Polskie Radio

Rozmowa dnia: prof. Małgorzata Omilanowska

Ostatnia aktualizacja: 05.08.2014 08:15
Audio
  • Małgorzata Omilanowska o planowanych inwestycjach w dziedzinie kultury, liście niematerialnego dziedzictwa kulturowego, ustawie audiowizualnej, nowelizacji o ochronie zabytków i 70. rocznicy Powstania Warszawskiego (Sygnały dnia/Jedynka)

Krzysztof Grzesiowski: Nasz gość: minister kultury i dziedzictwa narodowego, pani prof. Małgorzata Omilanowska. Dzień dobry, pani profesor, witamy w naszym studiu.

Prof. Małgorzata Omilanowska: Witam państwa.

Z ręką na sercu powiem, że do wczoraj nie miałem zielonego pojęcia, na czym opierała się sława rusznikarstwa według tradycyjnej szkoły cieszyńskiej.

Jest niezwykle rzadkim zjawiskiem, tradycją sięgającą XVII wieku produkowania bardzo specyficznego rodzaju długiej broni. I rzeczywiście zachowała się ta tradycja tylko w okręgu cieszyńskim. Chcemy wpisem na listę niematerialnego dziedzictwa kulturalnego wesprzeć tego rodzaju rzemiosło. Nie tylko to, ale w przyszłości też inne.

Produkowano tak zwane ptaszniczki, które służyły... to były takie strzelby do polowań na ptaki, uwaga, siedzące, czyli jak leciał, to znaczy, że z tego czegoś nie strzelano. Ale mówiąc zupełnie poważnie, owa lista niematerialnych dziedzictwa kulturowego przyjęta przez UNESCO w 2003, ale w Polsce to trochę trwało, zanim u nas ją przyjęto.

Tak, bo myśmy dopiero w 2011 roku przyjęli tę konwencję i po jej przyjęciu natychmiast przystąpili do przygotowań, żeby można było przeprowadzić taką właśnie pierwszą uroczystość, jaka miała miejsce wczoraj, wpisu na listę, ale to trochę wymagało, dlatego że trzeba było też powołać radę ekspertów, którzy decydowali o tym, jakie zjawiska powinny znaleźć się we wpisie.

A te zjawiska, o których pani minister mówi, poza tym rusznikarstwem według szkoły cieszyńskiej, to jeszcze szopkarstwo krakowskie, pochód Lajkonika, flisacka tradycja w Ulanowie i procesja Bożego Ciała w Łowiczu. Ja rozumiem, to nie budzi kontrowersji...

Myślę, że tak.

...wśród tych ekspertów, o których pani wspomniała przed chwilą.

To oczywiste rzeczy, które rzeczywiście w Polsce są niezwykle ważnym zjawiskiem i taką naprawdę utrwaloną tradycją, o długiej historii. Ale myślę, że jest ich o wiele więcej i ten wpis będzie się poszerzał w następnych latach.

To dopiero początek, tak?

Tak, my dopiero zaczynamy.

A kto zgłasza w ogóle pewne zjawiska z historii naszego kraju, pewne tradycje, które mogą być wpisane?

Jak to się brzydko mówi, rozdzielnik jest szeroki, dlatego że właściwie eksperci i rada są gotowi rozpatrzeć wnioski zarówno władz samorządowych, jak i organizacji pozarządowych. Tutaj nie chodzi o uregulowanie prawne tego. Jeżeli jest coś naprawdę ważnego, eksperci ocenią, że jest to ważna i długa tradycja, to na pewno znajdzie się we wpisie.

Czyli skoro istniało i warte jest tego, żeby to zapisać, to niech tak będzie.

Tak.

W pewnym skrócie. Pani minister, w tym budynku, w którym jesteśmy, nie można nie porozmawiać o ustawie audiowizualnej, o której z pani poprzednikiem, ministrem Bogdanem Zdrojewskim, rozmawialiśmy, ilekroć pojawił się w naszym studiu. On wtedy przeważnie apelował o cierpliwość, że pewne kroki już są poczynione, że już jest coraz bliżej. Pan minister Zdrojewski przeniósł się do Strasburga i do Brukseli. Czy pani będzie kończyła to, co on zaczął?

Zadanie zostało powierzone ministrowi Andrzejowi Wyrobcowi, który jest od 3 tygodni podsekretarzem stanu w Ministerstwie Kultury, ale zdążył się już spotkać z większością przedstawicielstw środowisk zainteresowanych w powstaniu tej ustawy. I myślę, że w ciągu kilku miesięcy jesteśmy w stanie przygotować projekt, który poddamy społecznej konsultacji. Ja jestem spokojna o to, że my będziemy gotowi z projektem, natomiast nie mogę gwarantować, że jeszcze w tej kadencji Sejmu da się przeprowadzić prace legislacyjne.

Czyli dokument ewentualnie z ministerstwa wyjdzie, projekt, a potem panie i panowie posłowie mają się pochylić z troską i może się wyrobią, a może się nie wyrobią w tej kadencji, tak to należy rozumieć, tak?

Tak to należy rozumieć.

Swoją drogą ciekawe, dlaczego jest taki opór materii w tej konkretnej kwestii.

Nie z mojej strony.

Zgoda, ale w ogóle to interesujące pytanie. To już będzie 8 lat w przyszłym roku, tak? Dwie kadencje i nic. I cisza.

Trudno mi odpowiadać za dwie kadencje.

Czyli jesteśmy na etapie teraz konsultacji, jak pani minister powiedziała, szerokiej...

Na razie tak zwanych nieformalnych po to, żeby sformułować kształt projektu ustawy.

A czy pani ma opinię na temat tego projektu, który proponował minister Zdrojewski, wprowadzenia owej opłaty audiowizualnej? Mówi się 10, 12 złotych miesięcznie bez konieczności rejestracji odbiornika. Czy to jest dobre wyjście, czy może trzeba to zmienić?

W tej chwili jest to nasz punkt wyjścia, natomiast jesteśmy gotowi na weryfikację tej koncepcji, jeżeli okaże się, że ktoś zaproponuje ciekawsze czy lepsze rozwiązanie. Ale od tego zaczynamy.

A są takie w zasięgu?

To jest pytanie, na ile...

Spotkała się pani z takimi?

Przede wszystkim to jest pytanie, na ile dopuścić w mediach publicznych reklamy, prawda? Czy opłata audiowizualna będzie stuprocentowym dochodem mediów i będzie można całkowicie zrezygnować z reklam, czy też trzeba będzie myśleć o jakimś wariancie mieszanym.

Zdaje się, że ze strony przynajmniej jednego z mediów publicznych padła deklaracja, że możemy bez reklam.

Zobaczymy.

Czyli pierwszy krok został zrobiony. Czy pani minister, biorąc pod uwagę fakt, że wybory parlamentarne mamy w przyszłym roku, kończy się kadencja Sejmu, zobaczymy, jakie będą wyniki wyborów, ale czy pani profesor ma świadomość tego, że kończy to, co było zaczęte przez pani poprzednika, czy będą jakieś nowe pomysły i nowe projekty, nowe inicjatywy legislacyjne?

Proszę pana...

Bo to kilkanaście miesięcy pozostało.

Jedną ważną zmianą legislacyjną oprócz wspomnianej ustawy audiowizualnej, którą bardzo chcielibyśmy przeprowadzić jeszcze za tej kadencji Sejmu, jest nowelizacja ustawy o ochronie zabytków, która powinna być zmodernizowana i przygotowana do zadań, jakie będzie czekało środowisko konserwatorskie wprowadzanie narodowego programu rewitalizacji miast. To umocowanie merytoryczne generalnego konserwatora zabytków, ale to także inny układ zależności służbowych, czyli odzespolenie służb konserwatorskich od władztwa wojewodów i podporządkowanie ich generalnemu konserwatorowi zabytków, tak jak było to od 1924 roku po 2003. Natomiast oprócz zmian legislacyjnych, bo to wiem, że zawsze jest najbardziej interesujące, myślę, że uda się zrobić też parę innych rzeczy.

Wspominała pani na spotkaniu z sejmową Komisją Kultury bodaj o takich trzech priorytetach: inwestycje w kulturze, ochrona dziedzictwa i edukacja. To są te trzy elementy, trzy tematy, które pozostaną najważniejszymi sprawami. Inwestycje w kulturze – co pod tym rozumieć?

Kończenie tego, co już zaczęliśmy i przygotowanie środowiska kultury w Polsce do właściwego wykorzystania środków unijnych następnej perspektywy. Czyli przygotowanie projektów strategicznych. Nie będziemy już inwestowali w wielkie nowe instytucje, w wielkie nowe gmachy, bo wygląda na to, że nie uzyskamy ze strony Unii Europejskiej zgody na takie wielkie inwestycje, natomiast będziemy mieli bardzo dużo środków, które pozwolą nam zmodernizować te budynki instytucji, które już istnieją. Myślę, że to dobry kierunek.

A z tych wielkich inwestycji, które zapowiadano, na które szukano pieniędzy, na które powstały projekty, czego pani brakuje?

Wie pan, ja bym wolała odpowiedzieć na nieco inne pytanie. Ja nie widzę już w tej chwili tak naprawdę głębokich potrzeb dotyczących tworzenia nowych instytucji w Polsce. To, co wydaje mi się największym problemem, to bardzo ograniczony dostęp do wielu zjawisk kultury dla ludzi, których na to nie stać. I wydaje mi się, że środki publiczne z budżetu państwa w najbliższych latach powinny służyć przede wszystkim temu, aby poszerzyć możliwość i dostęp do kultury dla ludzi, którzy mają niższe dochody, spowodować, żeby muzea, teatry, opery, wszystko to, co jest w gestii przynajmniej ministra kultury, a więc zależy od środków publicznych, którymi dysponuje rząd, było szerzej dostępne niż do tej pory.

No to możemy dojść do edukacji, do tego trzeciego elementu, którym będzie się zajmowało ministerstwo. Co pod tym się kryje?

No właśnie przede wszystkim...

To już jest coś, część tego, o czym pani minister przed chwilą mówiła?

Dokładnie tak, dlatego że procesy zainicjowane przez Bogdana Zdrojewskiego, które zmieniły oblicze wielu instytucji kultury, wprowadzając taką szeroką ofertę edukacyjną, już trwają. Należy tylko dbać o to, żeby nie zanikły i żeby się rozwijały. Muzea dla dzieci, lekcje edukacyjne dla szkół, teatry z ofertami porannymi, filharmonia ze specjalnymi projektami dla młodzieży i dzieci, także projekty senioralne, to wszystko toczy się i ma miejsce. To dotyczy oczywiście także wielkich zadań, które są wpisane w narodowym program rozwoju czytelnictwa, w działalność Narodowego Instytutu Audiowizualnego, który w darmowym dostępie do sieci wprowadza nagrania koncertów, spektakli teatralnych, za chwilę zaczynamy proces udostępniania literatury objętej prawami autorskimi poprzez wykopywanie praw do najważniejszych tytułów. Ale to, co mnie najbardziej martwi, to po prostu drogie bilety wstępu. One wykluczają z uczestnictwa w wielu wydarzeniach dzieci i młodzież, zwłaszcza z biedniejszych rodzin. I myślę, że środki publiczne powinny być przede wszystkim kierowane na to, aby te dzieciaki mogły zwiedzić Wawel, pójść od teatru, zobaczyć raz w życiu spektakl operowy niekoniecznie za dwieście złotych za bilet.

To niby oczywiste, ale już słyszę tych, którzy ustalają ceny tych biletów, dlaczego one są tak drogie, a nie dużo tańsze.

Ja znam te argumenty i dlatego wiem, że bez wsparcia ze środków publicznych nie zmuszę dyrektorów do wprowadzenia takiej oferty. Oni mają swoje argumenty finansowe, muszą uzyskać dodatkowe wsparcie dla swojej działalności, żeby móc te bilety, ceny tych biletów obniżyć.

Pani minister, jest pani dobrym adresatem tego pytanie, czy obchody rocznicy, 70. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego były w tym roku mizerne?

No, pan żartuje.

Ale to nie ja powiedziałem.

Ja miałam akurat ten zaszczyt i przyjemność, że brałam chyba we wszystkich wydarzeniach lub prawie wszystkich wydarzeniach, przygotowanych przez Urząd Miasta Warszawy, powstańczych i z całą odpowiedzialnością za słowo mogę powiedzieć, że tak podniosłej, tak uroczystej, tak mądrej, dobrej atmosfery dawno nie widziałam w Polsce na uroczystościach państwowych. A  udział niezwykle szeroki powstańców, którzy przecież przyjechali z całego świata, i proszę pamiętać, to miasto dźwignęło koszt ich obsługi, przecież to były 3 dni, a właściwie 4 dni obchodów, gdzie setki wolontariuszy opiekowało się powstańcami, byli transportowani z jednego miejsca uroczystości na drugą, byli wenerowani w najwyższy możliwy do osiągnięcia sposób. Uroczystości były godne, z ogromnym rozmachem, uroczyste, z należytą celebrą i wielkim szacunkiem dla tych ludzi.

No to może jest tak, że jak mamy do czynienia z wydarzeniami historycznymi czy kulturalnymi, to zawsze dobrze jest coś powiedzieć, będąc politykiem, by zaistnieć. Czy się podoba, nie podoba, wolno, nie wolno, dopuszczalne, niedopuszczalne.

Ja bym lubiła, żeby oceny formułowali przede wszystkim ci, co uczestniczą i wiedzą (...), a obawiam się...

To często z wydarzeniami kulturalnymi tak jest, nie wiem, z książką, ze spektaklem teatralnym, że recenzujemy, nie mając zielonego pojęcia, co w tej książce jest zapisane...

To prawda.

...ewentualnie jak wygląda spektakl.

To prawda.

Zresztą ktoś kiedyś napisał taką książkę „Jak recenzować książki, których się nigdy nie czytało”.

Nie czytało. [śmiech]

„Proszę nie oczekiwać od ministra kultury, że będzie prowadził rząd dusz i sumień tysięcy ludzi zajmujących się w Polsce kulturą”, to fragment pani wypowiedzi dla Tygodnika Powszechnego,  w jednym z wywiadów to pani powiedziała. Co to oznacza?

To oznacza, że nie wyobrażam sobie, aby urzędnik administracji rządowej narzucał artystom reguły gry, może tylko wszczynać dyskusję, rozmowę, dialog i prosić o twórcze odniesienie się do złożoności rzeczywistości, jaka nas otacza. Żyjemy w kraju ogromnej radykalizacji postaw ideologicznych i bez umiejętności dialogu i szukania kompromisów doprowadzimy do wojny domowej, naprawdę. Przynajmniej kulturalnej, w dziedzinie kultury. Ja się naprawdę tego bardzo boję i chciałabym, żeby ta radykalizacja nie objęła zjawisk kulturowych, a ludzie kultury nauczyli się ze sobą rozmawiać, nawet jeśli to wydaje się niemożliwe na początku.

Prof. Małgorzata Omilanowicz, minister... Omilanowska, przepraszam, minister kultury i dziedzictwa narodowego. Miałem nadzieję, że się nie pomylę do końca, nie udało się, proszę wybaczyć. Dziękujemy jeszcze raz za spotkanie.

Proszę się nie przejmować, wszyscy mylą moje nazwisko. Dziękuję pięknie, do widzenia.

(J.M.)