FOZZ jako "pralnia" pieniędzy
Fundusz Obsługi Zadłużenia Zagranicznego po raz pierwszy został powołany na podstawie ustawy z dnia 23 grudnia 1985, istniał do 1988 roku. 15 lutego 1989 roku, czyli kilka dni po rozpoczęciu obrad Okrągłego Stołu, komunistyczne władze powołały nowy Fundusz, który miał wspomagać spłatę polskiego zadłużenia za granicą. Dyrektorem FOZZ został były dyrektor Banku Handlowego w Luksemburgu Grzegorz Żemek.
FOZZ miał gromadzić pieniądze w budżecie i przez łańcuch pośredników wykupywać polskie papiery dłużne. Zamiast wspomóc spłatę długu Polski, Fundusz stał się miejscem, skąd pieniądze wyprowadzali m.in. ówcześni biznesmeni czy funkcjonariusze komunistycznych służb.
Na tropie FOZZ
W ten sposób olbrzymie pieniądze zaczęły płynąć do wybranych firm w Polsce i za granicą. Na trop nieprawidłowości na wielką skalę wpadł przypadkowo 38-letni księgowy Michał Falzmann, inspektor Najwyższej Izby Kontroli. Sprawą zainteresował się Urząd Ochrony Prezydenta. Falzmann nie przyjął oferty pracy w UOP. Zdecydował się dołączyć do nowopowstającego zespołu ds. FOZZ w Najwyższej Izbie Kontroli, organizowanej przez szefa NIK Anatola Lawinę.
- Bez rozliczenia i bez pokwitowania przekazywane były olbrzymie sumy, które nigdy nie były rozliczone – mówił w Polskim Radiu Andrzej Krasnowolski, były dziennikarz tygodnika "Spotkania", w którym opublikowane były pierwsze teksty o FOZZ. – Nie istniała księgowość, w rezultacie pieniądze, które były pieniędzmi budżetu państwa polskiego, trafiały w ręce prywatne i służyły wzbogacaniu się osób związanych z wojskowym wywiadem.
Próbom wyjaśnienia afery na początku lat 90. towarzyszyły zastraszenia, nieszczęśliwe niewyjaśnione śmiertelne wypadki osób, które znały kulisy sprawy. Nieoczekiwanie na zawał zmarł Michał Falzmann, w wypadku samochodowym zginął wiceprezes NIK Waldemar Pańko, ktoś zastawił pułapkę na samochód Marcina Dybowskiego, wydawcę tygodnika "Spotkania" (publikującego informacje o FOZZ) i strzelił do niego miotaczem ognia. Nieznani sprawcy w nigdy niewyjaśnionych okolicznościach pobili na ulicy Anatola Lawinę, który pół roku spędził w szpitalu i zmarł. Był wtedy głównym świadkiem toczącego się procesu FOZZ. Sprawców tych wypadków nie zatrzymano.
Afera FOZZ przed sądem
W sprawie wyprowadzania pieniędzy przez FOZZ prokuratura wszczęła śledztwo w 1991 roku. Akt oskarżenia przekazano sądowi w 1993 roku, ale sąd odesłał sprawę prokuraturze.
Kolejny akt oskarżenia trafił do sądu w 1998 roku, a proces zaczął się dwa lata później. Do tego czasu jeden z głównych oskarżonych Dariusz Przywieczerski zdołał wyjechać z Polski. Wystawiono za nim list gończy.
Rok później proces został przerwany, gdy prowadząca go w warszawskim Sądzie Okręgowym sędzia Barbara Piwnik przyjęła tekę ministra sprawiedliwości w rządzie premiera Leszka Millera.
Ponowny proces - pod przewodnictwem sędziego Andrzeja Kryżego, późniejszego wiceministra sprawiedliwości w rządzie PiS - ruszył w 2002 roku.
Pierwszy nieprawomocny wyrok zapadł w 2005 roku. Sąd skazał byłego dyrektora generalnego FOZZ Grzegorza Żemka na 9 lat i 720 tys. zł grzywny. Jego zastępczynię Janinę Chim - na 6 lat i 500 tys. zł grzywny, biznesmena Dariusza Przywieczerskiego - na 3,5 roku, a troje innych - na kary do 2 lat więzienia.
W czerwcu 2009 roku Sąd Apelacyjny w Warszawie utrzymał w mocy wyroki 9 lat pozbawienia wolności dla Grzegorza Żemka oraz dwóch i pół roku dla Dariusza Przywieczerskiego. Sąd uznał, że pieniądze przeznaczone dla Funduszu - którego zadaniem był poufny wykup długów zaciągniętych przez PRL na Zachodzie w latach 70. i 80. - zostały albo przywłaszczone, albo rozdysponowane w sposób niezgodny z prawem.
Dariusz Przywieczerski został zatrzymany w USA i odesłany do Polski 8 września 2018 roku.