Krzysztof Grzesiowski: Prezes Rady Ministrów, pani Ewa Kopacz. Witamy panią premier.
Ewa Kopacz: Dzień dobry.
O poranku.
O poranku.
W chłodnym studiu na szczęście. Pani premier mówi o tym, że prezydent Andrzej Duda wycofuje się z obietnic składanych w kampanii wyborczej. A na podstawie czego pani premier taki wniosek formułuje?
Ja skomentowałam tylko i wyłącznie wypowiedź pana prezydenta, który... oczywiście znam tę wypowiedź z mediów, który mówi, że teraz to rząd powinien w sposób szczególny zaangażować się w pisanie ustaw, które realizowałyby obietnice składane przez pana prezydenta. No, zastanawiające, bo ten rząd był wtedy, kiedy pan prezydent składał te obietnice wyborcze i wtedy nie było potrzeby rozmowy ani z premierem, ani z ministrem finansów. Dzisiaj jesteśmy już po sprawozdaniu z wykonania budżetu, jesteśmy przecież przed przyjęciem budżetu na rok 2016 i dzisiaj słyszę, że to rząd, który był przeciwny i miał rzetelne, w przeciwieństwie do tych, którzy składali te obietnice, wyliczenia kosztów tych obietnic, że to właśnie ci, którzy byli przeciwnikami tego rodzaju rozwiązań, mają dzisiaj być autorami tych ustaw. To jest jeden argument.
Drugi argument jest taki, że jeszcze nie tak dawno, właśnie w kampanii prezydenckiej słyszeliśmy, że ten rząd już nie powinien podejmować żadnych decyzji. No to gdzieś się trzeba zdecydować – albo niech pracują, czego ja jestem zwolennikiem, bo za to im państwo płaci, wszystkim ministrom, premierowi, urzędnikom, albo też niech nie pracują. W kampanii mieli nie pracować, nie podejmować żadnych decyzji, dzisiaj mają intensywnie pracować i pewnie dokonywać cudu, bo zostało tylko dwa czy trzy posiedzenia Sejmu w tej kadencji, i mają wrzucać projekty ustawy, które notabene mają sami napisać, bo ja nie znam do końca założeń pomysłu pana prezydenta i ludzi PiS-u, którzy mówili o dodatkach 500 złotych na każde dziecko. Więc, no, zastanawiająca historia, o tyle zastanawiająca, że z ust opozycji słyszeliśmy bardzo często, jak to to prawo tworzone jest na kolanie. Dzisiaj właśnie to nikt inny, jak ta opozycja namawia: twórzcie to prawo, byleby realizowało nasze obietnice.
Prezydent Andrzej Duda mówi, że są rzeczy, które... zacytuję dosłownie: które mogę zrobić sam, na przykład przygotować projekt niektórych ustaw, ale są i takie obszary, w których samemu bardzo trudno przygotować projekt bez konsultacji z rządem, bez jego wsparcia...
Ale oczywiście...
...bo to są tak olbrzymie dziedziny w funkcjonowaniu państwa. No i potwierdza oczywiście, że z niczego się, z żadnej obietnicy się nie wycofuje. Zatem dochodzimy do takiego momentu, który wymaga spotkania i rozmowy rządu i prezydenta, prezydenta i rządu. Pani premier swego czasu wspominała o potrzebie zwołania Rady Gabinetowej...
I podtrzymuję tę prośbę.
Pan prezydent na to odpowiada: zobaczymy, natomiast bez żadnych wątpliwości mówi o spotkaniu z panią premier. Czy takie spotkanie jest w kalendarzu? Kto taki termin ustala? Jak to będzie wyglądało?
Ja jeszcze nie dostałam tego zaproszenia. No, oczywiście z przyjemnością przyjmę zaproszenie, aczkolwiek wolałabym... Ale to nie jest sprawa tylko mojego chciejstwa, tylko takiej rzetelnej rozmowy, nie dlatego, żeby odnotować to jako fakt medialny, ale żeby z tego spotkania wynikały bardzo konkretne, wymierne korzyści dla obu stron. Rząd dzisiaj jest na końcówce w tej kadencji swojego urzędowania przed wyłonieniem nowego rządu w nowej kadencji, ale też kończy kilka projektów ustaw, część tych ustaw jest procedowanych w Sejmie, one mają swoją wagę finansową, która musi znaleźć się jako odzwierciedlenie w tym planowanym budżecie na rok 2016, więc spotkanie tylko i wyłącznie pana prezydenta z premierem polskiego rządu ma swoją wartość, ja chętnie na to spotkanie pójdę i będę i odpowiadać na pytania, i opowiadać o tym, co chcemy jeszcze do końca tej kadencji zrobić, ale sądzę, że z Rady Gabinetowej, gdzie pan prezydent będzie miał do dyspozycji wiedzę ministra finansów i wszystkich pozostałych ministrów, byłoby z korzyścią i dla pana prezydenta, i dla rządu, ale przede wszystkim dla obywateli, którzy czekają na bardzo konkretne rozwiązania i konkrety wreszcie, a nie decyzje, które opierają się tylko i wyłącznie na przypuszczeniach.
Zatem, pani premier, czy którykolwiek ze sztandarowych pomysłów, ze sztandarowych projektów pana prezydenta z kampanii, a więc wiek emerytalny, kwestia wieku emerytalnego, kwestia kwoty wolnej od podatku czy kwota owych 500 złotych na każde dziecko w rodzinach najbiedniejszych, ma szansę realizacji, jeśli pojawi się jako projekt, ma szansę realizacji w tym parlamencie przy koalicji PO–PSL?
Ale proszę pamiętać, że ta kadencja się kończy. Każdy projekt, który dzisiaj trafia do Laski Marszałkowskiej, musi podlegać oczywiście konsultacjom, a czas leci, to zostało 2,5 miesiąca w tej chwili. To jest procedowanie, to jest jeszcze Senat, a po Senacie dopiero trafia to na biurko pana prezydenta. Ja rozumiem, że dzisiaj wrzucanie projektów, jakichkolwiek projektów, na które pan prezydent dał sobie rok, więc nie ma pośpiechu, te projekty powinny być przygotowane dokładnie, i zresztą taka była deklaracja pana prezydenta, że to będą dobrze przygotowane projekty. Więc nie ma powodu uchwalania ich dzisiaj na kolanie, bez omijania konsultacji i opowiadania, że muszą być już, natychmiast uchwalone w tej chwili, że to ma być swoisty test dla rządzących, czyli koalicji Platformy Obywatelskiej i PSL.
Stąd podejrzewam, że to nie jest sprawa takiego ewidentnego...ewidentnej pomocy dla tych, których miałyby dotyczyć te ustawy, ale raczej gry politycznej, które się w tej chwili toczą. Pan prezydent, jeszcze nie tak dawno parlamentarzysta, dokładnie wie, na czym polega cała ścieżka legislacyjna w parlamencie. Wie również, że projekty, które są składane w tej kadencji, których nie zdążyliśmy zakończyć procesu legislacyjnego, ulegają dyskontynuacji w następnej kadencji. Więc śmiem przypuszczać, że ta rozmowa, którą – jeśli takie zaproszenie będzie do mnie skierowane – wyjaśni intencje i potrzebę takiego szybkiego procedowania, jeśli pan prezydent, oczywiście, zdecyduje się na złożenie takiego projektu.
Ale pani premier jako doświadczony polityk doskonale wie, że w historii polskiego parlamentaryzmu niektóre ustawy przechodziły tak szybko, że nawet czasami opinia publiczna nie zdążyła zauważyć, jak to się stało, że aż tak bardzo...
Panie redaktorze, ma pan rację...
...szybko.
I powiem panu, że wiele razy reagowaliśmy wtedy i nie tylko my, ale poprzednie ekipy, wtedy, kiedy trzeba było szybko reagować, bo sytuacja była nadzwyczajna. I na pewno niewątpliwie będziemy reagować teraz, kiedy wiadomą jest rzeczą, że jest susza i trzeba pomóc polskim rolnikom, bo dzisiaj te straty, które oglądałam, będąc sama u rolników w ostatnią sobotę, wymagać będą pomocy nie tylko tej, którą w tej chwili proponujemy z de minimis, i nie tylko tej, którą proponujemy jako niskooprocentowane kredyty, ale realnej pomocy po to, żeby mieli chociażby zakupione w tej chwili zboże na to, żeby zasiać i osiać to pole na zimę po to, żeby mieć w przyszłym roku plony. Więc są sytuacje, które wymagają rzeczywiście gwałtownych reakcji, szybkich reakcji po to, żeby wesprzeć taką czy inną grupę, która znalazła się wbrew sobie w trudnej sytuacji.
Natomiast jeśli pan dzisiaj mówi o tym, że ta ustawa – 500 złotych na dziecko – powinna być procedowana tak szybko, to ja odpowiem: ja bym chciała wreszcie...
Ja nie mówię, że musi być procedowana. Są przypadki procedowania różnych ustaw...
Są przypadki...
...w bardzo krótkim czasie.
I ja przekazałam te... Chociażby przykład takiego... takiej potrzeby. Natomiast jeśli dzisiaj rozbieżność między tymi, którzy są pomysłodawcami, a tymi, którzy dzisiaj de facto odpowiadają za ten budżet, mówię o rządzie, o ministrze finansów, jest olbrzymia, bo 3,7 miliona dzieci objętych w pierwotnej wersji miało być tymże zasiłkiem, następnie mamy powiedziane, że nie, teraz to już będziemy tylko i wyłącznie wspomagać te rodziny, w których... najuboższe, a w następnej kolejności te, którym... średnio ubogie, to ja chcę wiedzieć, kto będzie najuboższy, kto będzie średnio ubogi, według jakich kryteriów, jakiej grupy to będzie dotyczyło. No jakże można uchwalać projekt ustawy czy ustawę, która będzie obowiązywać, jeśli nie potrafimy powiedzieć, ile ona tak naprawdę będzie kosztować? Bo za chwilę będziemy w takiej oto sytuacji, że przypuszczenia będą się rozmijać z rzeczywistością tak ogromnie, że trzeba będzie komuś zabrać, żeby komuś dać. Więc to musi wszystko mieć ręce i nogi. A poza tym musi mieć odpowiedzialność w przedstawianiu tak ważnych i tak szeroko obejmujących grupę społeczną projektów ustaw.
Pani premier już kilka razy użyła zwrotu „szybka reakcja”. Czy pani premier, nie wiem, spotka się dziś, jutro, pojutrze, wszystko jedno, ale w krótkim czasie z wicepremierem Tomaszem Siemoniakiem, szefem resortu obrony? Najnowszy tygodnik Wprost, na pewno pani premier zna (...)
Jeszcze nie znam, bo przyszłam tutaj świtkiem do państwa.
...jak rząd manipulował przetargiem na śmigłowiec. Siemoniak w ogniu. Ministerstwo Obrony Narodowej mogło sfałszować wynik przetargu na śmigłowiec, ustalił Wprost. Trwa dyskusja na jednym z portali społecznościowych między szefem resortu obrony a autorami tego artykułu i redaktorem naczelnym. Na razie efekt jest taki, że według rzecznika resortu za kłamstwa o śmigłowcach podamy Wprost, naczelnego i autora tekstu do sądu w trybie cywilnym, ochrona dóbr i kodeksu karnego za pomówienie. Czy pani będzie prosiła ministra Siemoniaka o wyjaśnienie tej kwestii?
Ale proszę pamiętać, że sprawa przetargu toczy się od pewnego czasu, to nie jest sprawa nowa, którą opisuje w tej chwili Wprost jako sensacyjną. Przetarg w dalszym ciągu nie został rozstrzygnięty jednoznacznie, trwają, a na pewno intensywnie będą trwały rozmowy dotyczące offsetu, to nie jest tak, że dzisiaj ktoś zakończył procedurę przetargową i powiedział: tak, ta firma jest wykonawcą tego zamówienia publicznego. Absolutnie nie. Dzisiaj Tomasz Siemoniak i nie tylko Tomasz Siemoniak, bo jak wiemy, wicepremier Piechociński, czyli minister gospodarki, musi negocjować całą umowę offsetową, od tego będzie zależało, jaka będzie ostateczna decyzja.
Znam premiera Siemoniaka i nie dlatego, że jest sympatyczną osobą, poprosiłam go, aby pracował ze mną w rządzie, i to w randze wicepremiera. To jest wyjątkowo uczciwy człowiek, bardzo staranny i proszę mi wierzyć, pewnie jeśli nawet osobiście sam nie uczestniczył w tych formalnościach przetargowych, bo ma do tego wyznaczonego swojego wiceministra, to na pewno solidnie tego pilnował. I dzisiaj jeśli mam komukolwiek wierzyć w tej sprawie, to wierzę w tej chwili premierowi Siemoniakowi, który mówi: dołożyliśmy wszelkiej staranności do tego, żeby ten przetarg został rozstrzygnięty jak najbardziej obiektywnie, poprawnie i zgodnie z obowiązującym prawem.
Pani premier, czy kwestia list wyborczych Platformy została już zamknięta ostatecznie?
A wiadomo, że jeszcze przed nami jest rada krajowa i na tej radzie krajowej będzie tylko i wyłącznie zatwierdzenie, bo mam nadzieję, że zmiany, które będą następować na tych listach, będą wynikać z różnych sytuacji życiowych. Jeśli ktoś nie będzie mógł z takiego czy innego powodu startować, a znalazł się na tych listach, no to wiadomą jest rzeczą, że trzeba będzie go kimś zastąpić. Jeśli gdziekolwiek jest jakiś wakat w tej chwili na listach, bo ustalaliśmy region po regionie listę po liście, więc są jeszcze listy, na których muszą nastąpić uzupełnienia. To to już będzie się działo na poziomie między szefem regionu a szefem partii. Natomiast nie przewiduję jakichś perturbacji w związku chociażby z jedynkami, które zostały ustalone na ostatnim zarządzie krajowym.
A jaka myśl towarzyszy pani premier, kiedy czyta wpis pana Pawła Zalewskiego, który ma startować z trzeciego miejsca w podwarszawskim tzw. „obwarzanku” do Sejmu: „Mam nadzieję na wzmocnienie Platformy, ale z panami Kamińskim, Michałem Kamińskim i Giertychem nie odzyskamy zaufania Polaków”?
Ale ja myślę, że jeśli pan Paweł Zalewski, bardzo doświadczony parlamentarzysta i nie tylko polski parlamentarzysta, był przecież europosłem też z rekomendacji Platformy Obywatelskiej, ale skoro dzisiaj obawia się, że pan Giertych w tym okręgu podwarszawskim ma duże szanse, żeby zdobyć ten mandat senatorski, to ja nie widzę przeszkód, żeby wykorzystać zdolności pana Zalewskiego, niech się zmierzy z panem Giertychem. Dostał propozycję do Sejmu, dostał propozycję, no, wysokiej lokaty, trzecie miejsce na liście podwarszawskiej, rozpoznawalna twarz, pięknie mówiący polityk, ładnym językiem, więc ma wszelkie szanse na to, żeby zdobyć swój mandat. Jeśli dzisiaj nie rozumie jednej rzeczy, mianowicie takiej, że czas na dyskusje o wewnętrznych sprawach Platformy się skończył wtedy, kiedy zarząd krajowy przyjął te listy. Dzisiaj ja proponuję, żeby przyjął tylko i wyłącznie jedną moją propozycję: zawinął rękawy, zdjął marynarkę i krawat, co będzie z pożytkiem, bo upały, i poszedł do tych ludzi i rozmawiał z tymi ludźmi, i bił się o każdy głos, bo dzisiaj to jest pora na ciężką robotę, a nie na dyskusje i rozważanie, kto przed nim, kto za nim, kto lepszy, kto gorszy. Dzisiaj ma pokazać, że on jest najlepszy. A więc do roboty! I tylko tego będę wymagać od tych, którzy znaleźli się na listach.
A czy pan minister Grzegorz Schetyna bardzo się zdziwił, kiedy się dowiedział, że będzie z Kielc startował?
A zdziwiłby się, gdyby pan mu powiedział, że jest liderem Platformy Obywatelskiej? Nie. Jest liderem Platformy Obywatelskiej. Pamiętamy, że świętej pamięci Przemysław Gosiewski zrobił świetny wynik, mimo że był mieszkańcem Warszawy, właśnie na Świętokrzyskim. Ja dzisiaj wiedząc, jak ten region jest regionem wartym o takie starcie z PiS-em i pozyskanie jak najwięcej mandatów w tym regionie, wysyłam lidera Platformy Obywatelskiej, człowieka, który umie walczyć, człowieka, który jest doświadczony w polityce, człowieka, który umie zorganizować te wybory tam, w Świętokrzyskim, po to, żeby poprawić wynik Platformy. My dzisiaj gonimy, my nie jesteśmy liderami w sondażach, więc dzisiaj wszystkie ręce na pokład. I sądzę, że pokazanie, że liderzy, tak jak pan Trzaskowski czy Małgosia Kidawa–Błońska, czy pani marszałek Kidawa–Błońska, będą pracować w tych swoich nowych, nieprzypisanych swojemu miejscu zamieszkania okręgach, chociaż pani Kidawa mieszka pod Warszawą, więc sądzę, że to jest naturalne, ale praca poza swoim przypisanym okręgiem, dotychczasowym okręgiem wyborczym pokazuje tylko i wyłącznie pozycję tego człowieka, który jest wysyłany właśnie w ten określony region, po to, żeby zawalczyć w trudnych, ekstremalnych warunkach o lepszy wynik Platformy Obywatelskiej.
Jak rozumiem, kiedy sprawa list zostanie już zamknięta definitywnie i ostatecznie, nastąpi czas prezentacji programu wyborczego, tak? Kiedy to będzie?
Tak, obiecałam to i dotrzymam. We wrześniu.
Początek?
Jak będziemy gotowi?
Pani premier, dziękujemy bardzo za spotkanie i za rozmowę. Ewa Kopacz, prezes Rady Ministrów, była gościem Sygnałów dnia.
Dziękuję bardzo i troszkę chłodu państwu życzę, wszystkim radiosłuchaczom. Wszystkiego dobrego.
JM