Redakcja Polska

USA: pożar w polskiej szkole na Long Island

04.06.2020 11:07
W miejscowości Copiague, na Long Island, w stanie Nowy Jork, wybuchł w środę po południu pożar w budynku audytorium należącym do parafii Matki Bożej Wniebowziętej. Części budynku, w której mieści się Polska Szkoła Dokształcającą im. Zbigniewa Herberta, nie da się prawdopodobnie uratować. Jak powiedziała dyrektorka szkoły Dorota Szczech nieznana jest jeszcze przyczyna wybuchu pożaru.
Pożar polskiej szkoły w Copiague.
Pożar polskiej szkoły w Copiague. Źródło: twitter/News12LI/@News12LI

- Około czwartej zaczęłam dostawać wiadomości i SMS-y, że pali się audytorium parafii Our Lay of Assumption. Znajduje się tam nasza polska szkoła. Pojechałam od razu zobaczyć co się dzieje. Wszystko stało w ogniu, ale oczywiście przestrzeń wokół była zagrodzona, ulice zablokowane i nie można było podjechać bliżej. Sprawa jest świeża i nikt nie wie dokładnie jak doszło do pożaru - mówiła Szczech.

Jak dodała w audytorium mieściła się większość szkolnego sprzętu, książki, flagi itp. Nie potrafiła powiedzieć w jakim stopniu ogień rozprzestrzenił się na pozostałą część budynku, gdzie znajdują się klasy. Nie była pewna, czy w pożarze ktoś doznał obrażeń.

530 uczniów placówki

Według dyrektorki szkoła kształci polskie dzieci od najmłodszych do 11 klasy licealnej. Uczęszcza do niej ponad 530 uczniów, personel liczy ok. 30 osób, w tym kadra nauczycielska ponad 20.

- To duża szkoła i dostęp do budynku będzie na pewno przez jakiś czas uniemożliwiony. Nie jest to garstka dzieci, które będzie łatwo gdzieś przenieść. Musimy pomyśleć co zrobić, żeby w miarę możliwości zajęcia mogły się odbywać - mówiła.

Szczech wyjaśniła, że audytorium jest częścią parafii, do której należy dużo Polaków. Proboszczem jest ksiądz Dariusz Koszyk.

Szkoła umyślnie podpalona?

Pod kompleks obiektów przyjechała też polska nauczycielka Marta Wesołowski. Zaznaczyła, że bezpośredni dostęp do nich jest zamknięty. Dowiedziała się, że na początku ogień gasiło 11 zastępów straży pożarnej. - Mój mąż był tam od samego początku. Rozmawiał z księdzem i ze strażakami. Zaczęło się to definitywnie od dachu audytorium. Na razie wykluczone jest, aby – jak głosiły plotki – było to podpalenie w związku z zamieszkami - oceniła nauczycielka.

Opowiadała z płaczem, że z powodu ognia zawalił się cały dach. Ze wstępnych ocen księdza wynika, że wszystko będzie do wyburzenia. Sam Kościół jest natomiast nietknięty. Ogień nie zniszczył także plebanii i prawdopodobnie drugiej części audytorium.

- To ogromna strata, tak serce boli, bo wszystkie rodziny może nie własnymi rękami, ale oszczędnościami przyczyniły się do kapitalnego remontu. Płaciliśmy za dach, marmury na ścianach. Audytorium było oddane do użytku niecały rok temu. Wszystko było nowe - mówiła Wesołowska, która uczy w szkole od 15 lat.

Pod koniec rozmowy z PAP strażacy opanowali sytuację. W powietrzu unosił się jeszcze dym.


PAP/dad