terpiał-Szubartowicz: Ale ma pan jakąś szczególną wiedzę konkretną na temat tego, że np. Piotr Nisztor albo Sylwester Latkowski mogli współpracować ze służbami?

Marek Sawicki: Ja nie mam takiej wiedzy, ja się mogę tylko domyślać, dlaczego akurat ta czy inna osoba ma informacje z wielu działań operacyjnych czy to dotyczących generała Papały, czy to dotyczących pana Olewnika, upublicznia je, a potem się okazuje, że to są tzw. ślepe wrzutki, ślepe kanały.

*

Czyli stoi za tą wypowiedzią pytanie, czy jest pan współpracownikiem jakichś służb.

No, rozczaruję pana ministra Sawickiego, ale nie jestem. I mało tego, jeśli chodzi o ministra Sawickiego, który nie posiada żadnej wiedzy, tylko zadaje pytania, ja z kolei jestem przekonany, że akurat minister Marek Sawicki ma swój własny interes, swoje partykularne interesy w tym, żeby dzisiaj personalnie mnie atakować. Ja tylko przypomnę, że już wielokrotnie w ostatnim czasie wypowiadał się na mój temat w sposób, mówiąc łagodnie, skandaliczny i oczywiście jego wypowiedzi są analizowane przez prawników. No i myślę, że jeśli pan Marek Sawicki nie przeprosi mnie, nie jest wykluczone, że spotkamy się w sądzie.

Bo sugestia jest taka, że pan dostaje materiały od służb specjalnych, publikuje je jako megafon czy jako po prostu człowiek, który tylko jest przekaźnikiem tak naprawdę jakiejś gry i rozgrywki głębszej, no i jak sądzę, takie pytania zadaje.

Oczywiście, każdy może zadać pytania, a ja mogę oczywiście tutaj odpowiedzieć. Mam też prawo bronić siebie, mam prawo wystąpić o ochronę dóbr osobistych. Ja tylko powiem jedną rzecz, znaczy Marek Sawicki w jakiś sposób pewnie nie jest zadowolony z tego, że po mojej publikacji, po ujawnieniu słynnych taśm PSL-u stracił stanowisko. I ja tylko powiem jedną rzecz – ta sprawa do końca jeszcze dzisiaj nie została wyjaśniona, przecież była kontrola Kancelarii Premiera w Agencji Rozwoju i Modernizacji Rolnictwa, którą nadzorował minister Sawicki, okazało się, że w tej Agencji doszło do nieprawidłowości i w momencie, kiedy właśnie pan Marek Sawicki wracał na stanowisko ministra rolnictwa, ta sprawa była kierowana do prokuratury i prokuratura zajmowała się czy w dalszym ciągu teraz zajmuje się tą sprawą.  Więc ja powiem tak: ja naprawdę też studziłbym jego emocje, bo ta cała sprawa naprawdę nie opiera się na tym, że ja jestem osobą, która dostaje taśmy i je bezmyślnie publikuje, ja na swoim koncie... pracuję w zawodzie przecież 10 lat, na swoim koncie mam przeróżne artykuły, mam jedną książkę, teraz będą wychodziły kolejne moje publikacje i one nie będą się opierały, i tu rozczaruję wszystkich, na nagraniach, tylko na dokumentach, na wyciągach z kont zagranicznych z Lichtensteinu, ze Szwajcarii, i myślę, że wówczas...

A o kim pan będzie pisał? Też o politykach?

To będzie książka, która będzie dotyczyła prywatyzacji i będzie zahaczała o najważniejszych polskich biznesmenów, którzy brali udział w tychże prywatyzacjach, tam będą bardzo jasno pokazane przepływy finansowe poprzez różnego rodzaju spółki zagraniczne i pewne zależności różnych osób, no i myślę, że wówczas jakby też spotkam się z kolejnymi jakimiś zarzutami, że skąd mam...

Dobrze, to ja jeszcze pana zapytam... Oczywiście zarzuty pewnie zawsze będą. Zapytam pana na koniec, bardzo krótko – będą w następnym tygodniku Wprost kolejne nagrania, kolejne stenogramy, kolejne taśmy?

Tak jak zresztą było to już powiedziane, my na dzień dzisiejszy nie mamy żadnych innych taśm i to jest moja odpowiedź na to pytanie.

Dziękuję bardzo. Piotr Nisztor, dziennikarz Wprost.

Dziękuję bardzo.

(J.M.)