Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Marta Kwasnicka 07.05.2014

Komandosi Zygmunta III - postrach Europy

Okrutni, bezwzględni i niezwykle skuteczni. - Lisowczycy byli zawodowcami, mieli doskonałe wyczucie teatru wojny. Gdyby nie byli świetni, nikt by ich nie wynajmował - mówi historyk dr Radosław Lolo. Podobiznę lisowczyka namalował sam Rembrandt.
Lisowczyk na pikiecie. Rycina zamieszczona na Tygodniku Powszechnym w 1882 roku.Lisowczyk na pikiecie. Rycina zamieszczona na "Tygodniku Powszechnym" w 1882 roku.polona.pl/domena puliczna

Oddział lekkiej kawalerii sformowany 400 lat temu przez pułkownika Aleksandra Józefa Lisowskiego stanowili świetnie wyszkoleni najemnicy, których brawurze i jeździeckim umiejętnościom mało kto wówczas dorównywał.

Formacja istniała ponad 20 lat, walcząc nie tylko w służbie Rzeczypospolitej. Odwagę i poświęcenie na polach bitew lisowczycy rekompensowali sobie dużą dozą niezależności. Sami wybierali dowódcę i sami "wypłacali" sobie żołd, łupiąc wsie i miasteczka.

Nauka w Polskim Radiu >>>

Oddział powstał z niesubordynacji. Lisowski odłączył się od chorągwi Jana Karola Chodkiewicza, bo nie dostał żołdu. - Kto nie ma pieniędzy, nie poprowadzi dobrze wojny - mówi dr Radosław Lolo z Akademii Humanistycznej w Pułtusku. - Powstała w tym okresie grupa ludzi, którzy zarobek czerpali z wojny, z żołdu lub rabunku. Takie prywatne wojska zaczęły się pojawiać na terenach Moskwy w czasach Dymitriad. Jednym z nich byli lisowczycy - wyjaśnia dr Lolo.

Lisowczycy walczyli za łupy. Nie było to niezwykłe w ówczesnej Europie. - Zmieniło się dopiero w czasach Napoleona. Wówczas łupić zaczęły państwa, a żołnierze brali już tylko to, co zostało z tego oficjalnego rabunku - wyjaśnia historyk.

HISTORIA - serwis specjalny portalu PolskieRadio.pl >>>

Sam Aleksander Lisowski dowodził oddziałem tyko 2 lata. - W 1616 stanął na czele formacji jako renomowany oficer, ale ze skomplikowaną historią - relacjonuje naukowiec. - Poprowadził ich na niesamowitą wyprawę. Dotarli aż nad Morze Białe, plądrując po drodze olbrzymie tereny. Zobaczyli tam wówczas m.in jakąś "złotą babę". Być może był to posąg Buddy, a może jakiś nieznany prasłowiański kult. Słyszeli też tajemnicze grzmoty, prawdopodobnie pękające kry północnych rzek i sądzili, że to granice piekieł - mówi. W 1618 działalność lisowczyków skłoniła Rosjan do rozmów rozejmowych.
Przed lisowczykami powszechnie drżano. A ponieważ zaczynała się wojna trzydziestoletnia (1618-1648), a cesarz Maciej prosił Polaków o wsparcie, wysłano właśnie ten oddział. - Polska nie mogła wysłać oficjalnej armii, bo król nie miał zgody sejmu. Posłano lisowczyków. Formalnie wynajęli ich Węgrzy. Od 1618 roku formacja działała w Siedmiogrodzie. Dokonali takich spustoszeń, że Siedmiogrodzianie wycofali swoje wojska spod Wiednia, bo musieli ruszyć na odsiecz - mówi historyk.

Czy jednak czarna legenda słynnego oddziału jest zawsze uzasadniona? Odpowiedź w audycji z cyklu "Naukowy zawrót głowy" , którą przygotowała i prowadziła Katarzyna Kobylecka .

(ew/ag)