Polskie Radio
Section05

wyłączenie banerów

Ignacy Friedman

26 stycznia 1948 r. zmarł pianista i kompozytor, Ignacy Friedman. Studiował kompozycję w Lipsku, fortepian u Teodora Leszetyckiego w Wiedniu. Rozpoczął także studia muzykologiczne. 22-letni Friedman zadebiutował w Wiedniu, grając Koncert b-moll Czajkowskiego i Koncert Es-dur Liszta. Już wtedy uznany został za „wschodzącą gwiazdę pianistyczną”. W ciągu 40-letniej kariery artystycznej, dał ok. 2800 koncertów. Jak podaje Stanisław Dybowski, autor Słownika pianistów polskich, Friedman pozostawił po sobie pokaźną ilość nagrań płytowych, zawierających blisko sześć godzin muzyki. Połowę z tego stanowiły dzieła Chopina, o których pianista powiedział: „Sztuka muzyczna Chopina jest w pełni i od podstaw polska nie tylko dlatego, że skomponował on mazurki i polonezy. Pełne polskiego ducha są również ballady, preludia, scherza i etiudy”. (md)
Zobacz więcej na temat: 

Trudniejsza od opery?

25 stycznia 1835 r. w „Gazette Musicale de Paris” pojawiła się informacja, że z założonego przez francuskiego pianistę Henry Bertiniego „Cercle Musical” [Koła Muzycznego], odeszli Chopin, Liszt i Franchomme. Dwaj wielcy pianiści byli członkami założycielami tej „efemerycznej organizacji”, o bliżej nieokreślonych celach. Towarzystwa muzyczne miały „propagować dobry gust muzyczny”, czyli preferować muzykę instrumentalną jako trudniejszą od wszechwładnie dominującej muzyki operowej. Franchomme, przyjaciel Chopina, aktywnie uczestniczył w działalności towarzystw, organizując koncerty, grając ze znakomitymi skrzypkami – Baillotem, Alardem, Sauzay'em. Chopin natomiast był stałym słuchaczem Towarzystwa Koncertowego Habenecka i wielbicielem występów kwartetu smyczkowego Alard-Franchomme. (md)
Zobacz więcej na temat: 

Nobelfesten, czyli najwytworniejszy bankiet świata

Czy wiedzieliście, że Alfred Nobel pisał wiersze? Naukowiec poświęcił swoje życie doskonaleniu materiałów wybuchowych, które zapewniły mu bogactwo, ale stały się też przyczyną rodzinnej tragedii. W tym podcaście Martyna Matwiejuk przybliża losy fundatora jednej z najbardziej prestiżowych nagród. Zaglądamy też do sztokholmskiego ratusza, gdzie od wielu lat odbywają się noblowskie bankiety. Posłuchajcie, dlaczego Błękitna Sala wcale nie jest błękitna i który starter z noblowskiego menu wzbudza niemałe podejrzenia.
Zobacz więcej na temat: 

Zostań i Posłuchaj. "Diablo".

Diablo... Stare, poczciwe i jakże kochane Diablo. Większość graczy dawno zapomniała jak wygląda świat Sanktuarium i zdecydowali się przemierzać lochy w Path of Exile. Konkurencyjna produkcja - i do tego darmowa - ofiarowała fanom hack and slashy to co kiedyś należało do Blizzarda. Wciągająca rozgrywka, wszechobecna ciemność i przytłaczające lochy do dziś utrzymują bardzo dużą aktywność graczy na serwerach. Czy to znaczy, że Diablo IV lub niesławne Diablo Immortal nie mają żadnych szans w tym pojedynku? O tym w mojej rozmowie z Mariuszem Dziarmagą. 
Zobacz więcej na temat: 

Przyjaciel Bellini

24 stycznia 1835 r. w Théâtre-Italien w Paryżu miała miejsce prapremiera opery Purytanie Vincenza Belliniego. Dzieło to zachwyciło paryską publiczność, a jego wystawienie zaliczone zostało do najważniejszych wydarzeń teatralno-muzycznych sezonu 1834/1835. Znajomość Chopina z Bellinim była krótkim epizodem w życiu obu artystów, trwającym zaledwie dwa lata. Bardzo szybko przekształciła się w szczerą przyjaźń. Bellini zmarł jednak po krótkiej chorobie, będąc u szczytu sławy. O przyjaźni tych dwóch wielkich muzyków przesądziło ich „pokrewieństwo duchowe”, pogodne usposobienie i podobne poczucie humoru, a także temperamenty, mające wiele cech wspólnych. Chopin podziwiał muzykę Belliniego, jego samego kochał za „skromne i uprzejme usposobienie, serce czujące głęboko, umysł reagujący bystro”. (md)
Zobacz więcej na temat: 

"Skok do przeszłości" - reportaż Jakuba Tarki

Czy można sobie wyobrazić Kamila Stocha jadącego dziś warszawskim tramwajem ubranego w kombinezon i z nartami? Można, ale to się nie zdarzy. Okazuje się jednak, że w latach 60 tych widok skoczka narciarskiego w tramwaju był możliwy. Młodzi sportowcy z nartami jeździli tramwajem na treningi na skocznię przy ulicy Ikara na Mokotowie. Był wśród nich młody Wojciech Fortuna. O historii jedynej skoczni narciarskiej w Warszawie, która działała... - uwaga - tylko latem w reportażu Jakuba Tarki.    styczeń 2021
Zobacz więcej na temat: 

"Bilet powrotny proszę" - reportaż Adama Bogoryja-Zakrzewskiego i Agnieszki Szwajgier o bezdomnych

Śpią w centrum Berlina, na chodnikach i pod wiaduktami. Uciekli tu przed karą więzienia, niezapłaconymi alimentami, kłopotami osobistymi. Większość przyjechała z przygranicznych terenów. Bezdomnym nie może zostać każdy - trzeba się wkupić, płacić haracz i kraść dla zorganizowanych grup przestępczych. Polscy bezdomni nie chcą wracać do kraju. Nawet, gdy organizacje społeczne proponują, że kupią im bilet na pociąg. Odmawiają. Mówią, że jeśli już wyjadą z Berlina, to tylko do Paryża. 
Zobacz więcej na temat: 

"Z pasji do tańca" - reportaż Joanny Bogusławskiej o Brazylijczyku, który dołączył do Zespołu Mazowsze

Marcos de Lima, 32 letni Brazylijczyk pochodzi z południa Brazylii, ze skromnej rodziny. Zaczął tańczyć brazylijskie tańce w wieku 13 lat i to mu się coraz bardziej podobało. W szkole w Kurytybie - stolicy stanu Parana, od nauczycielki sztuki dowiedział się, że można studiować taniec. Postanowił spróbować, pojechał do stolicy i został przyjęty. Miał 18 lat, to bardzo późno jak na tancerza, ale dostrzeżono w nim talent. Do Polski trafił kilka lat temu do Zespołu Mazowsze. Polskiego nie znał, uczył się od kolegów z zespołu. W Mazowszu ostatnio odnotowano 22 przypadki koronawirusa. Marcos pracował zdalnie. Nie mógł wyjechać do Brazylii by pożegnać się ze swoim umierającym dziadkiem. Teraz uczestniczy w próbach zespołu i przygotowuje się do koncertów Mazowsza. 
Zobacz więcej na temat: 

"Wolontariusz" - reportaż Grażyny Wielowieyskiej o panu Sławomirze, który w schronisku na Paluchu zajmuje się najgroźniejszymi psami

Ja lubię pracować z psami, poza tym, mam taką cechę charakteru, która mnie predysponuje do tej pracy. Jak mnie pies ugryzie, za 10 sekund jestem taki jak przed ugryzieniem. Nie spinam się, nie denerwuje, jestem spokojny.  "Czekoladka chciano uśpić, za agresywne zachowania, przy pierwszym spotkaniu zrobił mi zębami dziurę w łydce. Po kilkunastu spacerach, tarzałem się z nim w szalonej zabawie". Khan, owczarek niemiecki, jak poczuje się zagrożony, potrafi pokazać na co go stać. Osiem razy mnie gryzł, mam ślady na bicepsie, ale jest to wspaniały pies. Pan Sławomir Prochocki od 5 lat jest wolontariuszem w schronisku na Paluchu. Nie jest jednak zwykłym wolontariuszem. Od lat zajmuje się najgroźniejszymi, najtrudniejszymi psami.
Zobacz więcej na temat: