Kształciła się u Włodzimierza Kotońskiego w Warszawie oraz u Louisa Andriessena w Hadze. Od 1992 roku dzieli swój czas pomiędzy Polskę a Holandię. Pracuje jako niezależna kompozytorka, przyjmując zlecenia od orkiestr i instytucji kulturalnych na całym świecie.
Mocne wejście Hanny Kulenty
Zadebiutowała w latach 80. ubiegłego wieku. Po wykonaniu jej "Breathe" na smyczki zachwycony Jan Weber pisał: "To był wulkan wypełniony dynamitem". Ona sama mówiła wtedy, że jej muzyka to "polifonia łuków".
Czytaj także:
Żonglując emocjami
Kompozytorka chętnie wypowiada się na temat swojej filozofii komponowania. - Polifonia łuków polega na zestawieniu ze sobą kilku struktur muzycznych, czyli emocji, mających swój początek, rozwinięcie i zakończenie. Tak widzę formę łuku. Czuję się jak DJ siedzący przy stole mikserskim, który wpuszcza emocje, po kolei albo jednocześnie. To jak żonglowanie piłeczkami - najpierw podrzuca się jedną, potem drugą, a w końcu może nawet i szóstą. Doszłam właśnie do sześciu. Nie chciałam eksperymentować z większą ilością łuków, żeby nie zaburzać percepcji. Ta technika bardzo pomagała mi porządkować formę. Mogłam ją skracać albo wydłużać. Jako młody twórca nie miałam potrzeby, żeby słuchać innych kompozytorów, żeby się kimś inspirować - wyznała na antenie Dwójki kompozytorka.
Hanna Kulenty i przejście w stronę transu
Później w jej twórczości dokonał się zaskakujący zwrot, a twórczyni zwróciła się w stronę kultur tradycyjnych. - Zawsze działała na mnie muzyka kultury hinduskiej czy kultur afrykańskich. Działała też na mnie muzyka minimalistyczna. Pociągało mnie wchodzenie w trans, natomiast sam język muzyczny niekoniecznie mi odpowiadał. Nigdy nie uważałam się za minimalistkę, chociaż wiele osób tak odbierało moją muzykę. Prędzej nazwałabym się szamanką - opowiadała.
Fascynujący surrealizm
Później Hanna Kulenty dokonała w swojej muzyce kolejnego zwrotu. Wtedy zaczęły powstawać utwory, które artystka określiła mianem muzyki surrealistycznej. - Od kilku lat jestem na etapie surrealizmu, który coraz bardziej mnie wciąga i fascynuje. Jest wynikiem moich dotychczasowych poszukiwań i eksperymentów związanych z czasem. Spowalniam i przyspieszam narrację muzyczną. To trzyma słuchacza w napięciu. Mogę to porównać do czytania książki, w której kolejne rozdziały dotyczą różnych wątków. Odbiorca wie, że one kiedyś się zbiegną, nie wie tylko kiedy to się stanie. Takim właśnie utworem jest "Fado".
Hanna Kulenty jest jedną z kompozytorek zaproszonych do napisania utworu na stulecie Polskiego Radia. Podczas wyjątkowego koncertu "4/10/100 + 1 = ∞", 14 września zaprezentowane zostanie nowe dzieło artystki - Koncert na skrzypce i orkiestrę symfoniczną.
***
Oskar Łapeta