Jan Englert. "Amatorszczyzny nie wpuszczam do Teatru Narodowego"
70 lat kończy Jan Frycz, jeden z najpopularniejszych aktorów w Polsce, ceniony zarówno przez widzów produkcji rozrywkowych, jak i miłośników ambitnego kina oraz bywalców teatrów. Choć w filmach z reguły pojawia się w rolach drugoplanowych i epizodach, zawsze silnie zaznacza swoją obecność na ekranie. Zagrał ponad 100 ról filmowych i telewizyjnych oraz więcej niż 150 w teatrze (w tym w spektaklach telewizyjnych). Świetnie radzi sobie nie tylko w egzystencjalnych dramatach, lecz także w kabarecie i repertuarze komediowym.
Ze względu na charakterystyczną urodę i charyzmę często kreuje przedstawicieli władzy - prezesów, polityków, wysokich rangą policjantów lub wojskowych, gangsterów, a także ojców (i teściów). Nieraz wcielał się w postaci historyczne. Widzowie mogli go zobaczyć m.in. jako Józefa Piłsudskiego, prezydenta Wojciechowskiego, generała Sosnkowskiego, Marka Antoniusza, Poncjusza Piłata, prymasa Wyszyńskiego i ojca Agnieszki Osieckiej.
W roli ojca Jan Frycz występuje również prywatnie. Ma sześcioro dorosłych dzieci, z których piątka związała się ze światem filmu. Olga, Gabriela, Michał i Antoni to odnoszący sukcesy aktorzy młodego pokolenia, zaś Wojciech zajmuje się komponowaniem muzyki filmowej.
47:50 Frycz dwójka Jacek Wakar 2015.mp3 Jan Frycz opowiada o rodzinie, Bożym Narodzeniu, pracy w teatrze, przyjaciołach i mistrzach. Świąteczne spotkanie z aktorem prowadzi Jacek Wakar (PR, 2015)
Ucieczka
Jan Frycz urodził się 15 maja 1954 roku w Krakowie w rodzinie mieszczańsko-robotniczej aspirującej do ideałów inteligenckich. – Mieliśmy ogromne mieszkanie, pełne książek i swobody. Jako jedni z pierwszych mieliśmy telewizor. Dziadek miał zakład krawiecki na rogu św. Marka i Szpitalnej, vis-à-vis Teatru im. Słowackiego. Ojciec pracował w kopalniach na Śląsku, gdzie codziennie dojeżdżał. Wychodził z domu o czwartej i wracał o czwartej po południu – wspominał aktor w rozmowie z Jackiem Wakarem.
Ojciec, "dumny górnik", był surowym opiekunem. – Nigdy nie zapomnę sformułowania, którego używał: "tu jest taka książka, ale ty jesteś za głupi, żeby to przeczytać". Wtedy ja oczywiście ją czytałem, na przekór. Łykałem tę literaturę, bo mieliśmy ogromną bibliotekę. Może to więc była dobra metoda wychowawcza... – zastanawiał się aktor.
Jako chłopiec Jan Frycz poznał znaczną część polskiej i światowej klasyki literackiej. Książki były dla niego jedyną odskocznią od "szarych i ciemnych" czasów młodości w latach 50. i 60 XX wieku. Gdy nadeszła chwila wyboru studiów, nie wahał się ani chwili. Wejście w świat teatru łączyło w sobie zarówno miłość do słowa, jak i pragnienie ucieczki od rzeczywistości PRL, wreszcie - potrzebę przekory względem wymagań ojca, który nie uważał aktorstwa za właściwy zawód dla kogoś, kto mógł przecież zostać na przykład inżynierem. I tym razem, podobnie jak w przypadku książek z domowej biblioteki, Jan Frycz postawił na swoim.
Teatr, czyli ludzie
– W 1974 roku, gdy zdawałem na wydział aktorski Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej im. Ludwika Solskiego w Krakowie, Jerzy Krasowski i Krystyna Skuszanka otworzyli tam też wydział reżyserii – opowiadał Jan Frycz. – Tam studia rozpoczęli wówczas Krystian Lupa, Mikołaj Grabowski i Marcel Kochańczyk. Wydział reżyserii często korzystał z kolegów z wydziału aktorskiego, biorąc ich do swoich etiud. Dzięki temu poznałem wtedy m.in. Mikołaja Grabowskiego. I te znajomości ze studiów pozostały – mówił.
W tamtych czasach Jan Frycz po raz pierwszy zetknął się również z Jerzym Jarockim, który obsadził studentów m.in. w swojej inscenizacji "Ubu Króla", oglądał dyplomowy występ Bogusława Lindy, miał możliwość zajrzeć do teatru Tadeusza Kantora i do Teatru STU Krzysztofa Jasińskiego. Życie teatralne Krakowa w tamtej epoce było bardzo intensywne, a przyjaźnie zawiązane przez młodych artystów stawały się zazwyczaj wstępem do późniejszej współpracy na scenie lub przed kamerami.
Jako aktor teatralny debiutował właśnie w spektaklu przyjaciela - w "Damach i huzarach" Aleksandra Fredry w reżyserii Mikołaja Grabowskiego w Teatrze im. Juliusza Słowackiego w Krakowie (1978), ale już dwa lata wcześniej pojawił się w Teatrze Poslkiego Radia w słuchowisku "Karambol" wyreżyserowanym wspólnie przez Grabowskiego i Marcela Kochańczyka.
Thomas Bernhard. Pierwszy krytyk Austrii
Z nieco dalszym znajomym - Krystianem Lupą - zbliżył się szczególnie w latach 90., występując w inscenizacjach i adaptacjach dzieł Dostojewskiego, Bułhakowa, Bernharda, Witkacego i Rilkego. Wspólnie z Lupą stworzył jedną ze swych najwyżej ocenianych kreacji aktorskich – rolę Augusta Escha w dwóch częściach "Lunatyków" Hermanna Brocha (1995 i 1998).
W czasie warszawskiego epizodu w latach 1982-1984 grywał w Teatrze Narodowym w przedstawieniach Adama Hanuszkiewicza i Krystyny Skuszanki, a w Teatrze Polskim u Kazimierza Dejmka w "Zemście" Fredry. Powróciwszy do Krakowa przez 22 lata pojawiał się w spektaklach Jerzego Stuhra, Anny Polony, Gustawa Holoubka, Jerzego Grzegorzewskiego, Andrzeja Wajdy, przede wszystkim zaś u swoich najlepszych kolegów - wspomnianych Mikołaja Grabowskiego i Krystiania Lupy.
32:41 Jan Frycz 2009 retmaniak.mp3 Aktor prywatnie i zawodowo. W audycji "Portret słowem malowany" Anna Retmaniak rozmawia z Janem Fryczem, Janem Englertem i Jerzym Jarockim (PR, 2009)
Warszawa upomniała się o Jana Frycza w 2006 roku. Został ponownie zatrudniony w Teatrze Narodowym pod dyrekcją artystyczną Jana Englerta, z którym spotkał się przed laty w warszawskim Teatrze Polskim, grając Kordiana według dramatu Juliusza Słowackiego. W stolicy współpracował m.in. z Jerzym Jarockim, Grzegorzem Jarzyną, Waldemarem Krzystkiem, Mariuszem Trelińskim.
Ostatnim spektaklem, w którym się pojawił, były "Trzy siostry" Antoniego Czechowa w reżyserii Jana Englerta na deskach Teatru Narodowego. Premiera odbyła się w lutym 2021 roku. Kilka miesięcy później Jan Frycz musiał zrezygnować z grania z powodu pogarszającego się stanu zdrowia - dał o sobie znać uraz kręgosłupa, który był następstwem groźnego wypadku samochodowego w 2015 roku. Na razie nie wiadomo, kiedy powróci na scenę. Zapowiadany jest jednak jego udział w nowych produkcjach filmowych i telewizyjnych.
"Fantastyczne spotkania i pasma klęsk"
Teatr jest naturalnym środowiskiem Jana Frycza, jednak to filmy i seriale są dla polskiej publiczności przyczyną jego sławy. Jego pierwszą rolą filmową miała być postać Tomasza II w legendarnej produkcji science fiction "Na srebrnym globie" Andrzeja Żuławskiego. Nakręcone w latach 1976-1977 i nieukończone dzieło zostało pokazane publiczności w okaleczonej formie dopiero w 1988 roku. W latach 70. i 80. rzadko pojawiał się na planie filmowym. Wszystko zmieniło się po 1989 roku.
Adam Hanuszkiewicz. Łączył nowoczesność z atrakcyjnością
Już w 1990 roku zagrał główną rolę w docenionym przez krytyków "Pożegnaniu jesieni" według powieści Witkacego w reżyserii Mariusza Trelińskiego. U tego reżysera pojawił się także w "Egoistach" (2000). Pamiętne kreacje stworzył w adaptacji Gombrowiczowskiej "Pornografii" Jana Jakuba Kolskiego (2003) i w "Pręgach" Magdaleny Piekorz (2004) na podstawie książki Wojciecha Kuczoka "Gnój". Dał się poznać również jako amant - w reżyserowanej przez Jerzego Antczaka "Damie kameliowej" (1994).
Bohaterów komediowych stworzył m.in. w popularnych produkcjach "Nigdy w życiu!" (2004, reż. Ryszard Zatorski), filmach Sławomira Kryńskiego "To nie tak, jak myślisz, kotku" (2008) oraz "Pokaż, kotku, co masz w środku" (2011), "Wyjeździe integracyjnym" (2011, reż. Przemysław Angerman) i "Och, Karol 2" (2011, reż. Piotr Wereśniak). W 2018 roku ciepło przyjęto jego rolę gangstera Daria w serialu "Ślepnąc od świateł" na podstawie powieści Jakuba Żulczyka (2018, reż. Krzysztof Skonieczny).
Ale sukcesy i "fantastyczne spotkania" z ludźmi sztuki to zdaniem Jana Frycza tylko część aktorskiego życia. W rozmowie z Jackiem Wakarem artysta przywołał słowa jednego z bohaterów spektaklu "Wycinka" Krystiana Lupy na podstawie głośnej książki Thomasa Bernharda. – Mówi on: "los aktora to los ofiarnika". Nie wszystko jest udane, nie zawsze udaje się wspólnie dotknąć tematu czy jakiejś sceny. Powiedziałbym nawet, że w tym zawodzie pasma klęsk budują człowieka bardziej, niż sukcesy – stwierdził.
12:27 jan frycz jedynka Anna Retmaniak 2012.mp3 "Sukcesy? Nie pamiętam. Natomiast klęski są fantastyczne!". Z Janem Fryczem rozmawia Anna Retmaniak (PR, 2012)
Krytycy, widzowie i ludzie kultury wolą skupiać się jednak na tym, co się Janowi Fryczowi udało, o czym świadczą liczne nagrody na festiwalach i konkursach teatralnych, a także wyróżnienia państwowe. Ukoronowaniem jego aktorskiej pozycji są zwłaszcza dwa odznaczenia: Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski "za wybitne zasługi w pracy artystycznej" (2005) oraz Złoty Medal "Zasłużony Kulturze - Gloria Artis" (2015). Ponieważ zaś aktor, mimo problemów ze zdrowiem, nie wybiera się wcale na emeryturę, w kolejnych latach laurów może być jeszcze więcej.
mc