- Aktorstwo to jest zawód, który czasami bywa czymś więcej - tłumaczy rozmówca Uli Kaczyńskiej. - Wiem, że do tego fachu przypisane są różne oczekiwania i różne określenia, których moim zdaniem, bardzo często się nadużywa i błądzi gdzieś za wysoko. Dlatego ja przede wszystkim próbuję osadzić to zajęcie na normalnym gruncie. Jeśli uda się stworzyć coś, co wylatuje ponad przeciętność, są powody do radości. Ale to nie jest codzienność tego zawodu.
Jerzy Radziwiłowicz ukończył warszawską szkołę teatralną na początku lat 70. Potem przez wiele lat pracował w Starym Teatrze w Krakowie. W 1998 roku dołączył do zespołu Teatru Narodowego w Warszawie.
Gość "EX Magazine" stworzył wiele niezapomnianych ról teatralnych i filmowych, m. in. w "Człowieku z marmuru" i "Człowieku z żelaza" Andrzeja Wajdy. Nie lubi jednak określenia "legenda polskiego kina". - Oczywiście jest mi miło, jak ktoś mnie tak nazywa, ale staram się na tej przyjemności nie rozsiadać. Bo jak się bliżej przyjrzymy temu określeniu, to znaczyłoby to, że wszystko jest już za mną - mówi Radziwiłowicz. - Legenda to jest coś, co minęło. Natomiast ja się jeszcze nie czuję martwy więc nie przyzwyczajam się do tego "tytułu".
Obecnie Jerzego Radziwiłowicza oglądać możemy na szklanym ekranie w serialu "Bez tajemnic", gdzie wciela się w rolę psychoterapeuty Andrzeja Wolskiego. - To ciekawe doświadczenie i niezwykły zupełnie temat w telewizji polskiej. Na pierwszy rzut oka wydawałoby się nawet, że skazany z góry na niepowodzenie - mówi aktor. - Tymczasem okazało się, że ta produkcja trafiła do ludzi, ma swoich stałych widzów i dlatego mieliśmy okazję zrobić już trzy sezony serialu.
Gość Czwórki w tym sezonie występuje także na deskach Narodowego, m. in. w "Bezimiennym dziele" oraz w dramacie "Natan Mędrzec".
kul