Żegnamy Zbigniewa Karkowskiego. Kto bał się krakusa z Tokio?

Ostatnia aktualizacja: 20.12.2013 19:00
12 grudnia zmarł w Peru polski kompozytor i twórca muzyki elektronicznej, związany ze sceną noise i free improvisation. - Trochę się go bałem - przyznaje goszczący w studiu Dwójki wydawca Grzegorz Tyszkiewicz. - Trudno go było prosić o wskazówki - dodaje, współpracujący przez lata z Karkowskim, Jacek Staniszewski.
Audio
  • Żegnamy Zbigniewa Karkowskiego. Kto bał się krakusa z Tokio? (Dwójka/Nokturn)
Tokio nocą
Tokio nocąFoto: Richard Brown // wikipedia, lic. CC

- Jednocześnie w bezpośrednich kontaktach okazywał się on człowiekiem pomocnym, a nawet wylewnym - podkreślił w "Nokturnie" Grzegorz Tyszkiewicz. - On po prostu kwestionował takie przejawy kultury oficjalnej jak relacja mistrz-uczeń czy subsydiowanie artystów przez państwo - wyjaśnił Jacek Staniszewski.

"Wyjechałem z Europy wiele lat temu, a jednym z powodów było to, że nie chciałem żyć i pracować w środowisku kreatywnym opartym na rządowych subsydiach (co jest bardzo częste w Europie). Chciałem być niezależny i zarabiać na swojej pracy bez żadnego instytucjonalnego wsparcia, ponieważ uważam, że nie można mieć zupełnie wolnego umysłu, gdy jest się cały czas zależnym od czegoś. A bez wolnego umysłu nie da się robić dobrych, mocnych rzeczy" - mówił sam Karkowski w niedawnej rozmowie z magazynem "Glissando" (2013).

Jego niepokorna postawa sprawiła, że będąc jednym z najlepiej znanych polskich kompozytorów awangardowych na świecie, we własnej ojczyźnie pozostawał postacią słabo rozpoznaną, przynajmniej w obiegu medialnym. A urodził się przecież w Krakowie (1958), gdzie odebrał podstawy klasycznego wykształcenia. Studiował jednak przede wszystkim w Szwecji, Holandii i Francji. Od lat 90. mieszkał natomiast w Japonii.

Karkowski otwarcie kontestował środowisko muzyki akademickiej. Za swego jedynego mistrza uważał przy tym Iannisa Xenakis. - Jego muzykę cenił jednak przede wszystkim za "grecki" charakter, śródziemnomorskie "ciepło"... - zwraca uwagę Jacek Staniszewski. Faktycznie brutalne dźwięki Xenakisa przy niektórych kompozycjach Karkowskiego mogą się wydawać naprawdę niewinne...

zbigniew karkowski from caue cato on Vimeo.

Jak wyjaśnili uczestnicy dyskusji, znużenie polskiego twórcy środowiskiem akademickim wynikało z jego fascynacji nową muzyką niezależną lat 70. i 80., zwłaszcza z kręgu nowej fali i industrialu, a także awangardową sztuką tamtej epoki. Nieprzypadkowy był także jego wyjazd do Japonii, w której od wielu dekad funkcjonuje w kulturze nurt oparty na negacji czy dekonstrukcji tradycji. W Polsce Karkowski zaczął się częściej pojawiać w latach 90. jako pionier tzw. sceny laptopowej oraz jeden z czołowych reprezentantów estetyki noise.

"Moja muzyka jest często klasyfikowana jako noise, ale to kompletna bzdura. Dzieje się tak pewnie dlatego, że moje koncerty są głośne, a kompozycje zawierają faktury, które dobrze brzmią przy dużym natężeniu dźwięku. A także dlatego, że ludzie piszący o muzyce są głupi" - przytoczył słowa kompozytora Jacek Hawryluk.

Wygląda na to, że problemy ze zrozumieniem i zaklasyfikowaniem fenomenu Zbigniewa Karkowskiego dopiero się zaczynają...

Kompozytora wspominali w "Nokturnie" : Grzegorz Tyszkiewicz i Jacek Staniszewski. Audycję poprowadzili Jacek Hawryluk i Bartek Chaciński.

mm

Zobacz więcej na temat: MUZYKA
Czytaj także

Kazimierz Serocki. "W jego muzyce słychać bokserskie ruchy"

Ostatnia aktualizacja: 24.09.2013 20:00
Jeden z najbardziej charyzmatycznych i bezkompromisowych awangardzistów polskiej szkoły kompozytorskiej był w głębi duszy nieśmiałym, delikatnytm człowiekiem. Zgadzają się co do tego - wspominający Kazimierza Serockiego - Jan Krenz, Zygmunt Krauze, Szábolcs Esztényi i Jerzy Artysz.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Muzyka współczesna jak "Titanic"

Ostatnia aktualizacja: 22.10.2013 16:00
- W szkole średniej byłem na seansie tego filmu w systemie Dolby Sorround. Nie potrafiłem zrozumieć, dlaczego kwestia przestrzenności dźwięku, o wiele lepiej niż w nowej muzyce, rozwiązana została w sztuce posługującej się przede wszystkim obrazem - mówił dyrygent Szymon Bywalec w "Bitej godzinie".
rozwiń zwiń