Polskie Radio

Sygnały Dnia 13 marca 2018 roku, rozmowa z Jensem Stoltenbergiem

Ostatnia aktualizacja: 13.03.2018 07:40
Audio
  • Jens Stoltenberg o stojących przed NATO wyzwaniach i agresywnym zachowaniu Rosji (Jedynka)

Beata Płomecka:  Minęło 19 lat odkąd Polska wstąpiła do NATO. Jak pan oceni polskie członkostwo i wkład w rozwój Sojuszu?

Jens Stoltenberg: Przede wszystkim chciałem pogratulować Polsce z okazji 19 rocznicy członkostwa w NATO. Po drugie chciałem podziękować Polsce za bycie oddanym sojusznikiem w NATO, za wniesiony wkład we wspólne przedsięwzięcia paktu w Europie oraz w operacja i misje natowskie poza naszymi granicami, na przykład w Afganistanie i Iraku. Jesteśmy za to bardzo wdzięczni. NATO jest ważne dla Polski, a Polska jest ważna dla NATO. To kolektywny sojusz, stajemy razem jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. To jest siła sojuszu i Polska jest jego częścią.

Polska ogłosiła, że będzie przeznaczać więcej niż 2% PKB na obronność, co nie jest takie częste w NATO. Ale jednocześnie Polska liczy na sojusz, jeśli chodzi o wzmocnienie wschodniej flanki. Czy nadchodzący szczyt wyśle sygnał dotyczący tego, jak długo wojska natowskie będą na polskiej ziemi?

Nie ma żadnego limitu czasowego dotyczącego obecności wojsk sojuszu na wschodniej flance. Będą tam tak długo, jak długo będzie to konieczne. Zdecydowaliśmy się wysłać natowskie wojska na wschodnią flankę jako odpowiedź na agresywne zachowanie Rosji przeciwko Ukrainie. Chodziło o przekazanie jasnego sygnału, że jakiekolwiek działania podobne do tych na Ukrainie, między innymi nielegalna aneksja Krymu, są wykluczone w odniesieniu do któregoś z naszych sojuszników. NATO jest po to na wschodniej flance, by chronić wszystkie kraje członkowskie i bronić ich suwerenności terytorialnej przeciwko jakiejkolwiek agresji. Dlatego grupy bojowe będą na wschodniej flance tak długo, jak trzeba będzie.

Jaka jest pana reakcja na niedawne oświadczenie prezydenta Władimira Putina i prezentację nowych rodzajów broni zdolnych do przenoszenia ładunków jądrowych, które, jak mówił, zostały tak opracowane, by mogły uderzyć w każde miejsce na świecie i były nie do przechwycenia?

To część pewnych mechanizmów działania Putina, które obserwujemy od kilku lat. Dlatego nie byliśmy zdziwieni tym przemówieniem. Dla nas to potwierdzenie, że Rosja od kilku lat przekazuje ogromne sumy pieniędzy na modernizację swoich zdolności wojskowych, inwestuje w nowe wyposażenie, w broń nuklearną i broń konwencjonalną. Ale co naprawdę powinno niepokoić to fakt, że Rosjanie zaczęli coraz częściej wykorzystywać broń nuklearną i konwencjonalną w swojej doktrynie militarnej oraz podczas manewrów wojskowych, a to jest bardzo niebezpieczne.  Dlatego wzywamy Rosję, by przestrzegała wszystkich umów dotyczących kontroli zbrojeń, włączając w to traktat INF. Chodzi o porozumienie dotyczące likwidacji pocisków rakietowych średniego zasięgu, mogących przenosić głowice nuklearne. Stany Zjednoczone oceniły, że Moskwa łamie postanowienia tego układu. Wzywam więc Rosję, by w sposób przejrzysty i możliwy do zweryfikowania przestrzegała zapisów tego porozumienia.

Jest także poważne zagrożenie związane z wojną hybrydową w państwach bałtyckich. Pojawiło się wiele analiz mówiących o tym, że Rosja teraz będzie uciekać się do ataków hybrydowych. Czy sojusz jest na to przygotowany?

NATO w sposób znaczący dostosowało się do otaczającej rzeczywistości, która zmieniła się po 2014 roku, czyli po aneksji Krymu. To powoduje, że sojusz jest lepiej przygotowany, by odpowiedzieć na hybrydowe zagrożenia, czyli na połączenie operacji jawnych i tajnych, na przykład z wykorzystaniem tzw. zielonych ludzików. Jesteśmy bardziej przygotowani na skuteczną odpowiedź, bo z jednej strony znacząco wzmocniliśmy ochronę w cyberprzestrzeni, z drugiej zwiększyliśmy gotowość naszych wojsk do działania. Więc możemy odpowiedzieć szybciej, gdy zauważymy coś niepokojącego, podobnego do aneksji Krymu. Ponadto usprawniliśmy działanie naszych systemów wywiadowczych, by poprawić ocenę sytuacji i świadomość zagrożeń. Mamy też wojska na wschodniej flance sojuszu, które są gotowe odpowiedzieć natychmiast, jeśli pojawi się jakiekolwiek zagrożenie. To wszystko potwierdza, że robimy znacznie więcej niż w przeszłości, by odpowiedzieć na hybrydowe zagrożenia.

Czy jest pan zadowolony z kondycji NATO, z możliwości obronnych? Bo również są i takie ekspertyzy mówiące o tym, że Sojusz nie jest przygotowany na nowe zagrożenia. Niektórzy mówią, że za pięć czy dziesięć lat to Rosja będzie potężniejsza w Europie niż Stany Zjednoczone.

NATO jest najbardziej skuteczną organizacją w historii, jesteśmy najpotężniejszym sojuszem na świecie i mamy sukcesy, bo jesteśmy w stanie się zmieniać w odpowiedzi na zmieniający się świat. Po zakończeniu zimnej wojny sojusz zmniejszył nakłady na obronność, po 2014 roku obserwujemy jednak wzrost napięcia w stosunkach międzynarodowych, mamy coraz więcej przykładów agresywnych działań Rosji. To dlatego teraz inwestujemy więcej w zdolności obronne, kupujemy sprzęt, modernizujemy wyposażenie armii. Jestem przekonany, że za pięć czy dziesięć lat NATO będzie w stanie gwarantować wiarygodną politykę odstraszania i zapewniać mocną obronę sojusznikom. Cały czas pokazujemy, że się zmieniamy, bo przecież świat wokół się zmienia. Wzmocnienie wschodniej flanki NATO to jeden z elementów naszej strategii odstraszania i spodziewam się, że to będzie jeden z tematów szczytu NATO w lipcu. Musimy mieć pewność, że mamy wojska zdolne do natychmiastowej reakcji i do działania. Chodzi nie tylko o umiejętny przerzut wojsk przez ocean, ale też możliwości szybkiego przemieszczenia się po Europie. Do tego potrzebna jest też infrastruktura i zaplecze logistyczne. Już zwiększyliśmy gotowość do działania, ale możemy zrobić jeszcze więcej.

I na koniec jeszcze chciałam krótko zapytać o wspólną unijną politykę obronną, znaną pod nazwą PESCO. Amerykanie wyrażają obawy związane z zacieśnianiem współpracy, zarzucają Europie protekcjonizm i obronę przemysłu zbrojeniowego za wszelką cenę, niedopuszczanie na przykład firm spoza Unii do wspólnych projektów. Podziela pan te obawy?

Z zadowoleniem przyjąłem decyzję Unii Europejskiej o zacieśnieniu współpracy w ramach wspólnej polityki obronnej. Uważam, że unijna polityka obronna może być wzmocnieniem dla sojuszu, jednak pod warunkiem, że nie będzie się to wiązało z powielaniem działań NATO i że nie będzie to konkurencja dla sojuszu. Kraje nienależące do Unii Europejskiej powinny być zaangażowane w tę współpracę najmocniej, jak się da. Musimy pamiętać, że Unia Europejska nigdy nie zastąpi NATO. Po Brexicie 80% wydatków sojuszu na obronność będzie pochodzić z krajów nienależących do Unii. Tu nie chodzi tylko o pieniądze, ale też o geografię. Na północy mamy Norwegię i Islandię, na zachodzie mamy Stany Zjednoczone i Kanadę, a na południu Turcję. Te kraje też są ważne dla europejskiej obrony. Podobają mi się plany wzmocnienia unijnej polityki obronnej, ale to nie może być alternatywa dla NATO. To powinno być wzmocnienie europejskiego skrzydła w sojuszu.

JM