Rankingi szkół wyższych budzą wiele kontrowersji. Najwięcej – tzw. Ranking Szanghajski. Teraz metoda tworzenia zestawień szkół wyższych będzie kontrolowana przez nową, międzynarodową organizację - IREG Observatory z siedzibą w Warszawie.
Każdej jesieni politycy, rektorzy i studenci wstrzymują oddech. To okres, kiedy pojawiają się nowe rankingi uczelni. Zależy od nich coraz więcej – nie tylko to, jak wielu kandydatów będzie ubiegało się o indeksy danej wszechnicy, ale także ile funduszy na rozwój uczelni przeznaczy państwo, w którym znajduje się szkoła. Właśnie z powodu ogromnego wpływu na rzeczywistość, którą opisują, coraz ważniejsze jest, aby rankingi uczelni były wiarygodne.
O problemie wiarygodności rankingów pisano 3 marca nawet w prestiżowym „Nature”. W zeszłym tygodniu Warszawie zebrało się zaś międzynarodowe gremium, które weźmie rankingi pod lupę.
Kontrowersyjny Ranking Szanghajski
Nad Wisłę zjechali najwięksi rankingowi specjaliści, m.in. sam Nian Cai Liu z Jiao Tong University, twórca Rankingu Szanghajskiego, a także Robert Morse, twórca rankingów US News & Word Report, Gero Federkeil z CHE – Centre for Higher Education Development, twórca rankingów Die ZEIT, a także m.in. rektorzy najważniejszych uczelni w Rosji i na Ukrainie. Prezesem IREG Observatory został Jan Sadlak, były dyrektor UNESCO-CEPES.
Istniejące rankingi biorą pod uwagę różne kryteria. Najsłynniejszy – i jednocześnie najbardziej kontrowersyjny – Ranking Szanghajski premiuje głównie publikacje w języku angielskim w najbardziej prestiżowych czasopismach naukowych oraz liczbę noblistów rodem z danej uczelni. Efekt? Europejskie wszechnice pozostają daleko tyle za swoimi amerykańskimi i azjatyckimi konkurentami. Złoszczą się zwłaszcza Francuzi – jak wiadomo z angielskim bywa u nich różnie, ale na pewno francuskie najlepsze uczelnie, tzw. grandes écoles są często obiektywnie dużo lepsze od pomniejszych amerykańskich uniwersytetów, z którymi przegrywają w szanghajskim zestawieniu. Właśnie dlatego minister francuskiego szkolnictwa wyższego, Valérie Pécresse, ogłosiła utworzenie własnego rankingu uniwersytetów europejskich.
Na Ranking Szanghajski oburzają się także humaniści. Wszak językiem humanistyki zawsze jest dany język narodowy. Przedstawicielom filologii czy historii trudniej także zdobyć Nobla – w ich dziedzinach po prostu się go nie przyznaje.
“IREG approved”
Praktyczne znaczenie rankingów przerosło aspiracje ich twórców. To, co miało być prasową ciekawostką, zaczęło grać poważną rolę w polityce edukacyjnej państw. – W okresie publikowania raportu naszą stronę www odwiedza 3 mln osób dziennie – zdradził na konferencji w Warszawie Robert Morse, twórca rankingów “US News & World Report”. To samosprawdzająca się przepowiednia!
Bez wątpienia rankingi są potrzebne, ale muszą to być wiarygodne zestawienia. Właśnie dlatego powołano IREG Observatory (pełna nazwa: IREG Observatory on Academic Ranking and Exellence). To międzynarodowa organizacja z siedzibą w Warszawie, utworzona w październiku 2009 roku. Jej celem jest podnoszenie jakości międzynarodowych i krajowych rankingów szkół wyższych. Wywodzi się z Grupy IREG (International Ranking Expert Group), która po raz pierwszy spotkała się w Warszawie w 2002 roku. Już wkrótce każdy poważny ranking będzie musiał pochwalić się aprobatą IREGu.
- Wartość uczelnianych rankingów musi być poddana kontroli. To jest ważne nie tylko dla wyborów edukacyjnych kandydatów na studia, ale także dla rządowych decyzji finansowych w zakresie szkolnictwa wyższego - powiedział szef organizacji, dr Jan Sadlak. Jego zdaniem, w wielu krajach Europy i świata istnieje problem jakości rankingów szkół wyższych – niejasna i nierzetelna jest przyjęta przez nie metodologia. - Niektóre rankingi są wzięte z sufitu. Ta czy inna gazeta je publikuje, a nie wiemy dla kogo są robione, w jakim celu, a przede wszystkim na jakiej podstawie wyróżnia się dane uczelnie - tłumaczył Sadlak.
W zeszłym tygodniu na pierwszym posiedzeniu IREG Observatory w Warszawie przyjęto zasady kontroli rankingów, tzw. Berlińskie Zasady dotyczące Rankingu Szkół Wyższych. Zasady te sformułowano w 2006 r. w Berlinie na konferencji Grupy IREG (International Ranking Expert Group), z której wywodzi się obecne IREG Observatory.
Co twórcy rankingów powinni brać pod uwagę? - Istotne jest jasne powiedzenie, dla kogo robi się ranking, jaką główną informację przekazuje, jak zestawiać grupy uczelni, bo nie można przecież porównywać małej prywatnej uczelni z Uniwersytetem Jagiellońskim czy Uniwersytetem Warszawskim - tłumaczył wiceszef IREG Observatory Waldemar Siwiński. Zaznaczył też, że ten ranking, który uzyska pozytywną ocenę IREG Observatory będzie miał prawo posługiwać się logiem "IREG Observatory", co ma odbiorcy rankingu ułatwić jego ocenę.
W rozmowie z PAP Nian Cai Liu, twórca Rankingu Szanghajskiego, zwrócił uwagę, że Polska nie powinna mieć kompleksów z powodu słabej pozycji polskich uczelni w
jego zestawieniu. Przypomnijmy – od kilku lat do Rankingu Sznaghajskiego „załapują się” tylko dwie polskie uczelnie - Uniwersytet Warszawski i Uniwersytet Jagielloński. Co więcej, dwie największe polskie wszechnice kwalifikują się dopiero do czwartej setki zestawienia. - To nie wasze uczelnie są złe, tylko uczelnie z USA, Wielkiej Brytanii, Francji lub Niemiec są dobre. Trudno wam przecież konkurować z krajami, które nie były tak negatywnie doświadczone przez historię - powiedział Nian Cai Liu.
(ew)