Piotr Gociek: Małgorzata Kidawa–Błońska, posłanka Platformy Obywatelskiej. Witam serdecznie, dzień dobry.
Małgorzata Kidawa–Błońska: Dzień dobry, witam.
Co jest właściwie celem, jaki jest warunek opuszczenia sali Sejmu przez protestujących polityków? Próbuję od kilku dni się tego dowiedzieć, dopytywałem Tomasza Siemoniaka, pani partyjnego kolegę, wczoraj dopytywałem posła .Nowoczesnej Adama Szłapkę i tak jakoś od nikogo nie mogę uzyskać jasnej deklaracji, co właściwie powinno się wydarzyć, żeby ta okupacja się zakończyła. Czy to ma być tylko przegłosowanie ponownie budżetu, czy są jakieś inne warunki?
Tak naprawdę zostaliśmy na tej sali, bo tego dnia działo się bardzo dużo złych rzeczy. Marszałek Kuchciński nie wytrzymał presji prowadzenia obrad. Prowadzenie obrad wymaga od marszałka jednak dużego opanowania, a tego dnia miał gorszy dzień, nie wytrzymał. I można ten cały spór i ten problem było rozwiązać bardzo szybko, ogłaszając przerwę, którą marszałek ogłosił, ale spotkać się z Konwentem, porozmawiać i po pewnym czasie wrócić do głosowania budżetu. A pomysł z tym, żeby przenosić głosowanie tego bardzo ważne dokumentu do sali nieprzygotowanej... Bo ja chciałam powiedzieć, że marszałek Sejmu ma prawo przenieść obrady w dowolne miejsce, ale przenosząc te obrady w dowolne miejsce, musi zapewnić posłom, każdemu posłowi dostęp do tej sali i zapewnić takie warunki, żeby nikt nie miał wątpliwości, czy było kworum, kto był na sali, kto jak głosował.
Wczoraj...
Było nerwowo i to wszystko bardzo złe się wydarzyło. My zostaliśmy na sali, bo uważaliśmy, że po pierwsze tego dnia należało przywrócić posła Szczerbę, bo tego marszałek nie zrobił, ponieważ akurat on stał się ofiarą złego nastroju czy nieopanowania w danym dniu marszałka Kuchcińskiego. Każdy człowiek ma prawo do tego, żeby się zdenerwować, ale marszałek Sejmu powinien pamiętać, że każdy poseł wychodząc na mównicę, przez tę jedną minutę, kiedy zadaje pytanie, może mówić to, co chce, może zadawać trudne pytania i marszałek nie może ich cenzorować. Tylko tyle. Ja wiem, że to jest bardzo trudne, ale to świadczy o tym, czy potrafi się zapanować nad czterystu sześćdziesięcioma posłami, a każdy z posłów to jest dosyć silna osobowość.
Tylko że na temat tego, jak wyglądała dokładnie sytuacja 16 grudnia, to już wielokrotnie pani partyjni koledzy powiedzieli. Druga strona też...
Ale zapominamy, co było powodem tego wszystkiego.
Tak, tylko teraz jest ten moment jednak, że trzeba wyjść do przodu, bo tak – już po stronie rządzącej pojawiają się głosy polityków, którzy przyznają, że marszałek Kuchciński popełnił błąd, tak mówi na przykład wicepremier Jarosław Gowin...
Każdy ma prawo... Każdy ma prawo popełnić błąd, tylko do błędu trzeba się przyznać.
...Marek Jurek, były marszałek Sejmu mówił wczoraj w Sygnałach Dnia o tym, że czas najwyższy na to, żeby obie strony wyznaczyły jakichś mediatorów i zaczęły rozmawiać, bo na przykład on uważa, że głosowanie zbiorcze, zblokowanie poprawek do budżetu też absolutnie było nieregulaminowe...
Niezgodne...
...w związku z tym ja cały czas powracam do tego podstawowego pytania...
Ale ja mówię, musimy wrócić do tego punktu wyjścia, czyli musimy przegłosować budżet na sali plenarnej, posłowie mają prawo do poszczególnych poprawek, każdy klub ma prawo, każdy poseł wystąpić i zadać pytanie czy skomentować daną poprawkę. I rzeczywiście to, co mówi pan marszałek Jurek, nie może być tak, że poprawki są blokowane, bo co z tego, że to są poprawki opozycji, ale ja mogę z częścią poprawek jako poseł opozycji się zgadzać, a z częścią nie. Każdy z nas każdą poprawkę może zaakceptować albo odrzucić...
I dlatego ja próbuje doprecyzować...
I dlatego my... Ale dla nas...
...czy jeżeli pojawi się marszałek Kuchciński i powie...
Głosujemy...
...głosujemy jeszcze raz (...) koniec okupacji i...
Tak, ja uważam, że można to było zrobić dawno i nie tworzyć takiej próby doszukiwania się czegoś innego. To nie jest konflikt z rządem, to jest źle przeprowadzony budżet na sali sejmowej, a ja przypominam, że budżet jest bardzo ważnym dokumentem i nikt w naszym kraju i na świecie nie może mieć wątpliwości, czy było tam coś niejasnego, niedoprecyzowanego. Jeżeli jest jedna wątpliwość, powinniśmy to zrobić.
Czyli chodzi o budżet, a nie o zorganizowanie polskiego Majdanu pod Sejmem? Pani takiego sformułowania użyła w rozmowie zdaje się z Agencją AFP jeszcze zanim rozpoczęła się okupacja parlamentu.
Że... Nie, ja uważam... Cały czas mówiłam o tym, że nie możemy dopuścić do tego, żeby regulamin Sejmu... Bo to jest problem dotyczący tak naprawdę Sejmu. Proszę zobaczyć, ile robimy ustaw w Sejmie, jak one są źle oceniane przez Trybunał Konstytucyjny, jakie niejasności. No chciałabym, żeby prawo w Sejmie było dobrze stanowione. Ale problem grudniowy wziął się ze źle przegłosowanego budżetu, z tego, że marszałek Kuchciński nie zapanował nad salą. Głosowanie budżetu jest zawsze trudne, wiemy, że to trwa kilkanaście godzin i posłowie doświadczeni wiedzą, że to jest taki maraton sejmowy, który trzeba... Ale do tego trzeba mieć zimną krew i opanowanie.
A jak pani ocenia propozycję Jarosława Kaczyńskiego, żeby uregulować status lidera opozycji w Polsce? Coś na kształt tego brytyjskiego rozwiązania.
No tak, ale pan prezes Kaczyński powołuje się na model brytyjski, tylko proszę zwrócić uwagę, że Wielka Brytania to nie Polska, przede wszystkim Brytyjczycy mają królową, lider partii rządzącej zostaje premierem, a liderem opozycji jest osoba, która ma największą ilość parlamentarzystów. Więc tam to jest bardzo prosto uregulowane i nie ma żadnego castingu na lidera opozycji.
W Polsce to się też wydaje proste, bo jednak Platforma uzyskała trzykrotnie większe poparcie od .Nowoczesnej w wyborach, więc chyba jest naturalnym liderem opozycji.
Ale gdyby miało to być odwzorowanie, a na to się prezes Kaczyński powołuje, to prezes Kaczyński musiałby być premierem i wtedy moglibyśmy powiedzieć, że jest jakaś równowaga. Szef największej partii rządzącej bierze pełną odpowiedzialność za to, co się dzieje w kraju, przewodniczący największej partii opozycyjnej jest tym liderem opozycji, ale to jest takie... no, takie mrzonki.
Grzegorz Schetyna jest bardzo rozpoznawalnym i budzącym emocje liderem?
Na pewno jest rozpoznawalnym. Emocje też budzi, a polityk musi budzić trochę emocji.
Bo tak zaglądam do sondażu, który dzisiaj w Super Expressie znalazłem, i zarówno tam, gdzie są wymieniani najlepsi politycy, jak i najgorsi politycy roku, Grzegorza Schetyny nie widać. Są inni politycy: Andrzej Duda, Ryszard Petru, Beata Szydło, Paweł Kukiz, Jarosław Kaczyński...
Znaczy ja bardzo zawsze...
I zastanawiam się, czy nie jest troszeczkę na te czasy, kiedy bardzo wyraziste postacie dominują w polityce, czy Grzegorz Schetyna nie jest troszeczkę zbyt bezbarwnym liderem dla Platformy Obywatelskiej.
Ja mam wrażenie, że Platforma jest już po bardzo trudnym okresie, że złapaliśmy wiatr w żagle, mamy plan działania na całe 3 lata, bo przecież do wyborów 3 lata i musimy te 3 lata bardzo dobrze zagospodarować, bo chcemy te wybory wygrać, chcemy odsunąć PiS od władzy i mówimy to szczerze, naszym celem jest zwycięstwo w tych wyborach. Mieliśmy trudny okres, ale w tej chwili to wszystko jest poukładane i Grzegorz Schetyna rzeczywiście narzucił taki typ pracy, tak podzielił obowiązki, że powinno to wkrótce przynieść efekty. A jak będzie oceniany, to zobaczymy dopiero za jakiś czas, to jest dopiero rok. Po roku zarządzania partią jeszcze bardzo trudno w tak trudnym okresie powiedzieć, jak będzie oceniany po kilku latach.
A podobno część młodszych posłów Platformy Obywatelskiej uważa, że Grzegorz Schetyna jest zbyt umiarkowanym liderem.
Ale to jest prawo młodości. Młodzi politycy powinni być wyraziści. Oni szukają miejsca dla siebie, są bardzo aktywni, bardzo pracowici, ale jeżeli partia ma być odpowiedzialną partią opozycyjną, także potrzebne czasami jest ostudzenie emocji i spokój.
Z inicjatywą wyjścia z impasu wyszedł też szef ludowców Władysław Kosiniak–Kamysz. Czy Platforma odpowie na jego propozycje i będzie dzisiaj wspólne spotkanie?
Ja nie wiem, jak wyglądają rozmowy między liderami opozycji, ale dobrze, żeby miały miejsce, dlatego że rzeczywiście opozycja przez te wydarzenia w Sejmie, no, zaczęła się z sobą dobrze porozumiewać. Siedząc na sali z kolegami i koleżankami z .Nowoczesnej, mamy bardzo dobre rozmowy, widzimy wspólne zagrożenia, widzimy możliwość wspólnych działań, co jest bardzo dobre, bo to jest przyszłość, jeżeli opozycja się zjednoczy. Każda racjonalna propozycja będzie brana przez nas pod uwagę, ale jedno jest pewne: wszyscy zgadzamy się, co jest ważne, że ten budżet został źle przegłosowany, i to jest bardzo ważne.
A czego poseł Sławomir Nitras szukał w rzeczach posłów Prawa i Sprawiedliwości...
Nie, nie szukał niczego...
...pozostawionych na sali?
Nie szukał niczego, zwróciła uwagę sterta książek leżąca na podłodze, a przyzna pan, że w Sejmie książki leżące na podłodze pod ławkami sejmowymi one muszą zwrócić uwagę. To nie leżała jedna książka, bo pewnie jedną czy dwóch nikt by nie zwrócił na to uwagę...
Ale to dlaczego muszą zwrócić uwagę? Że posłowie nie czytają, czy...?
Nie, nie, ale książek nie rzuca się na podłogę.
No ale słyszałem, że nie ma półeczek pod tymi pulpitami.
Są, są półeczki. Książek nie rzuca się na podłogę. Ja jestem do tego przyzwyczajona, że książki nie walają się po podłodze.
Znaczy to tak z dobrego serca poseł Nitras postanowił sprawdzić, co się wala na podłodze.
Ciekawość i leżała książka, książka Jarosława Kaczyńskiego, no i tylko tyle. Nie wiem, czy to jest problem. Książki nie powinny leżeć na ziemi.
A ta dobra atmosfera między posłami .Nowoczesnej i Platformy Obywatelskiej na sali to jest krok w kierunku tego, o czym mówił pani partyjny kolega, czyli Borys Budka, mianowicie wspólnej listy wyborczej?
Na razie wspólne działania. Do wyborów 3 lata, do samorządowych 2 lata. I na pewno będzie to brane pod uwagę, ale na razie zaczynamy razem współpracować, co jest bardzo ważne.
Niekoniecznie 3 lata, jeśli w grze pojawia się propozycja Ryszarda Petru samorozwiązania Sejmu, a podczas tego protestu w weekend 16, 17, 18 grudnia pojawiały się także żądania przedterminowych wyborów.
Wszyscy doskonale wiedzą, że jeżeli ma być samorozwiązanie Sejmu czy przedterminowe wybory, to gdyby nawet cała opozycja się zjednoczyła, ta decyzja należy do Prawa i Sprawiedliwości, a z tego, co wiem, w Prawo i Sprawiedliwości takich pomysłów nie ma. My przygotowujemy się na marsz do wyborów za 3 lata.
Do wyborów parlamentarnych, ale wcześniej wybory samorządowe. I będzie pani kandydować na prezydenta Warszawy na przykład?
Jak już zadawał mi pan to pytanie, Platforma będzie miała bardzo dobrego kandydata i na pewno nie będę to ja.
Ja będę zadawał to pytanie różnym politykom do skutku, żeby się czegoś dowiedzieć. W wypadku Pawła Rabieja z .Nowoczesnej na przykład warto było zadawać, bo zdaje się, że właśnie kandydowaniem się cała rzecz skończy. Małgorzata Kidawa–Błońska, Platforma Obywatelska, była gościem Sygnałów Dnia w radiowej Jedynce. Dziękuję serdecznie.
Dziękuję bardzo.
JM