Zmarł amerykański gitarzysta jazzowy Pat Martino

Ostatnia aktualizacja: 02.11.2021 07:00
Muzyk miał 77 lat. Jego niepodrabialny styl oraz klasa, jaką prezentował na scenie i w studiu nagraniowym, wprowadziły go do panteonu mistrzów jazzowej gitary.
Warszawa, 26.10.2002 r. Pat Martino na festiwalu Jazz Jamboree
Warszawa, 26.10.2002 r. Pat Martino na festiwalu Jazz JamboreeFoto: Forum

Pat Martino miał ogromny wpływ na kolejne pokolenia muzyków – pośrednio przez swoje nagrania, a także bezpośrednio jako ceniony pedagog. Sformułowanie, iż życiorys danego artysty jest "gotowym scenariuszem na film" wydaje się w tym wypadku w pełni uzasadnione.

Pat Martino na scenie pojawił się 60. lat temu, jako nastolatek, w filadelfijskim środowisku jazzowym. Jego pierwszymi mistrzami byli Wes Montgomery i John Coltrane. Krótko po przeprowadzce do Nowego Jorku Martino zaczął prowadzić własne zespoły. Współpracował z takimi artystami, jak Bobby Hutcherson, Chick Corea, Sonny Stitt, Jack McDuff, czy Gene Ammons. Jako lider podpisał kontrakt z cenioną wytwórnią Prestige Records, dla której w drugiej połowie lat sześćdziesiątych nagrał takie albumy jak m.in. "El Hombre", "Strings!", czy "Baiyina".

Kariera gitarzysty rozwijała się w niezwykłym tempie aż do roku 1980, kiedy Martino przeszedł operację mózgu. Po usunięciu tętniaka muzyk doznał amnezji. Pamięć powracała stopniowo i tylko w pewnych obszarach. Martino zdecydował się jednak wrócić do nauki gry na instrumencie. Siedem lat po operacji na rynku fonograficznym ukazał się koncertowy album Martino zatytułowany "The Return".

Kolejne lata przypieczętowały powrót muzyka na jazzowy szczyt, o czym świadczą m.in. wyniki ankiety czytelników magazynu "Downbeat" z 2004, w której Martino otrzymał tytuł Gitarzysty Roku. Wielka kariera artysty trwała, choć z przerwami, do listopada 2018 roku. Od tego czasu, z powodów zdrowotnych, Pat Martino nie koncertował. Brak aktywności zawodowej zmusił słynnego jazzmana do korzystania z darowizn od fanów.