Redakcja Polska

Polskie MSZ zaniepokojone brutalną pacyfikacją powyborczych manifestacji na Białorusi

10.08.2020 10:14
MSZ wyraża głębokie zaniepokojenie brutalną pacyfikacją powyborczych manifestacji na Białorusi; ostra reakcja sił porządkowych, użycie siły wobec pokojowo protestujących, arbitralne areszty są nie do zaakceptowania - czytamy w oświadczeniu Biura Rzecznika Prasowego Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Audio
  • Polskie władze apelują do strony białoruskiej o "zaprzestanie działań eskalujących sytuację", wzywają też przywódców unijnych o zorganizowanie specjalnego szczytu w sprawie Białorusi. Materiał Karola Surówki (IAR)
Białoruskie służby bezpieczeństwa pacyfikujące demonstracje w Mińsku
Białoruskie służby bezpieczeństwa pacyfikujące demonstracje w MińskuPAP/EPA/MARINA SEREBRYAKOVA

"W obliczu trwających na Białorusi wydarzeń, MSZ RP wyraża głębokie zaniepokojenie brutalną pacyfikacją powyborczych manifestacji. Ostra reakcja sił porządkowych, użycie siły wobec pokojowo protestujących, arbitralne areszty są nie do zaakceptowania. Apelujemy do władz Białorusi, by zaprzestały działań eskalujących sytuację i zaczęły respektować podstawowe prawa człowieka" - czytamy w oświadczeniu Biura Rzecznika Prasowego Ministerstwa Spraw Zagranicznych opublikowanym na stronie internetowej resortu.

Demonstracje protestacyjne i starcia z milicją wybuchły w Mińsku po ogłoszeniu wyników oficjalnego badania exit poll, według którego w niedzielnych wyborach prezydenckich zwyciężył obecny szef państwa Alaksandr Łukaszenka, uzyskując blisko 80 proc. głosów, a jego główna rywalka Swiatłana Cichanouska mniej niż 10 proc. głosów. Demonstracje odbyły się także w kilku innych miastach Białorusi.

Białoruskie służby siłowe potwierdziły zastosowanie "specjalnych środków" przeciwko uczestnikom demonstracji w Mińsku - poinformowała w nocy z niedzieli na poniedziałek rzeczniczka MSW Białorusi Olga Czemodanowa.

Centrum "Wiosna" podało w poniedziałek, że co najmniej jedna osoba zginęła, a 120 zatrzymano w starciach policji z demonstrantami po wyborach prezydenckich.


PAP/dad