Polskie Radio

Rozmowa dnia: Tomasz Siemoniak

Ostatnia aktualizacja: 20.03.2013 07:15

Krzysztof Grzesiowski: Tomasz Siemoniak, minister obrony narodowej. Dzień dobry, panie ministrze,  witamy o poranku.

Tomasz Siemoniak: Dzień dobry panom, dzień dobry państwu.

Przypomnieliśmy to wydarzenie przed godziną siódmą, dzisiaj mija 10 lat od wybuchu drugiej wojny w Zatoce Perskiej, w skrócie wojny z Irakiem, koalicja sprzymierzonych, w tym polscy żołnierze. Po tej dekadzie warto było, trzeba było angażować się w tę wojnę z polskiego punktu widzenia?

Sądzę, że oceny tutaj mogą być bardzo różne, ale z tej perspektywy widać już wiele efektów tych działań, tej interwencji. Jeśli chodzi o sam Irak, jest zupełnie innym państwem, innym społeczeństwem niż 10 lat temu. Proszę sobie wyobrazić, co by oznaczało dzisiaj, gdyby dalej Saddam Husajn był przy władzy w tej niestabilnej sytuacji w regionie, gdzie mamy Iran, Syrię. Więc myślę, że ten bilans jest pozytywny. Jeśli chodzi o Polskę, dla Wojska Polskiego te 10 lat to ogromna epoka, mamy zupełnie inną armię, właśnie także m.in. przez to, że uczestniczyła w działaniach w Iraku i Afganistanie. Te początki były bardzo trudne, zderzenie z rzeczywistością wtedy było bardzo mocne, dzisiaj po 10 latach można powiedzieć, że wiele wniosków zostało wyciągniętych i nasze wojsko jest gotowe do tego rodzaju działań. Ja myślę,  że... jeśli można jeszcze jedną myślą się podzielić przy tej okazji, że nauczyliśmy się też inaczej rozmawiać o udziale Wojska Polskiego w tego typu misjach. Ja pamiętam tę buńczuczność, te zapowiedzi, te domniemane korzyści gospodarcze. Myślę, że dzisiaj podchodzimy bardziej wstrzemięźliwie, pokazując rzeczywiste, prawdziwe cele tego typu działań, a takimi celami jest walka z terroryzmem, stabilizacja w różnych regionach świata, a także dotrzymywanie zobowiązań sojuszniczych.

A relacje polsko-amerykańskie 10 lat po wojnie w Iraku?

Wiele się w tych relacjach zmieniło, przede wszystkim zmienił się prezydent Stanów Zjednoczonych i zmieniło się podejście Stanów Zjednoczonych do polityki światowej w tym czasie. Ja myślę, że te stosunki dzisiaj są lepsze, jest więcej konkretnych faktów, które pokazują naszą bliską współpracę, także wojskową, mniej jest tutaj gorących deklaracji, a więcej dobrych konkretów. Tak że myślę, że z tego punktu widzenia też wyciągnęliśmy wnioski z tych doświadczeń.

To ma pan zupełnie inne zdanie od autora artykułu w dzisiejszej Rzeczpospolitej, artykułu „Pośmiertna zemsta Saddama Husajna”. Maciej Kielecki kończy swój artykuł zdaniem: „Polska nigdy już nie odzyskała znaczenia, jakie miała dla Waszyngtonu przed 10 laty”.

Tak jak mówiłem, mogą być tutaj różne oceny. Wydaje mi się, że ta ocena nie jest słuszna, dlatego że proszę sobie przypomnieć ten czas, była Polska traktowana dość instrumentalne jako kraj, który był przeciwstawiany krajom starej Europy, które rzekomo nie chcą uczestniczyć w tej interwencji...

To wtedy nie skorzystaliśmy z tej szansy, żeby siedzieć cicho, tak? Jak powiedział Jacques Chirac.

To znaczy ta wypowiedź wysoce była niestosowna i myślę, że sam prezydent Chirac, skądinąd zasłużony polityk francuski, zrobił bardzo źle i tak w Polsce został zapamiętany przez tę wypowiedź. Nie powinien tak mówić, natomiast myślę, że też my się przez tę historię dużo nauczyliśmy. Wspomnę rakiety Roland, różne nasze takie działania, które, mi się wydaje, wynikały ze złej oceny naszej pozycji w tym całym działaniu, w tej całej operacji.

No to teraz nasze bieżące sprawy związane z armią, związane z obronnością. Czy to prawda, panie ministrze,  że obowiązywał czy wręcz obowiązuje jeszcze taki przepis, który mówi, że kobiety-żołnierze, które są w ciąży, muszą co trzy miesiące stawać przed komisją, by przedłużyć zwolnienie?

Tak, obowiązuje. Bardzo się zdziwiłem, bo to absurd. Wczoraj Rada Ministrów przyjęła nowelizację ustawy pragmatycznej obowiązującej żołnierzy zawodowych, wiele tam dobrych, nowoczesnych przepisów, ale też i postanowiliśmy wyeliminować kilka absurdów w rodzaju tego, o którym pan redaktor mówi.

Czyli nie jeden lekarz, ale cała komisja musi się zebrać, żeby stwierdzić, że pani jest w ciąży i z powodu jakiejś choroby...

Może nie komisja stwierdza, że...

...można jej wypisać zwolnienie?

...pani jest w ciąży, tylko że zgodnie z ogólnymi przepisami w wojsku, jeżeli zwolnienie lekarskie ma trwać dłużej niż 3 miesiące, musi się zebrać komisja. Nie uwzględniano kiedyś obecności kobiet w wojsku i stąd ten przepis obowiązywał po prostu wszystkich. Wydaje się, że jest to sprawa może nie jakaś wielka, ale dotkliwa na pewno dla kobiet w armii. Mamy ich już blisko 3 tysiące, w ciągu ostatniego roku blisko o tysiąc wzrosła ich liczba.

No to kontynuujmy ten wątek propozycji zmian w tak zwanej ustawie pragmatycznej. Odejście od zasady tożsamości stopnia ze stanowiskiem i możliwość awansu dla specjalistów. Tak to ma wyglądać w przyszłości?

Tak, to jest chyba najważniejsza zmiana, najważniejsza propozycja w tej nowelizacji. Ona daje możliwość taką, że ktoś, kto daną rzecz w wojsku robi bardzo dobrze, jest specjalistą w danej dziedzinie, może przez kilkanaście lat awansować w sensie wojskowym, mieć wyższe stopnie wojskowe i też wyższą pensję, tak jak to się dzieje w wielu firmach czy instytucjach świata cywilnego. Myślę, że to jest bardzo ważna zmiana z punktu widzenia właśnie podoficerów, czyli tych, na których armia powinna się opierać. Chcemy, żeby kierowca Rosomaka, mechanik samolotu F-16, wybitni specjaliści, służąc w wojsku kilkanaście czy kilkadziesiąt lat, nie służyli w tym samym stopniu przez ten cały czas, ale żeby można było ich uhonorować i większym wynagrodzeniem po kilku latach, ale też i zasłużonym awansem.

Czy przypadkiem ten brak możliwości awansu to nie jest jeden z powodów rezygnacji ze służby wojskowej?

Badaliśmy przyczyny odejść w roku 2011 i oczywiście to był jeden z wniosków. Cieszę się, że ta fala odejść z wojska zahamowała, już rok 2012 był znacznie lepszy niż poprzedni, a i w bieżącym 2013 ta dobra tendencja się utrzymuje. Myślę, że ta nowelizacja ustawy pragmatycznej też jest bardzo dobrym sygnałem do żołnierzy, pokazuje, że wyciągamy wnioski, pokazuje, że rozmawiamy razem z dowódcami i żołnierzami o tym, co im doskwiera w różnych przepisach i staramy się te przepisy zmieniać.

Mówiliśmy o paniach w mundurach, to jeszcze o jednej zmianie proponowanej, czyli o przyznaniu żołnierzom zawodowym prawa do urlopu ojcowskiego, do takiego, jaki przysługuje cywilom.

Tutaj zapomniano czy nie dopatrzono, czy nie uważano to za istotne, ale rzeczywiście do dzisiaj żołnierzom zawodowym nie przysługują urlopy ojcowskie. Wydaje mi się,  że warto to naprawić. Rodziny żołnierskie są takie same jak wszystkie inne i wydaje się bardzo dobrym to, aby również ojciec-żołnierz miał możliwość takiego specjalnego, unikatowego kontaktu ze swoim dzieckiem, taką możliwość stwarza mu urlop ojcowski. Myślę, że tutaj jest to bardzo ważna rzecz też i nie tylko w sensie tej zmiany, ale pewnego sygnału, pewnego pokazania, że patrzymy na sprawy rodzin żołnierskich. Ja mam wiele kontaktów z żołnierzami, też z ich małżonkami, wiem, że to są często sytuacje takie, gdzie ten małżonek też ma swoją pracę, swoje aspiracje, to jest inna sytuacja niż 20-30 lat temu, gdzie żona za mężem-żołnierzem jeździła z garnizonu do garnizonu. Dzisiaj obydwoje małżonków mają pełne prawa, żeby się rozwijać, mają swoje ambicje zawodowe. Myślę, że urlop ojcowski jest takim dobrym znakiem pokazującym, że ten żołnierz w mundurze to też jest normalny tata, który ma prawo do tego, żeby ze swoim dzieckiem w ważnym pierwszym roku jego życia pobyć.

Jeszcze jedna kwestia związana z ustawą pragmatyczną. Czy kadencyjność będzie dotyczyła tylko najwyższych dowódców powoływanych przez prezydenta Rzeczpospolitej?

Tutaj uelastyczniamy te kwestie kadencyjności, rezygnujemy z kadencji dla podoficerów, tutaj wydaje się, że z tego punktu widzenia, o którym mówiłem wcześniej, tych specjalistów nie ma sensu co 3 lata ich przenosić w inne miejsce, jeżeli daną rzecz wykonują bardzo dobrze. Również znosimy ograniczenie liczby kadencji dla oficerów. Tutaj ten czas 3 lat wydawał się czasem może parę lat temu właściwym, ale dzisiaj bardzo utrudnia to politykę kadrową. Utrzymujemy ograniczenie dwóch kadencji dla najwyższych dowódców, tych, których powołuje prezydent.

I jeszcze jedna kwestia, jeszcze jeden temat. Stanisław Koziej, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, w wywiadzie dla Polski Zbrojnej odniósł się do Narodowych Sił Rezerwowych. Powiedział, że idea owych Sił została wypaczona, miały one według pierwotnych założeń stanowić przedłużenie szkolenia byłych żołnierzy służby czynnej, tymczasem stały się przedszkolem dla służby kontraktowej i ich istota została w ten sposób zupełnie odwrócona. Czy pan zgadza się z tą wypowiedzią ministra Kozieja?

Zgadzam się z tą wypowiedzią, oczywiście, bo ona opiera się na ogólnie dostępnych faktach i sam wielokrotnie miałem się w tej sprawie wypowiadać. Rzeczywiście tak się zdarzyło, że Narodowe Siły Rezerwowe nie są tym miejscem, w którym mamy rezerwistów po służbie w armii krótszej, dłuższej, ale tym miejscem, gdzie zgłaszają się chętni do służby zawodowej. I...

Czyli zamiast po mamy ludzi przed.

Tak, ale też trzeba powiedzieć, że dowódcy pozytywnie oceniają to, że mamy takie, jak to pan redaktor nazwał, przedszkole czy pewien przedsionek. Więc cały problem w tym, jak nie rezygnując z tego doświadczenia, które się pojawiło przy okazji NSR-u, rzeczywiście zbudować prawdziwe, dobre rezerwy dla polskiej armii. I w takim kierunku idą nasze prace. Staramy się nowelizować...

Może stworzyć jakiś system zachęt dla tych, którzy chcieliby po służbie czynnej pozostać w NSR-ze.

Tak, uważamy, że te zachęty, które do tej pory obowiązywały, zwłaszcza dotyczy to pracodawców, są za słabe i trzeba szukać tutaj nowych pomysłów, ale też i szukać nowego klimatu wokół rezerwy, wokół tego, że także i już po służbie wojskowej warto być tym, który utrzymuje kontakt z wojskiem i któremu to pomaga w karierze zawodowej czy, nie wiem, buduje prestiż choćby w miejscu zamieszkania, zwłaszcza że o tych rezerwach inaczej myślimy niż o operacji „Bankiet” w Czterdziestolatku, pamiętają wszyscy ten serial, ale chodzi o to, żeby ci rezerwiści byli realnymi żołnierzami, którzy w ciągu kilku godzin są w stanie być pełnowartościowymi członkami swoich jednostek.

To tylko przypomnijmy, że po operacji „Bankiet” rozegrała się operacja „Klin”. Pan Tomasz Siemoniak, minister obrony narodowej. Dziękujemy, panie ministrze, za spotkanie.

Dziękuję bardzo.

(J.M.)