Grudzień 1970

Błogosławię Was berłem Królowej Polski

06.12.2011 09:00
Stefan kardynał Wyszyński błogosławi wiernych. Lata 70.
Stefan kardynał Wyszyński błogosławi wiernych. Lata 70.Foto: PAP/CAF
Kazanie Prymasa Polski na Nowy Rok 1971.

Stefan kardynał Wyszyński
Prymas Polski
Gniezno, Bazylika Prymasowska, Nowy Rok 1971
(podczas sumy)
(Tekst autoryzowany)

Najdostojniejsi Biskupi,
Kapituło Prymasowska Gnieźnieńska,
Kapłani,
Przewielebny Ojcze Przeorze Jasnej Góry,
Drogi Ludu Boży – Rodzice, Dzieci, Młodzieży!

Wysłuchaliśmy przed chwilą słów Ewangelii Pańskiej. Usłyszeliśmy też życzenia Ojca Świętego, który przekazuje nam pragnienie pełnego pokoju, ładu i pojednania w Ojczyźnie naszej. Słyszeliśmy również odezwę Episkopatu Polski, w związku z bolesnymi i tragicznymi zajściami na Wybrzeżu Rzeczypospolitej. Wszystko to łączy się z nadzieją, że w uroczystym dniu Bogurodzicy Dziewicy Maryi i Matki Kościoła, można liczyć na macierzyńską opiekę Matki Chrystusowej w Nowym Roku Bożym.

Program Boży dla Rodziny ludzkiej. Nie jesteśmy niewolnikami, ale synami Bożymi!

Rozważmy kilka myśli.

Bogurodzica w planach bożych staje zawsze pośrodku mroków świata. Tak było od początku, w najbardziej głębokim i beznadziejnym mroku, spowodowanym grzechem pierworodnym. Wtedy Ojciec Niebieski daje Rodzinie ludzkiej nadzieję. Ukazuje Niewiastę i wskazuje Jej zadanie: "ona zetrze głowę węża". Na przestrzeni idących ku nam wieków, raz po raz ożywia się nadzieja, że przyjdzie Emmanuel - "Bóg z nami" - i będzie on ukazany na ramionach Dziewicy. Wreszcie oglądamy Maryję w Nazaret, w momencie Zwiastowania, gdy słyszy słowa Zwiastuna: "Porodzisz Syna, nazwiesz Imię Jego Jezus. Ten będzie wielki". On odkupi Izrael, On wyzwoli...
Przypomniano nam dzisiaj w liturgii widzenie z Betlejemu. W pośrodku ciemnej nocy przyszli do Betlejem pasterze, pełni niepokoju. I oto znaleźli Maryję i Józefa z Dzieciątkiem. To było ich "osiągnięcie", ich "zdobycz".

Św. Paweł, rozważając tajemnicę przyjścia Boga na świat, mówi: "Gdy nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty, który woła: "Abba Ojcze!" I wyprowadza Apostoł wniosek: "I stąd to nie jesteś już niewolnikiem, ale synem" (Gal. 4, 4-7). Wszyscy odtąd mamy wierzyć mocno, myśląc o sobie i o całym naszym otoczeniu, że nie jesteśmy niewolnikami, ale synami! To jest plan Boży, zobowiązujący całą ludzkość, całą Rodzinę Bożą! Mamy Ojca, a więc jesteśmy Jego dziećmi, Jego synami. Wśród nas stoi Jego Syn, Brat nasz, Jezus Chrystus. On wyzwala z wszelkiej niewoli, a zwłaszcza z niewoli grzechu. Przez swoją naukę ewangeliczną, naukę pokoju i miłości, wyzwala z niepokoju i nieprawości, z krzywd, udręk i boleści - całą ludzkość.

Taki jest program Boży dla Rodziny ludzkiej! Bóg pragnie, abyśmy żyli na ziemi nie jako niewolnicy, ale jako wolni: synowie i dzieci Boże, wiążący się między sobą braterstwem.

Do realizacji odwiecznego planu Bożego powołał Chrystus swój Kościół. Realizowanie tego programu polega na przezwyciężaniu wszelkiego niewolnictwa, aby dzieci Boże osiągały wolność obywateli już tu na ziemi, a w duchu wolności obywatelskiej, ożywianej nauką Ewangelii, podążali wszyscy do Królestwa Bożego.

Duch Ewangelii, który stawia nam przed oczyma szczytne powołanie człowieka, jest zaczynem w świecie, budzi zdrową ambicję wśród ludzi, zapoczątkowuje postęp społeczny.

Wczuwając się we wszystkie głody rodziny ludzkiej, gdziekolwiek się one przejawiają, dostrzegamy wszędzie pragnienie, aby przezwyciężyć oznaki zniewolniczenia ludzi – we własnej Ojczyźnie i na globie, wśród siebie wzajemnie i w stosunkach pracy, w życiu poszczególnych obywateli i całej Rodziny ludzkiej. To jest cel, który stawia sobie duch Ewangelii: usuwać z życia ludzkiego wszelkie oznaki zniewolniczenia, rozszerzać wolność ducha i wolności społeczne. To gwarantuje nam Ewangelia i wszystkie instytucie społeczne, karmiące się jej duchem.

Wiemy, że byli ludzie stojący na czele walk społecznych w ostatnim wieku, którzy sięgali do Ewangelii; ludzie prawdziwie pragnący wewnętrznej swobody dzieci Bożych na ziemi. Pierwsze pisma, pisane przez społecznych reformatorów ubiegłego wieku, odwoływały się do Ewangelii. Można by przytoczyć szereg nazwisk ludzi, którzy kładli fundamenty pod przebudowę społeczną, mającą dalszy swój bieg w naszych czasach. Rozumieli oni, że bez Ewangelii Chrystusowej nie ma mowy o rzetelnej przebudowie społecznej! A nawet dzisiaj w niektórych krajach, po bolesnych doświadczeniach i zawodach, gdy chciano zbudować "Królestwo niebieskie" na ziemi, zrozumiano wreszcie, że nie samym chlebem żyje człowiek, że jest on istotą, która odżywia się także duchem i trzeba w nim uszanować ducha wolności dzieci Bożych.

Dzisiaj tu i ówdzie, w pismach nawet skrajnych reformatorów społecznych, wyczytuje się tęsknotę, która może jeszcze nie zawsze jasno jest wypowiadana: "Bez pomocy Ewangelii nie pójdziemy dalej. Chociażbyśmy mieli najszlachetniejsze zamiary, "bez Boga - ani do proga". Bez Ewangelii Chrystusowej nie zdołamy uszanować człowieka, okazać mu miłości i zapewnić sprawiedliwości i pokoj". Wiele dokumentów o charakterze podstawowym dla życia państw, ukazuje elementy odnowy współżycia ludzkiego, mające charakter ewangeliczny, chociaż o tym wyraźnie się nie mówi. Duch Ewangelii przynagla serca ludzkie. Kościół przypomina, aby do wielkiej pracy przebudowy społecznej w duchu sprawiedliwości i miłości społecznej, zaprosić Chrystusa i Jego Ewangelię.

Uzależnienie postępu gospodarczego od postępu duchowego. – Obowiązek poszanowania godności człowieka

Rzecz znamienna, że współcześnie coraz mocniej podkreśla się konieczność, zarówno postępu materialnego i gospodarczego, jak i postępu duchowego. Trzeba jednak z góry powiedzieć, że te dwa dążenia muszą iść w parze. Nie można zagwarantować postępu materialnego i gospodarczego, jeśli nie uszanuje się praw człowieka do postępu duchowego. Naprzód trzeba podjąć wielką pracę, aby uszanować wartości i prawa duchowe człowieka, aby poprawić stosunek do niego i zrozumieć, że człowiek - to dziecię Boże! Wszyscy muszą to zrozumieć, bez względu na to, czy uznają istnienie Boga, czy też nie. Chociażby nie uznawali istnienia Boga, muszą odnosić się z wielkim szacunkiem do człowieka, do jego zdrowych, rozumnych i szlachetnych aspiracji.

A więc, trzeba uznać prawa, o których mówił Episkopat w odczytanej przed chwilą Odezwie Rady Głównej Episkopatu Polski. Odezwa ta, po bolesnych przeżyciach przedświątecznych, czytana jest dzisiaj niemal we wszystkich kościołach całej Polski. Skierowana jest zarówno do tych, którzy naszym Krajem rządzą, jak i do tych, którzy współpracują z rządzącymi, podejmują wiele trudów i wysiłków, aby przebudować ustrój gospodarczy i społeczny naszej Ojczyzny. Jednak w wielkim wysiłku i trudzie, zmierzającym do poprawy warunków materialnych, trzeba zawsze pamiętać o pierwszeństwie postępu duchowego, który wywiera dodatni wpływ na postęp materialny.

"Godzien jest robotnik zapłaty swojej". – Obowiązek zaspokojenia potrzeb własnego Narodu

Na czele żądań, stawianych od stu lat przez ludzi pracujących, wysuwa się jedno: "Godzien jest robotnik zapłaty swojej". Tak powiedział Chrystus. Ukazane jest to w całej Ewangelii, w pracy Józefa Rzemieślnika, a nade wszystko – w pracy Syna Bożego, Jezusa Chrystusa, o którym powiedziano, że nie zawahał się przyłożyć ręki do pracy, współdziałając z Żywicielem Świętej Rodziny, Józefem i z Matką swoją, Maryją.

Jak przed wiekami, tak i dziś nadal aktualna jest obrona człowieka pracującego przed wyzyskiem! Mówię to z pozycji Ewangelii. Nie głoszę tutaj mowy politycznej - jestem sługą Ewangelii. A w Ewangelii zapisane jest, co powiedział Chrystus: "Godzien jest robotnik zapłaty swojej" (Łk 10, 7). Gdy człowiek rzetelnie pracuje, gdy wkłada cały swój wysiłek, wszystkie zdolności, doświadczenie, najlepszą wolę, trud codzienny, aby poprawić byt Narodu - ma pierwszeństwo w Ojczyźnie swojej do dóbr wytworzonych.

Dlatego obowiązkiem tych, którzy nami kierują, jest NAPRZÓD żywić dzieci Narodu, karmić najpierw tych, którzy w Ojczyźnie pracują! Trzeba przede wszystkim myśleć o zaspokojeniu potrzeb własnych obywateli. To jest pierwsze prawo i obowiązek! Nie możemy żywić całego świata, gdy w domu niedostatek! Nie możemy uprawiać fantastycznego eksportu środków pierwszej potrzeby, zwłaszcza środków spożywczych, gdy w Polsce są "ogonki" za chlebem i mięsem! Naprzód musi być zaspokojone godziwe pragnienie ludzi, pracujących w Ojczyźnie. Istnieje zasada, od dawna w chrześcijaństwie praktykowana: "Z tego co zbywa, dawać jałmużnę". Ale nie można rozdawać jałmużny na wszystkie strony, gdy w domu dzieci cierpią niedostatek; gdy ludzie ciężko pracujący, idą głodni do pracy; gdy ich żony, zamiast opiekować się rodziną, muszą tracić godziny i wystawać w "ogonkach", aby zdobyć kawałek chleba, mięsa czy odrobinę tłuszczu.

Proszę pamiętać, że gdy to mówię, nie jestem ekonomistą – chociaż uczyłem się ekonomii – i nie jestem politykiem. Jestem głosicielem Ewangelii! Uczył mnie Chrystus: Głodnemu ułam chleba; temu, który jest spragniony, podaj kubek wody; nagiego przyodziej. "Cokolwiek uczyniliście jednemu z braci moich najmniejszych, Mnie uczyniliście" (Mt 25, 37-40).

Doceniając wielki trud i wysiłek nad uprzemysłowieniem naszego Kraju, musimy całą energię włożyć w to, aby zadbać najpierw o dzieci własnego Narodu. Wiemy, że produkty naszej ziemi taniej się nabywa za granicą, niż w Kraju. Jest to jeden z dowodów błędnej polityki gospodarczej. Nie chcę tych zjawisk oceniać, należy to do innych. Wiem jednak, że ludzie do których to należy, podejmują już wysiłek, aby to zrozumieć i – co możliwe – poprawić.

"Pamiętaj, abyś dzień święty święcił" – Obowiązek poszanowania prawa do wypoczynku

Czytając gazety w ostatnich dniach, dostrzegłem, że jeszcze jedna sprawa wymaga w Ojczyźnie odmiany i korektury. To obrona wypoczynku i czasu wolnego od pracy – odpoczynku niedzielnego i świątecznego. Na ten temat prowadziłem kiedyś długą rozmowę z kierownikami naszego życia państwowego i politycznego.

Zwracałem uwagę na to, że człowiek nie jest maszyną i nie może pracować nieustannie w napięciu, jakiego wymaga dzisiaj coraz trudniejsza - pomimo zastosowania maszyn - praca. Jest ona zapewne lżejsza fizycznie, ale za to bardziej wyczerpująca psychicznie. Dlatego człowiek pracujący sześć dni, ma prawo do pełnej wolności dnia świętego. Jeżeli nawet nie interesuje go życie religijne, ma obowiązek dać swojemu ciału i psychice jakieś odprężenie i odmianę.

Bronią tego przecież wszystkie kodeksy pracy. Znajdują się w nich ustawy i rozporządzenia o odpoczynku niedzielnym, o urlopach pracowników, o sądach pracy, które karzą nawet za to, że pracodawca zatrudnia pracownika bez należnego mu urlopu.

Przed wojną interesowałem się i byłem zapraszany na tzw. sądy pracy, które istniały jako instytucje opieki społecznej. Byłem nieraz świadkiem wyroków, jakie zapadały na pracodawców, korzystających z pracy ludzi, którzy powinni w tym czasie spędzać urlop. Nie wolno ich było wyzyskiwać! Każdy człowiek powinien odpocząć, zadbać o swoje zdrowie i siły.

I w tej dziedzinie więc nie zabrakło pewnych przeoczeń. Za duży jest nacisk na tzw. wyczyny i "dobrowolne" zobowiązania. Jeszcze wczoraj czytałem na ten temat w gazetach. Pomimo bolesnych doświadczeń, w dalszym ciągu istnieje wyrabianie norm i popędzanie ludzi – jak ongiś w systemie kapitalistycznym, gdzie akord i rekord kusiły zyskiem i zarobkiem. I dzisiaj, niestety, jeszcze ta sprawa nie jest uporządkowana. Trzeba by przypomnieć ludziom, od których to zależy, że człowiek nie może być ciągle popędzany normami, godzinami nadliczbowymi, czy "dobrowolnymi" zobowiązaniami. To ludzi drażni i niepokoi. "Pójdą do pracy, ale w takim stanie psychicznym? Czy taki człowiek może później pomyśleć o rodzinie, o książce, gazecie, kulturze, o sprawach wyższego rzędu, a nawet o modlitwie, gdy jest wyżyłowany do ostatnich możliwości wysiłkiem pracy fizycznej?

Są to prawa moralne, z których człowiek nie może zrezygnować, a Kościół o nich nieustannie przypominać. Jest przykazanie Boże: "Pamiętaj, abyś dzień święty święcił". To przykazanie jest dla wszystkich! I dla tych, co pracują nad książka, i dla tych, co pracują w fabrykach, w stoczni, w kopalni, w porcie – gdziekolwiek. Boże przekazanie! Jest ono nie tylko p to, aby człowiek oddał chwałę Bogu, ale i po to, aby odpoczął. Już w Starym Testamencie pisano, że musi odpocząć nawet zwierzę domowe, wół, osioł. Cóż więc dopiero człowiek, istota rozumna!

Dlatego też i ta sprawa musi być wzięta pod uwagę przez ludzi sterujących naszym Państwem. Gdy mają ambicję przyjść z pomocą warstwie robotniczej, przede wszystkim muszą ją uwolnić od kieratu nieustannej pracy!

O tym wszyscy ludzie dobrej woli - ci, co nami kierują, i my wszyscy – mamy obowiązek pamiętać i nad tym czuwać. To nie są tylko sprawy polityczne, społeczne, ekonomiczne. To są sprawy moralne, sprawy godności osoby ludzkiej, sprawy biorące w opiekę dzieci Boże, braci Chrystusa. To są sprawy moralno-religijne! Dopiero wtedy, gdy człowiek jest należycie wypoczęty i odżywiony, gdy nie jest krzywdząco oceniana jego praca, można więcej wymagać i spodziewać się wydajniejszej, owocniejszej pracy.

Wyprowadzamy wnioski z naszych rozważań. Nie chcemy tutaj na nikogo wydawać wyroku, nikogo oskarżać. Wypowiadamy nadzieję, że może podjęta próba da zrozumienie, iż postęp gospodarczy zależy od obrony i rozwoju wartości moralnych! Człowiek ma nie tylko pracować, ale ma prawo do godnego życia godności w pracy!

Praca wolnych – nie niewolników! – tworzy postęp.
Oby powstała w naszej Ojczyźnie – na co jest już najwyższy czas, bo jesteśmy u siebie, we własnym Domu – społeczność obywateli pracujących, nie niewolników popędzanych przymusem!

Jestem przekonany, iż budzi się zrozumienie w naszym życiu społeczno-politycznym i nadzieja, że po bolesnych, krwawych doświadczeniach, których mogłoby nie być, których można by zaoszczędzić naszemu Narodowi – pogłębiać się będzie zrozumienie znaczenia praw Bożych, ducha Ewangelii, ducha społecznej miłości i sprawiedliwości Chrystusowej. Może dopiero wtedy zapanuje w Ojczyźnie naszej upragniony, oczekiwany przez wszystkich – pokój ludziom dobrej woli!

Błogosławię Was berłem Królowej Polski...

Oddajemy Nowy Rok życia i pracy Matce Chrystusa Pracownika i Zbawcy ludów. Rok, który przed nami, jeszcze w chmurach i ciemnościach. Ale przez boleści i męki przebija się nadzieja, którą czerpiemy z Ewangelii, z przedziwnej obecności wśród nas Matki Chrystusowej i Błogosławieństwa, które nadesłał nam Ojciec Święty.

Dzisiaj rano do Gniezna przybył szczególny Gość – Przeor Jasnej Góry, którego przed sobą widzicie. Zdjął z ołtarza Matki Bożej berło, które umieścił tam wdzięczny Naród polski i przywiózł je tutaj. Przywiózł aby przypomnieć Prymasowi Polski, że Polska jest Królestwem Maryi! Jej zawierzyliśmy! Jej macierzyński wzór niech będzie przed oczyma wszystkich dzieci Bożych, matek i ojców. Niech przykład pracującego Józefa, Opiekuna Świętej Rodziny i pracującego na chleb Syna Bożego, o którym powiedziano w Ewangelii - "Syn rzemieślnika", będzie dla nas pociechą i nadzieją, byśmy nie opuszczając rąk, podjęli nowy trud i wysiłek w braterskiej, społecznej miłości, w służbie wzajemnej jedni drugim. Oby w Nowym Roku Bożym życie nasze było bardziej chrześcijańskie, praca - bardziej owocna, a współżycie – pełne miłości, pod opieką Matki Pięknej Miłości, która dała światu Zbawiciela. On wyzwolił nas z niewoli i uczynił dziećmi Ojca Niebieskiego.

Przewielebni Ojcze Przeorze! Radując się z nawiedzenia, składam braterskie podziękowanie za to, że w swej wielkiej delikatności, całą noc dążyłeś dzisiaj z Jasnej Góry, aby wczesnym rankiem w ręce Prymasa Polski złożyć berło Królowej Polski. Pragniesz, byśmy pamiętali, że w Ojczyźnie naszej włada i zwycięża Matka Pięknej Miłości!

Tym berłem Najlepszej Matki, Służebnicy Pańskiej i Królowej Pokoju, pragnę Was tu obecnych, Prymasowskie Miasto Gniezno i całą Ojczyznę, pobłogosławić: "Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego." Amen.

("Dokumenty Poznań 1956 - Grudzień 1970", Instytut Literacki, Paryż 1971)