Kamila Terpiał-Szubartowicz: Nasz gość w Rzeszowie: Władysław Ortyl, nowy marszałek województwa podkarpackiego, były senator PiS-u. Dzień dobry, panie marszałku.
Władysław Ortyl: Dzień dobry, kłaniam się pani, witam państwa serdecznie.
Będziemy rozmawiać o tym, oczywiście, że PiS przejął władzę w tym województwie po tym, jak stanowisko stracił Mirosław Karapyta z PSL-u, z zarzutami korupcyjnymi zresztą. Szef klubu PSL-u Jan Bury w bardzo ostrych słowach komentował to, co się stało, czyli to przejęcie władzy, mówi, że to korupcja polityczna, której miał się dopuścić pan, dlatego że pan dwóm obecnym wicemarszałkom z PSL-u i z Platformy zaproponował właśnie te stanowiska i ich przekupił. Rzeczywiście dopuścił się pan korupcji politycznej?
Znaczy ja chcę powiedzieć, że PiS oczywiście przejął władzę, ale i przyjął też odpowiedzialność, i to jest dla mnie bardzo ważne, ważniejsze od tej pierwszej kwestii, którą pani redaktor poruszyła. Ja myślę tak, że ja chciałbym bardzo, żeby albo pan poseł Jan Bury zgłosił to do prokuratury, że ja się dopuściłem korupcji, albo zrobi to ktoś inny, albo ja to zrobię, że jestem oskarżany o to, bo teraz jeżeli to, co się działo przed zmianą tej władzy, czego dopuścił się członek PSL-u, członek władz krajowych Mirosław Karapyta, że ma dziś zarzuty prokuratorskie, nie będę o nich opowiadał, bo myślę, że dość już na ten temat powiedziano, a teraz pan poseł Jan Bury próbuje na tym stanąć jako na piedestale, jako na jakiejś opoce i zarzucać, że ktoś się dopuszcza innej korupcji, to jest, proszę pani, pewna bezczelność polityczna, tak trzeba to nazwać, i jeżeli pan poseł nie ma do siebie dystansu i nie potrafi jak gdyby wyjść z siebie i popatrzeć, jak on wygląda, tylko zmieniać swoje maski, wie pani, które może zakładać albo zdejmować, gdy one są tymi jego zachowaniami oplute, no to trudno, to tak już zostanie, ale społeczeństwo na pewno zasługuje na to, żeby taka sytuacja związana z krawędzią obyczajową, która się też tu zdarzyła w tych zarzutach, po prostu nie zasługuje na to, żeby stać nad przepaścią i czekać, co zrobi poseł Bury, bo on dla siebie, proszę pani, może szkodzić, ale nie może szkodzić Podkarpaciu i społeczeństwu. I wszyscy to widzą.
Może poseł Bury nie do końca z dystansu patrzy na tą sytuację, dlatego że jest politykiem z Rzeszowa, no, chodzi o wielką stawkę, czyli o władzę.
Znaczy proszę panią, on walczy o siebie, bo on raz, że stał za Mirosławem Karapytą i ten się dopuścił korupcji, już utonął w oczach partii, teraz zrobił gest, który chciał wymusić na jednym z radnych, żeby głosował tak, jak on mu każe i pokaże mu, którą kratkę ma skreślić, i taka przemoc, że tak powiem, polityczna miała miejsce, i dopuścił się publiczny... publiczna osoba, która jest posłem Rzeczpospolitej Polskiej, jeszcze raz powiem, że jeżeli on szkodzi sobie...
I teraz pan też oskarża Jana Burego.
Wie pani, jeżeli on szkodzi sobie, to proszę bardzo, ale jeżeli on szkodzi, wie pani, wizerunkowi wszystkich parlamentarzystów, to wie pani, to jest coś tu na rzeczy. I potem trudno się dziwimy, że społeczeństwo źle ocenia Sejm, Senat, parlamentarzystów. Jak takie będą przykłady, że tak powiem, takiej bezczelności politycznej, że tak powiem, można powiedzieć, że, wie pani, to to jest chamstwo polityczne także, bo ja już nie mam słów i ostatni raz na ten temat mówię. I cieszę się bardzo, że to mówię na antenie ogólnopolskiej.
My też się cieszymy, chociaż mocnych słów pan też używa, panie marszałku. Ale jeszcze wróćmy do tej sprawy, dlatego że Lucjan Kuźniar z PSL-u i Jan Burek z Platformy oni zostali dzisiaj zresztą usunięci z sejmikowych klubów PSL-u i Platformy, ale oni są wicemarszałkami Podkarpacia i to oni pana poparli, dzięki ich głosom pan został marszałkiem, no a teraz jednak są wicemarszałkami, czyli to jest pewna zależność.
Znaczy wie pani, sytuacja jest taka, że to, co stało się w związku z moim wyborem na wicemarszałka jest odpowiedzią na to wielkie zło, które się działo. I teraz jeżeli sobie wyobrazimy, że poseł potrafi, Jan Bury potrafi publicznie przy mediach, przy reflektorach, przy kamerach naciskać na radnego wojewódzkiego, to może sobie pani wyobrazić i państwo jako słuchacze, co on robi, jeżeli te kamery nie widzą, prawda? O tym nie będziemy rozmawiać, ale jak przyjdzie czas, to też powiemy. Natomiast jest sytuacja taka, że to wszystko... Tak jak mówię, ja zostałem marszałkiem przez to, że społeczeństwo Podkarpacia zasługuje na zmianę i nie zasługuje, żeby być tak traktowane przez samorząd, przez instytucję przedstawicielską...
Ale też przez to, że dwóch obecnych wicemarszałków pana poparło.
Znaczy, proszę panią, tak jak pani mówię, to jest suma tych zdarzeń, które były i zachowań tych ludzi, którzy mieli tego wszystkiego dość, nie chcieli w tym uczestniczyć dalej, a jeden był przewodniczącym klubu, a drugi był wicemarszałkiem, więc znali to od podszewki. Taka jest rzeczywistość. Ja mogę powiedzieć tak: to była dla nich trudna decyzja, ale tą trudną decyzję trzeba szanować, bo jeszcze raz pani powiadam...
Czyli nie była to zdrada, tylko racjonalna decyzja i podjęta jak najbardziej świadomie...
Tak, oni nie mogli podjąć...
...i nie chodziło tu o stanowiska, tak?
Myślę, proszę panią, że nie, nie mogliby tego podjąć w innych uwarunkowaniach, bo myślę, że doszłoby do tego, że oni w ogóle by nie trafili na sejmik. Taka jest rzeczywistość i takie metody pan Jan Bury potrafi czasami stosować.
A zostaną teraz przyjęci do PiS-u? Mówię o Lucjanie Kuźniarze i Janie Burku?
Tak, jeszcze jedną rzecz chcę sprostować: oni nie zostali wyrzuceni ze swoich klubów, tylko po prostu złożyli rezygnację i pan Lucjan Kuźniar już złożył deklarację do klubu radnych Prawa i Sprawiedliwości. Myślę, że tak ja pan Jan Burek powiedział, oczywiście musi to wszystko rozważyć, no i bardzo dobrze, że też tak do tego podchodzi. I tu są takie, no wie pani, to są decyzje indywidualne, wynikające z troski, wynikające z tego, jak było. Ci ludzie wiedzieli, jak było, lepiej niż my jako opozycja, bo opozycja została, proszę panią, usunięta z wszelkich struktur władzy samorządu, nie miała żadnej komisji, nie miała żadnego wiceprzewodniczącego w sejmiku, no i w związku z tym, wie pani, ta arogancja i to, że tak powiem, wzięcie władzy wszelkiej po prostu jak gdyby obezwładniło, uśpiło ich i oni myśleli, że mogą wszystko, prawda? Jak w matriksie jakimś albo, że tak powiem, no, w grze komputerowej, że mają kilka żyć i nikt im nic nie zrobi. To są jakieś dzieci we mgle, proszę panią. Dobrze, że tak się stało i proszę szanować decyzję tych ludzi.
Oczywiście. Panie marszałku, wybory uzupełniające do Senatu też nas czekają na Podkarpaciu. To matecznik Prawa i Sprawiedliwości, tak mówi wielu, także polityków Platformy Obywatelskiej. Kogo pana zdaniem partia powinna wystawić w tych wyborach?
Znaczy ja myślę, że, wie pani, z tym nie będzie jakiegoś tam problemu, na pewno w tej chwili jakieś tam analizy i, że tak powiem, dyskusje i rozmowy na ten temat trwają. Nie chcę tutaj przekazać jakichś informacji, bo ich nie mam, bo te obowiązki, które przejąłem, są tak poważne, ja chcę je poważnie traktować, że w tym nie będę uczestniczył. Natomiast myślę, że to będzie taki drugi przykład po panu senatorze Piesze, który zwyciężył na Śląsku. Myślę, że tutaj...
W Rybniku.
Tak, tak, oczywiście, jeszcze bliżej powiedziawszy w Rybniku. Myślę, że tutaj też dojdzie do takiej sytuacji, ale oczywiście jest demokracja, są wybory i także na to trzeba będzie, na ten wynik oczekiwać.
Panie marszałku, to jeszcze na koniec chciałam pana zapytać o to, jakie przede wszystkim zmiany oprócz tych personalnych pan będzie proponował i podejmował przede wszystkim.
Znaczy wie pani, ja o personalnych nie powiedziałem, ale jak pani mówi, że będę podejmował, to chyba tak, ale to nie jest pierwsza kolejność, że tak powiem, która jest moją...
Już poniekąd zostały pewne podjęte, więc jak rozumiem, będą następne.
Jakie?
Wicemarszałkowie.
No jakie ja podjąłem? No nie, proszę panią, to są zmiany, że tak powiem, w zarządzie polityczne, które podejmują radni, nie ja. Ja nie głosowałem, bo ja nie jestem radnym, jak pani wie, i tylko po prostu byłem senatorem, a teraz jestem... mam ten komfort albo dyskomfort, że nie jestem marszałkiem, który jest radnym. Chcę powiedzieć, że ja tak się spodziewałem, że nasza rozmowa będzie dotyczyła wielkich problemów i spraw merytorycznych, które w związku z tą sytuacją, że tak powiem, doprowadziły nasz samorząd i Podkarpacie na pewne rozdroże. I dla mnie najważniejsza jest sprawa nieuchwalonej strategii, która już jest na którymś sejmiku przekładana, jeżeli chodzi o termin. Równolegle trwają prace nad regionalnym programem operacyjnym, jest to niezmiernie istotna sprawa dotycząca przyszłej perspektywy finansowej, przyszłości województwa. I to, co się dzisiaj decyduje, nie ma znaczenia na ten rok czy półtora niecałe, kiedy ja będę sprawował władzę, tylko będzie miało znaczenie dla następnych kilku, kilkudziesięciu lat. I to jest głównym przedmiotem mojej troski i nie pozwolę, aby ktoś mnie po prostu z tej drogi, że tak powiem, wypchnął albo kazał mi się zajmować jakimiś tam politycznymi, że tak powiem, bezczelnościami, jak to nazwałem. Chcemy zbudować listę projektów kluczowych, na które być może już dzisiaj wiemy, jak to wygląda, ale za którymi będziemy się opowiadać, o które się będziemy ubiegać, chcę też oczywiście zweryfikować to, co do tej pory zostało zrobione w ramach wdrażania środków pomocowych, jakie są problemy, kłopoty, jak pewne rzeczy przyspieszyć. Mamy wiele dużych, interesujących projektów z Polski Wschodniej, którymi się kiedyś zajmowałem. Darzę to oczywiście pewną emocją, ale patrzę na to też bardzo merytorycznie.
Bardzo dziękuję za rozmowę. Władysław Ortyl, nowy marszałek województwa podkarpackiego.
Kłaniam się pani, kłaniam się państwu.
(J.M.)