Redakcja Polska

Kreml wiedział o ataku na saudyjskie rafinerie?

18.09.2019 11:48
W ocenie rosyjskiego eksperta Michaiła Krutichina ktoś w Rosji wiedział, że dojdzie do ataków na saudyjskie rafinerie. Jak argumentuje analityk, wskazywać mają na to nieoczekiwane transakcje na giełdzie w Moskwie na kilka dni przed atakami.
Rafineria w Arabii Saudyjskiej, która została zaatakowana przez drony
Rafineria w Arabii Saudyjskiej, która została zaatakowana przez dronyPAP/EPA/STR

- Kilka dni przed atakiem, 11 września, na giełdzie moskiewskiej nagle zaczęto skupować, za niewysoką cenę, kontrakty futures na ropę. Ich realizacja w ciągu jednego dnia zwiększyła się o 174 proc. Zrobiła to jakaś osoba fizyczna - powiedział ten ceniony analityk w komentarzu dla francuskiego radia RFI we wtorek wieczorem.

- Gdyby coś takiego wydarzyło się nie w Rosji, a w innym kraju, to od razu rozpoczęto by dochodzenie, dlatego ktoś wiedział, że dojdzie do ataku i dobrze na tym zarobił - oświadczył Krutichin.

Źródłem - rosyjski wywiad 

Jego zdaniem źródłem takiej informacji mogły być kręgi wywiadowcze, które przekazały ją graczom na rynku, bądź też "na rynku grają sami ludzie z wywiadu". Mogli być to także "ludzie, którzy uczestniczyli jakoś w przygotowaniu tej operacji militarnej razem z tymi, którzy ją przeprowadzili" - przypuszcza ekspert.

Krutichin, który jest znanym komentatorem rynku energetycznego, prognozuje spadek cen ropy w rezultacie możliwej recesji, która, jak się podejrzewa, może wkrótce dotknąć gospodarkę światową.

- Jeśli teraz ceny ropy wzrosną, to będzie to sprzyjało zmniejszeniu konsumpcji surowców energetycznych, co jeszcze bardziej będzie sprzyjać recesji - ostrzegł ekspert.

Choć Rosja chwilowo korzysta z wysokich cen ropy, to może stać się jedną z głównych ofiar takiej recesji. "Jeśli ceny na poziomie 40 USD za baryłkę utrzymają się przez 2,5 roku do trzech lat, to Rosja może powtórzyć los Związku Radzieckiego" - powiedział RFI Krutichin.

NBC News: USA rozważają działania odwetowe

Tymczasem, jak we wtorek wieczorem podało NBC News, Stany Zjednoczone rozważają cyberatak oraz ataki militarne na irańskie instalacje naftowe i obiekty irańskich Strażników Rewolucji w odpowiedzi na, przypisywane właśnie Iranowi, ataki na dwie saudyjskie rafinerie - podała NBC News.

W artykule opublikowanym we wtorek wieczorem (czasu miejscowego) amerykańska stacja napisała, że wojskowi eksperci przedstawili prezydentowi Donaldowi Trumpowi na poniedziałkowym spotkaniu w sprawie bezpieczeństwa narodowego wachlarz dostępnych opcji militarnych i niemilitarnych.

Celem: m.in. irańska rafineria w Abadanie

Wśród potencjalnych celów dla uderzenia wojskowego armia USA wskazała irańską rafinerię w Abadanie - największy tego rodzaju obiekt na świecie oraz wyspę Chark, na której znajduje się największy irański terminal eksportowy ropy naftowej. Inne opcje obejmują zbombardowanie wyrzutni pocisków, baz wojskowych lub innych obiektów należących do Strażników Rewolucji, elitarnej formacji irańskiej armii.

Mimo przedstawionych opcji Trump poprosił o opracowanie dalszych możliwości, "poszukując skoncentrowanej odpowiedzi, która nie wciągnęłaby USA w większy konflikt zbrojny z Iranem" - pisze NBC, powołując się na źródła zaznajomione z przebiegiem spotkania.

Według jednej z tych osób taką możliwością mógłby być atak przeprowadzony przez samą Arabię Saudyjską, ale przy wsparciu wywiadowczym i rozpoznawczym USA, ale też tajne działania w cyberprzestrzeni lub nasilenie antyirańskich sankcji w koordynacji z innymi krajami.

Źródło NBC: nie ma decyzji w sprawie

NBC podkreśla za anonimowymi urzędnikami, że na razie nie ma żadnych sygnałów świadczących o tym, że USA zamierzają wkrótce przeprowadzić akcję militarną oraz że dotąd nie zapadły w tej sprawie żadne decyzje.

Stacja przypomina, że po zamordowaniu krytycznego wobec Rijadu dziennikarza Dżamala Chaszodżdżiego i w świetle krwawej interwencji wojskowej pod wodzą Saudów w Jemenie pomysł działań zbrojnych spotkałby się z oporem ustawodawców obu partii w Kongresie, którzy wielokrotnie nalegali na ograniczenie współpracy wojskowej USA z Arabią Saudyjską.

Sobotnie ataki na dwie instalacje koncernu Aramco, położone na wschodzie Arabii Saudyjskiej, spowodowały ograniczenie produkcji o 5,7 mln baryłek ropy dziennie, czyli o ok. 50 proc. całkowitej produkcji Aramco (i 5 proc. globalnej podaży). We wtorek władze w Rijadzie zapowiedziały, że krajowa produkcja ropy zostanie przywrócona do poprzedniego poziomu do końca września.

PAP/niezalezna.pl/dad