Teatr Polskiego Radia

Odcinek nr: 2367

Ostatnia aktualizacja: 07.01.2007 00:00
Audio
Autor: Eugenia Lubkiewicz-Urbanowicz

Jole Jablonska odwiedza Zosia Tetera. Kobiety zasiadaja przy stole przy wybornych paczkach, które Irena upiekla na Trzech Króli. Zawsze je piecze w to swieto. Zosia zastanawia sie, czego od Janusza chce Borkowa. Caly dzien powtarzala, ze chce z nim porozmawiac sam na sam. Kobieta przypuszcza, ze chodzi o to, by Janusz zalatwil Teresie miejsce w domu opieki, ale Jola jest pewna, ze nie o to chodzi. Borkowa od czasu, gdy dostala nowe leki od Marty Póltorak na swoje dolegliwosci, jakby ozyla i wydaje sie, ze dom starców jest ostatnia rzecza, o jakiej teraz mysli.

W ten sposób rozmowa schodzi na temat Marty. Zosia, blagajac Jole o dyskrecje, wyjawia jej, ze lekarka zostala porzucona przez meza. Dla Jablonskiej to prawdziwy szok. Zbyszek Póltorak byl dla niej wzorem lojalnego i kochajacego mezczyzny. Od razu obiecuje przyjaciólce, ze nie pisnie nikomu ani slowa o problemach Marty. Wie, ze ta wiadomosc dla niektórych moglaby byc jeszcze wiekszym szokiem niz dla niej. Irena przeciez prawie wielbila pana profesora...

Jola uwaza, ze to, iz Zbyszek odszedl do innej kobiety, nie swiadczy jeszcze o tym, ze do Marty nie wróci. Ma na to przyklad – Zosia przeciez zeszla sie z Januszem. Zosia jednak protestuje przeciwko takiemu stawianiu sprawy. To prawda, ona spotyka sie z Januszem, ale nie mozna powiedziec, ze sa razem. Zreszta takie zycie, zycie singla, zaczelo Zosi odpowiadac. Nie musi juz znosic meskich humorków i irytowac sie na walajace sie po podlodze skarpetki. Jola pod tym wzgledem miala zawsze dobrze. Jej maz to niemal aniol. Tutaj jednak protestuje Jola. Jej zycie z Adamem wcale nie wyglada tak kolorowo, jakby sie to moglo wydawac na pierwszy rzut oka. Wielokrotnie musi sie uciekac do podstepu, zeby namówic go na cos, na co on poczatkowo nie chce sie zgodzic. Jak na przyklad na kupno komputera, czy zalozenie w gospodarstwie ekologicznego szamba.

Rozmowa schodzi na temat szkoly. Kobiety rozmawiaja o trójkach giertychowskich. Dochodzi na tym tle do sprzeczki. Zosia uwaza, ze powolanie tego ciala to kolejna próba pokazania nauczycielom, ze to oni sa odpowiedzialni za problemy wspólczesnej mlodziezy, a tak naprawde za ekscesy, do których dochodzi na terenie szkoly, sa odpowiedzialni rodzice. Jola stoi na stanowisku, ze nauczyciele nie sa tutaj bez winy. Sama przeciez dziala w komitecie rodzicielskim, to wie, jak sie sprawy maja. Zosia czuje sie dotknieta opinia przyjaciólki. By zalagodzic spór, Jola wyciaga butelke nalewki i obie kobiety przypijaja na zgode.

W tym momencie zjawiaja sie Adam i Janusz. Mezczyzni dosiadaja sie do stolu. Przez chwile wszyscy zartuja, szybko jednak Jablonski i Tetera zaczynaja prowadzic rozmowe o sprawach rolnictwa i wsi, co obie kobiety nieco nudzi. Jola zabiera Zosie na góre, aby pokazac jej sukienke, która kupila sobie na bal szkolny.

Rozmowe przerywa wejscie Józefa i Mateusza. Józef postanowil wskrzesic stare tradycje i namówil wnuka, zeby obaj zabawili sie w koledników. Pastoralki szybko jednak zamieniaja sie w dramat. Podniecony Mateusz biega po pokoju z kosa, próbujac przegonic Józefa, który akurat wcielil sie w postac diabla. Dochodzi do szarpaniny. Adamowi puszczaja nerwy i targa za ucho niesfornego malca. Wszystko jednak dobrze sie konczy. Mateusz przeprasza dziadka, ze na niego napadl. Na koniec na prosbe Joli, która chce sie pochwalic przez Teterami, chlopiec odgrywa na keyboardzie kolede. Nie idzie mu jednak tak, jakby chciala tego Jola. Specjalnie falszuje. Zosia zaczyna drwic sobie ze zdolnosci muzycznych Mateusza. Rzuca jeszcze kasliwa uwage, ze dzis panuje wsród rodziców moda na robienie z dzieci gwiazd, by zrekompensowac sobie wlasne zyciowe kleski. Zapowiada sie niezla awantura. Nie dopuszcza do niej Janusz, który niemal sila zmusza Zosie do wyjscia.

Teterowie zostaja sami. Zosia wypytuje sie meza, co chciala od niego Borkowa. Okazuje sie, ze stara dala Januszowi dwiescie zlotych, zeby zalatwil jej dekoder telewizji Trwam. Zosia uwaza, ze to zabawne, ze byly partyjniak zajmie sie teraz taka sprawa. Januszowi jednak nie jest do smiechu. On szanuje Terese i wykona jej prosbe, nawet jesli bedzie musial do tego interesu dolozyc.

Zosia i Janusz zachodza na chwile do Borkowej. Stara prosi ziecia, zeby wypisal jej nad drzwiami K+M.+B . Zosia nie moze powstrzymac chichotu. To juz drugi raz, kiedy to Janusz, któremu do kosciola raczej nie po drodze, zajmuje sie sprawami religijnymi. Zaraz potem Borkowa opowiada o decyzji, jaka podjela, odnosnie swojego testamentu. Postanowila, ze wszystko przepisze na Lukasza, syna Zosi i Janusza. Zosia nie chce o tym nawet slyszec. Teresa juz tyle razy zmieniala swoja ostatnia wole, ze Teterowej to obrzydlo. Zwraca jeszcze uwage matce, ze bedzie musiala teraz zaplacic notariuszowi za wpisanie testamentu do rejestru. Na te slowa Borkowa bierze Janusza na strone i prosi go, zeby oddal jej pieniadze, które mu dala na dekoder. Najwyrazniej ta wersja testamentu jest ostateczna...