Nauka

Po co nam mak i grzyby na wigilijnym stole?

Ostatnia aktualizacja: 24.12.2012 05:50
Symbolika niektórych potraw i rekwizytów, tradycyjnie kojarzonych ze świątecznym stołem, nawiązuje do starosłowiańskich obrządków i zwyczajów.
Polski stół wigilijny
Polski stół wigilijnyFoto: Wikipedia,Przykuta,lic.CC
Symbolika niektórych potraw i rekwizytów, tradycyjnie kojarzonych z wigilijnym stołem, nawiązuje do starosłowiańskich obrządków i zwyczajów. Dotyczy to np. maku, miodu, grzybów, słodkiego kołacza, a nawet siana pod obrusem – wskazują badacze polskiej tradycji.
Etnolog z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach dr Grzegorz Odoj wyjaśnił, że niektórym potrawom przypisano właściwości służące osiąganiu łączności między światem doczesnym a zaświatami. Wiąże się to z przekonaniem, zgodnie z którym w Wigilię obejścia i domostwa ludzi są licznie nawiedzane przez duchy przodków.
 
"W niektórych domach, gdy przystępowano do wigilijnej wieczerzy, czyniono nad miejscami do siedzenia ruchy dłońmi naśladujące wymiatanie, dmuchano czy stukano w stół, aby nie przysiąść przebywających tam duchów" – powiedział PAP etnolog.
 
Także w kultywowanym do dziś zwyczaju pozostawiania na wigilijnym stole pustego nakrycia dla zbłąkanego wędrowca, etnologowie dopatrują się reliktu starosłowiańskich obiat - posiłków obrzędowych, podczas których pozostawiano nietkniętą część jedzenia dla duchów przodków.
 
Na Śląsku zwyczaj ten jest zresztą sprzeczny z inną tradycją, nakazującą aby pod żadnym pozorem nie wstawać od wigilijnego stołu w trakcie wieczerzy - nawet, gdy ktoś puka. W ten sposób nie ma praktycznie szans, by potencjalny wędrowiec mógł zająć puste miejsce przy stole. Odejście od stołu w trakcie posiłku ma zwiastować śmierć w rodzinie w kolejnym roku.
 
Symboliczne znaczenie ma także mak, który już w kulturze starosłowiańskiej uchodził za produkt niezwykły - znano jego usypiające, wręcz halucynogenne właściwości. Był wykorzystywany do sporządzania silnych wywarów właśnie w czasie obrzędów związanych z kultem przodków.
 
„Taki silny wywar miał charakter mediacyjny - lekkie oszołomienie, senność, miały pośredniczyć między rzeczywistością doczesną a zaświatami; łączyć z tymi, którzy odeszli" - wyjaśnił dr Odoj, przywołując dawne przekonanie, że "sen jest bratem śmierci".
Również grzyby w kulturze tradycyjnej - ludowej - uchodziły za rośliny niezwykłe, pochodzące z niezwykłej i nieokiełznanej do końca przestrzeni, za jaką uważano las. "Grzyby były jakby odniesieniem do zaświatów - do odległej, nieoswojonej, obcej przestrzeni" - wskazał etnolog.
 
Za niezwykłe uchodziły również wytwarzające miód pszczoły. Wierzono, że także te pracowite owady wchodziły w kontakt z zaświatami, co tłumaczy obecność miodu w świątecznych potrawach. Siłę magiczną - jak mówi dr Odoj - ma jakość i rodzaj potraw: mak, miód, groch, kasza to symbole płodności i urodzaju (mak symbolizuje również "tamten" świat, w którym przebywają dusze naszych przodków); grzyby zapewniają domownikom pieniądze, a orzechy siłę fizyczną i zdrowe zęby; z kolei zjedzenie jabłka sprawi, że nie będzie nas bolało gardło.
 
Swoje znaczenie ma też podawane w wielu regionach wigilijne ciasto – słodki kołacz. Według dr. Odoja kołacze to dawne określenie ciasta obrzędowego; nazwa pochodzi od koła, co wskazuje na bezpośredni związek z kultem solarnym. „Koło to odniesienie do kultu solarnego, było symbolem szczęścia, powodzenia - stąd kołacz" – tłumaczył naukowiec.
 
W niektórych regionach Polski w wigilijny wieczór kobiety karmiły kury zbożem, wrzucanym w obręcz beczki. Miało to symboliczny wymiar - chodziło o to, by kury nie rozchodziły się i nie niosły jaj u sąsiadów, ale także o to, by w kolejnym roku rodzina tworzyła wspólnotę i nie straciła żadnego z członków.
 
Także tradycja wkładania siana pod obrus podczas wigilijnej wieczerzy sięga czasów starosłowiańskich. Warto zaznaczyć, iż niegdyś kładziono je nie tylko pod obrusem (czasem zamiast obrusa używano płachtę siewną - rekwizyt związany z magią płodności), ale także pod stołem. Miało to zapewnić domownikom pomyślność w nadchodzącym roku. Niektórzy badacze uważają, że może to być pamiątka starosłowiańskich obiat, spożywanych na kurhanach, miejscach pochówku, często na zwiędłych trawach. Zostawiano tam pożywienie dla zmarłych.
 
"Być może siano pod wigilijnym obrusem to dalekie echo tego zjawiska. Natomiast w interpretacji chrześcijańskiej siano przypominając okoliczności narodzenia Jezusa symbolizuje ubóstwo betlejemskiej stajenki" - uważa dr Odoj.
 
Z wieczerzą wigilijną związana jest także magia liczb. Zgodnie z dawną tradycją liczba potraw musiała być nieparzysta (11, 9 albo 7), co miało zapewnić urodzaj w nadchodzącym roku. Z czasem jednak utrwaliło się przekonanie, iż powodzenie zapewni podanie dwunastu dań - liczba 12 zwykle kojarzona jest z miesiącami w roku czy uczniami Jezusa.
 
"Zwyczajowo należy każdą potrawę przynajmniej spróbować, co sprawi, że nie doświadczy się głodu. Kto zrezygnuje choć z jednego dania, pozbawi się w nadchodzącym roku jednej przyjemności. Niektórzy twierdzą, że gwarantem dobrobytu jest jak największa liczba dań na wigilijnym stole, niezależnie czy jest to liczba parzysta bądź nieparzysta" - podsumował etnolog.

Jak wyjaśnia etmolog dr Grzegorz Odoj z Uniwersytetu Śląskiego, dotyczy to np. maku, miodu, grzybów, słodkiego kołacza, a nawet siana pod obrusem.

Niektóre potrawy tradycyjnie miały właściwości służące osiąganiu łączności między światem doczesnym a zaświatami. Wiąże się to z przekonaniem, że  w Wigilię obejścia i domostwa ludzi są licznie nawiedzane przez duchy przodków. - W niektórych domach, gdy przystępowano do wieczerzy, czyniono nad miejscami do siedzenia ruchy dłońmi naśladujące wymiatanie, dmuchano czy stukano w stół, aby nie przysiąść przebywających tam duchów - mówi dr Odoj. Nawet zwyczaj pozostawiania na tole pustego nakrycia dla zbłąkanego wędrowca jest reliktem starosłowiańskich obiat - posiłków obrzędowych, podczas których pozostawiano nietkniętą część jedzenia dla duchów przodków. 

Na Śląsku zwyczaj ten jest zresztą sprzeczny z inną tradycją nakazującą, aby pod żadnym pozorem nie wstawać od wigilijnego stołu w trakcie wieczerzy - nawet, gdy ktoś puka. W ten sposób nie ma praktycznie szans, by potencjalny wędrowiec mógł zająć puste miejsce przy stole. Odejście od stołu w trakcie posiłku ma zwiastować śmierć w rodzinie w kolejnym roku. 

Obecny na stole mak od wieków znany jest z halucynogennych właściwości. - Lekkie oszołomienie, senność miały umożliwić połączenie pomiędzy rzeczywistością doczesną a zaświatami - wyjaśnia dr Odoj. Podobnie grzyby: uchodziły za rośliny niezwykłe, pochodzące z niezwykłej i nieokiełznanej do końca przestrzeni, za jaką uważano las. Za niezwykłe uchodziły również wytwarzające miód pszczoły. Wierzono, że także te pracowite owady wchodziły w kontakt z zaświatami, co tłumaczy obecność miodu w świątecznych potrawach.

Nawet tradycja wkładania siana pod obrus sięga czasów starosłowiańskich. Warto zaznaczyć, że niegdyś kładziono je nie tylko pod obrusem (czasem używano płachty siewnej - rekwizytu związanego z magią płodności), ale także pod stołem. Miało to zapewnić domownikom pomyślność w nadchodzącym roku. Niektórzy badacze uważają, że może to być pamiątka starosłowiańskich obiat, spożywanych na kurhanach, miejscach pochówku, często na zwiędłych trawach. Zostawiano tam pożywienie dla zmarłych. - Być może siano pod wigilijnym obrusem to dalekie echo tego zjawiska. Natomiast w interpretacji chrześcijańskiej siano, przypominając okoliczności narodzenia Jezusa, symbolizuje ubóstwo betlejemskiej stajenki - uważa dr Odoj. 

Z wieczerzą wigilijną związana jest także magia liczb. Zgodnie z dawną tradycją liczba potraw musiała być nieparzysta (11, 9 albo 7), co miało zapewnić urodzaj w nadchodzącym roku. Z czasem jednak utrwaliło się przekonanie, że powodzenie zapewni podanie 12 dań - ta liczba kojarzona jest z miesiącami w roku lub uczniami Jezusa. - Zwyczajowo należy każdej potrawy przynajmniej spróbować, co sprawi, że nie doświadczy się głodu. Kto zrezygnuje choć z jednego dania, pozbawi się w nadchodzącym roku jednej przyjemności. Niektórzy twierdzą, że gwarantem dobrobytu jest jak największa liczba dań na wigilijnym stole, nieważne: parzysta czy nieparzysta - podsumowuje etnolog.

(ew/PAP-Nauka w Polsce)

Czytaj także

Najważniejsza była Pasterka

Ostatnia aktualizacja: 24.12.2011 10:00
Dawniej obchody świąt Bożego Narodzenia związane były z większymi przygotowaniami duchowymi - uważa Klara Sielicka-Baryłka z Muzeum Etnograficznego w Warszawie.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Pierwsza gwiazdka. Gdzie jej szukać?

Ostatnia aktualizacja: 24.12.2012 12:48
Tradycja nakazuje, żeby usiąść do wigilijnego stołu tuż po tym jak na niebie pojawi się pierwsza gwiazdka.
rozwiń zwiń