Polskie Radio

Rozmowa dnia: Paulina Malinowska-Kowalczyk

Ostatnia aktualizacja: 06.05.2013 08:15

Krzysztof Grzesiowski: Pani Paulina Malinowska-Kowalczyk, dziennikarka i... i tu ostrożnie, broni się przed określeniem, mianem autorki, współautorka programu „Pełnosprawni”, programu prezentowanego w Telewizji Polskiej. Dzień dobry, pani Paulino, witamy.

Paulina Malinowska-Kowalczyk: Witam serdecznie.

To kto jest tym autorem głównym?

Główną szefową i taką osobą, która tworzy kształt tego programu, jest Renata Bielecka i Dominik Jabłecki z naciskiem na tę pierwszą, bo to jest kobieta, która nadała temu programowi kształt, nadała mu na pewno jakość i o tę jakość nieustannie zabiega. I ta poprzeczka jest naprawdę bardzo wysoko postawiona, również dla mnie, jak i dla autorów tego programu. Dlatego uważam, że jest bardzo dobry.

Ten tytuł „Pełnosprawni” to ma być forma prowokacji?

Na pewno też tak, jest to tytuł, który funkcjonował już na antenie TVP Sport kilka lat temu, dlatego że ten program wrócił na antenę w nieco odmiennym wydaniu, dlatego że osoba z niepełnosprawnością, myślę, że tak można mówić o osobach powszechnie uważanych za niepełnosprawne, wcale nie oznacza, że ktoś jest niepełnosprawny. A ci, co uprawiają sport zwłaszcza  na tym poziomie takim paraolimpijskim, to ludzie niewiarygodnie sprawni, którzy, z moich doświadczeń nawet to wynika, rzadko o sobie myślą, że czegoś im brakuje, że czegoś nie potrafią zrobić.

No tak, a jeśli rzeczywiście są to sportowcy na najwyższym światowym poziomie, to mogą potem mieć kłopoty, o czym świadczy przykład Natalii Partyki ostatnio, prawda?

No tak...

(...) że stypendium jej się nie należy, bo... i tak dalej, i tak dalej. No cóż (...)

No, to jest taki bardzo przykry przykład, który pan przywołał, natomiast wolałabym, żeby to zawsze szło w nieco innym kierunku i żebyśmy z szacunkiem pochodzili zarówno do sportowców, którzy startują na igrzyskach olimpijskich, jak i paraolimpijskich, tym bardziej że tych, co startują na obu tych imprezach, jest coraz więcej.

Pani Paulino, rozmawiamy w związku z wydarzeniem, którego finał będzie jutro, czyli 7 maja, godzina 12, Sala Kolumnowa Sejmu Rzeczpospolitej. Co się wydarzy?

To będzie finał konkursu „Lady Di”, który od wielu lat jest już organizowany w Polsce. Ja jestem jedną z osób nominowanych, bardzo dziękuję za ten zaszczyt kapitule, która mnie wybrała. Nie wiem jeszcze, jakie będą wyniki, ale już się cieszę, bo jest to taki tytuł, którego się nie spodziewałam. Redakcja TVP Sport zgłosiła mnie do tego konkursu w kategorii „Życie zawodowe”. Jedną moją miłością jest sport paraolimpijski, drugą język hiszpański i kultura krajów hispanojęzycznych, uczę hiszpańskiego również. I myślę, że to zostało docenione.

Te kategorie to „Dobry start”, „Sport”, „Kultura i sztuka”, „Życie zawodowe”, o którym pani wspomniała przed chwilą...

Tak.

...i „Życie społeczne”, w sumie osób 15, nie tyle osób, co Dam, 15 Dam.

15 Dam, które znalazły się, zostały wybrane spośród wszystkich zgłoszeń, które napłynęły do kapituły tego konkursu i do organizatorów.

Bo Lady Di to niekoniecznie tłumaczymy jako Diana Spencer, była księżna...

Tylko Lady Disabled.

No właśnie, czyli można powiedzieć Dama Niepełnosprawna.

Dama Niepełnosprawna, dokładnie.

Mówimy o tym konkursie za sprawą pani obecności w studio, ale także dlatego, że jest to konkurs im. Krystyny Bochenek, naszej koleżanki radiowej, która odeszła od nas 10 kwietnia 2010 roku. Dziś wciąż nagrody przyznaje kapitała.

Tak.

Krysia była pierwszym przewodniczącym tej kapituły, pierwszą przewodniczącą, jeśli dobrze wiem, prawda?

Oczywiście, tak właśnie było. Te nagrody są przyznawane przez kapitułę i właściwie trudno wyobrazić sobie inną formułę, chociaż pewnie ja jako nieorganizator, nie jestem osobą, która w sposób szczegółowy może o tym konkursie i charakterze jego opowiadać. Niemniej wydaje mi się, że taka formuła, przynajmniej na tym etapie, jest jak najbardziej zasadna, dlatego że społeczeństwo jako takie nie do końca zawsze zdaje sobie sprawę, kto obok jest, kto z jakimi problemami musi sobie radzić. I myślę, że tworzenie tego typu konkursu, kiedy wyróżnia się osoby, które mimo jakichś trudności większych bądź mniejszych potrafią sobie świetnie radzić, jest jak najbardziej zasadne.

Początek to był rok 2002 konkursu?

Tak, zdecydowanie tak, ale ja bym się skupiła troszeczkę bardziej w kierunku tego sportu, bo to jest coś, co jest mi najbardziej bliskie...

To panią ciągnie, tak?

...i ponieważ to TVP Sport mnie do tego konkursy wysłało, to ja bym chciała troszeczkę o tym programie „Pełnosprawni” powiedzieć, jeśli pan pozwoli...

Proszę bardzo.

Bo to jest taki program, w którym pokazujemy, że sport jest materią, w której osoba z niepełnosprawnością świetnie może się spełnić, może sport uprawiać, i to na poziomie takim wyczynowym, jak i na poziomie takim, który jest bliższy czy rehabilitacji, czy zabawie. I w tym programie to pokazujemy, czyli z jednej strony nie jest tylko skierowany on do osób niepełnosprawnych, ale również do ludzi sprawnych, którzy patrząc na osobę, która potrafi coś zrobić, coś, co się wydaje na początku niemożliwe, może z takiej osoby czerpać przykład i sama też zacząć się po prostu ruszać.

Osoby niepełnosprawne czasami uprawiają takie dyscypliny sportu, które wydaje się na pozór powinny być zupełnie niedostępne.

Jest zupełnie inaczej. Niewidomi strzelają, osoby bez rąk ścigają się na torach kartingowych, to jest takie troszeczkę przekraczanie granic, mnie osobiście obce, dlatego że ja jestem takim normalnym człowiekiem, który z niepełnosprawnością pływa, biega, jeździ na rowerze, jeździ na nartach. I to jest taki wzorzec, który mnie osobiście jest najbardziej bliski. Ale fakt, że niepełnosprawni sięgają po rzeczy, w których potrzebna jest adrenalina, pokazuje, że to nie jest tylko tak, że niepełnosprawny to jest taki grzeczny człowiek, który nie potrzebuje takich doznań ekstremalnych. Jest tak samo jak każdy inny osobą, która takich doznań chce i chce dotknąć, chce ich doświadczyć.

Tak bardzo cieszyliśmy się z sukcesów naszych paraolimpijczyków na ostatnich igrzyskach, jakby w kontrze do tego, co wydarzyło się w świecie osób pełnosprawnych. Można by nawet dojść do wniosku, że jesteśmy w sporcie paraolimpijskim potęgą, co do końca nie jest prawdą.

No, chyba potęgą w tej chwili nie jesteśmy...

Ale było robione takie wrażenie, taka atmosfera towarzyszyła tym wydarzeniom londyńskim.

No, myślę... Doskonale pamiętam, jaka atmosfera towarzyszyła i to raczej chyba było tak, że z biegiem dni i z każdym dniem, kiedy tych medali przybywało, coraz większe było zainteresowanie mediów igrzyskami paraolimpijskimi i mimo wszystko coraz większy wstyd tego, w jaki sposób nasze media do tych igrzysk się przygotowały. Ja brałam w tym czynny udział jako osoba zapraszana czy do programów, czy do stacji radiowych, czy telewizyjnych, i absolutnie mogłam to zaobserwować. Cieszę się, że te igrzyska, które zostały zorganizowane w Wielkiej Brytanii, na czele których tak naprawdę stanął sir Philip Craven, czyli prezydent Międzynarodowego Komitetu Paraolimpijskiego, myślę, że zmieniły postrzeganie sportu paraolimpijskiego, dlatego że to Brytyjczycy je zmienili, a to jest taki wzorzec, z którego, mam nadzieję, my będziemy korzystać, chociażby za 10 miesięcy, kiedy będą Igrzyska w Soczi czy w Rio de Janeiro, tam już też przecież niewiele czasu zostało tak naprawdę.

Zresztą liczba widzów w Londynie świadczy o tym, jakie to było zainteresowanie ze strony kibiców.

Zdecydowanie tak, ale to jakby pokazuje, jak niewiarygodną rolę tutaj media spełniają i muszą spełnić i one ją spełniły w Wielkiej Brytanii. I to jest taka droga, która zdecydowanie jeszcze jest przed nami, abyśmy właśnie ten sport szanowali. Te pierwsze zmiany, które nastąpiły tuż po Igrzyskach Paraolimpijskich – czy zrównanie nagród, czy fakt, że od kilku lat sportowcy niepełnosprawni, ci, którzy sięgają po te najwyższe laury, mają również takie same ręce sportowe czy też emerytury sportowe jak ci sprawni, świadczy, że my jesteśmy na dobrej drodze, natomiast to jeszcze nie jest koniec, tak naprawdę mamy jeszcze mnóstwo pracy do zrobienia...

Właśnie chciałem o to spytać, czy to będzie miało swój ciąg dalszy, bo oczywiście zrównanie nagród, rzecz istotna...

Ja mam nadzieję, że tak...

...ale czy to nie jest tak, że będziemy znowu cztery lata czekali do następnych Igrzysk Paraolimpijskich...

No, cztery lata na pewno...

...w wersji letniej, potem znowu może coś zmieni, jeśli będzie sukces, bo jak nie, to nie ma się sensu w to angażować.

Sam fakt, że program „Pełnosprawni” wrócił na antenę za sprawą Włodzimierza Szaranowicza, czyli dyrektora TVP Sport, to to z mojej perspektywy jest taki pierwszy krok ku temu, abyśmy mogli pracować nad tym, aby projekt Soczi czy projekt Rio w Telewizji Polskiej funkcjonował. Naturalnie brakuje pieniędzy, szukamy sponsorów, jest nam to niewiarygodnie potrzebne, ale ja bym chciała powiedzieć coś takiego również, że... Zresztą dwa lata temu... znaczy już właściwie trzy w Vancouver rozmawiałam z sir Philipem Cravenem i on powiedział, że w ciągu 10 lat to się stało tak po prostu, że sport paraolimpijski stał się sportem, sportem wyczynowym i zdobył taką swoją jedyną w swoim rodzaju markę i indywidualność i jest tak naprawdę towarem na sprzedaż. I na tym towarze jest mnóstwo firm, które zarabiają. I myślę, że to jest coś, co w Polsce jeszcze nie zostało odkryte i na pewno nie jest tak, że jeśli gdzieś ktoś na tym zarabia, to u nas nie może na tym zarobić. Myślę, że jest wręcz przeciwnie, to zależy od tego, jaki kształt temu nadamy i w jaki sposób będzie on prezentowany – czy w radiu, za co serdecznie dziękuję, bo już dzisiaj mogę o tym powiedzieć, czy w telewizji, czy w jakichkolwiek innych mediach.

No a my jutro dowiemy się w południe o wynikach konkursu „Ladi Di” im. Krystyny Bochenek. Dziękujemy za spotkanie.

Bardzo serdecznie dziękuję. „Pełnosprawni” we wtorki w TVP Sport i w Jedynce w niedzielę. Dziękuję.

A dziś w studiu Sygnałów dnia pani Paulina Malinowska-Kowalczyk.

(J.M.)