Kultura

Przyznać się czy zapomnieć?

Ostatnia aktualizacja: 15.07.2008 10:19
O takich filmach, jak najnowszy obraz Gusa Van Santa, zwykłem myśleć jak o drobnych perełkach, które nie pozwalają po obejrzeniu o sobie zapomnieć.


 

O takich filmach zwykłem myśleć jak o drobnych perełkach, które nie rzucając się w oczy w przepychu hollywoodzkich superprodukcji, nie pozwalają po obejrzeniu łatwo o sobie zapomnieć. Dodatkowo najnowszy film Gusa Van Santa, „Paranoid Park” przekonuje naturalnością, realnością, a reżyser dobrym rozpoznaniem tajemnic natury ludzkiej i brakiem chęci do nachalnego moralizatorstwa. Czuć przy tym, że twórca „Słonia” nie zapomniał o tym jak reaguje na otaczający świat nastolatek, w tym przecież „najdziwniejszym okresie ludzkiego życia”. Dlatego powoli odsłaniając karty, pozwala nam przyjrzeć się tragedii, którą aby zapomnieć należy wpierw zapisać.

Zabić przez przypadek człowieka. Pierwsza myśl, jeśli można wtedy w ogóle myśleć, to ta z gatunku przyznać się, czy uciec i starać się z tym żyć. Niby temat znany, przetwarzany na wszelkie możliwe sposoby, mniej lub bardziej wysublimowane. Na szczęście Gus Van Sant potrafił tak poprowadzić akcję, że prosta fabuła, staje się w jego rękach wycinkiem autentycznego ludzkiego dramatu, przedstawionego bez krzyku i łez, wyrażonego w ciszy, dzięki temu jeszcze bardziej przejmującego i pozostawiającego miejsce na interpretacje. Reżyser poszedł śladem literackiego pierwowzoru (powieść o tym samym tytule, autorstwa Blake'a Nelsona), będącego zapisem pamiętnika Alexa, nieuporządkowanym i chaotycznym splotem wspomnień, dopiero pod koniec filmu układającym się w linearny zapis zdarzeń. Lineralny, co nie znaczy, że czytelny, gdyż do ostatniego momentu nie dane nam będzie odnaleźć przekonującej odpowiedź na temat stanu duszy młodziana.

Kamera reżysera, mistrzowsko połączona w jedną spójną całość ze ścieżką dźwiękową i kadrami kręconymi 8 mm kamerą, spowolnione sekwencje jazdy na desce, to nie tylko sztuczki i filmowe chwyty. To raczej olśniewająca technika i pomysłowość, w tym wypadku nierozłączna z fabułą filmu. To także środek do tego by przedstawić dramat chłopca i jego wewnętrzne rozterki, bez używania nadmiaru słów. Wydeptana ścieżka wśród falujących traw, metafizyczność tunelu skatingowego, sekwencja pod prysznicem zaraz po „wydarzeniu” i najlepsze, jakby wyrwana z filmów Wong Kar – Waia spowolnione kadry, gdy Alex podąża szkolnym korytarzem na spotkanie z detektywem. To tylko kilka ciekawych ujęć, każdy zresztą na pewno znajdzie tu więcej smaczków.

''

Twarz Alexa nie mówi nam zbyt wiele i właściwie jej obojętny, „matowy” wyraz, nie odsłania nawet kawałeczka „ja”, jego myśli, radości i zmartwień. Ta obojętność cechuje bohatera zarówno w czasie stosunku z nie mogącą się doczekać pozbycia się balastu dziewictwa dziewczyną, jak i przy rozwodzących się rodzicach, czy podczas obserwowania popisujących się na deskorolkach kolegów. Chłopakowi daleko jednak od postawy nihilistycznej, czy cynicznej. A może jednak się mylę? Może jednak pomiędzy nihilizmem, a „zdrową” moralnością jest tylko mała, acz ważna granica, którą możemy przekroczyć tylko raz i z której nie ma powrotu? Pod nic nikomu nie mówiącą taflą myśli, skrywa się jednak „coś”, pewna walka, której echa możemy się tylko domyślać i to właściwie tylko dzięki własnemu instynktowi, który podpowiada nam, że ta walka musi się w takim wypadku odbywać. Bohater jednak milczy. Dopiero zdjęcie z widocznym koszmarnie zmasakrowanym ciałem rozjechanego przez pociąg człowieka, pokazane środowisku skatów z jego szkoły, nagle budzi go z transu lub ponownie go w niego wprowadza. Zapewne tę amnezję spowodował szok, a może jednak nie, a może to jednak samoobrona i cyniczne przekonanie, że to był przecież nieszczęśliwy wypadek, więc właściwie nie ma w tym momencie winnego. Nie liczmy jednak, że Gus Van Sant podsunie nam na talerzu odpowiedź. Dzięki koleżance, która poradziła Aleksowi zapisać złe wspomnienia i następnie je spalić, by się ich ostatecznie pozbyć, możemy się tylko domyślać burzy emocji, które stały się udziałem chłopaka. Głęboka tajemnica okazała się być jednak zbyt głęboko ukryta w jego sercu.  

Petar Petrović

Zobacz więcej na temat: FILM van rodzice
www.narodoweczytanie.polskieradio.pl
Cichociemni