Nauka

Polak skonstruował rewolucyjny napęd

Ostatnia aktualizacja: 22.03.2012 19:49
Młody krakowski wynalazca zapowiada rewolucję w napędach pojazdów podwodnych. Opatentował cichy i bardzo wydajny sposób na poruszanie się w wodzie.
Audio
Płynąć jak kalmar
Michał Latacz opracował nowy typ tak zwanego napędu falowego. - To są napędy nowej generacji wykorzystujące inną filozofię napędzania pojazdów. Sprowadza się to do wykorzystania falujących pędników, które na skutek swojego ruchu przemieszczają wodę tym samym napędzają pojazd – mówi.
Wiosło, żagiel, napęd łopatkowy, śrubowy lub strumieniowy – dotychczas, żeby przemieszczać się na wodzie lub pod nią, używaliśmy właśnie nich. Wydawać by się mogło, że nic nie jest w stanie zastąpić powszechnie obecnie używanej śruby, a jedynym problemem jest wynalezienie odpowiedniego paliwa, które napędzałoby ją bez większych szkód dla kieszeni właścicieli pojazdów i środowiska (niestety, w tej właśnie kolejności). Tymczasem recepta na sukces leży gdzie indziej. Udowodnił to Michał Latacz, który, mimo młodego wieku, posiada już na swoim koncie szereg prestiżowych wyróżnień (na przykład Złoty Medal na Brussels Innova Expo, największych Targach Innowacji i Nowych Technologii w Europie czy Nagrodę Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego) i kilka patentów. Wśród nich ten najważniejszy: "Kalmar".
Tradycyjny napęd śrubowy przetwarza ruch obrotowy wału śrubowego na siłę naporu poruszającą statek. Nie jest to jednak optymalna forma zużywania energii, ponieważ podczas ruchu obrotowego jej olbrzymia ilość zostaje stracona – przede wszystkim w procesie kawitacji, czyli zjawiska polegającego na gwałtownej przemianie fazowej z fazy ciekłej w fazę gazową pod wpływem zmiany ciśnienia. Te spadki ciśnienia prowadzą do wrzenia cieczy i tworzenia się pęcherzyków gazu. Śruba kręci się zawsze w mieszance wodno-gazowej, przez co jej wydajność radykalnie spada.
Michał Latacz zaproponował coś zupełnie innego: opracował system falujących pędników, który w porównaniu ze stosowanymi dziś rozwiązaniami potrafi kilkakrotnie zredukować zapotrzebowanie statku na paliwo. Na pędniku wymyślonym przez Latacza turbulencje są o wiele mniejsze, a zjawisko kawitacji zostaje zredukowane niemal do minimum. Pomysł zaczerpnął z przyrody: czy nie tak właśnie poruszają się kalmary? - W przyrodzie występują naprawdę znakomite rozwiązania mechaniczne - mówi Michał Latacz. - Wynika to stąd, że przyroda "dopracowuje" swoje "projekty" od milionów lat. A sposób pływania głowonogów po prostu przyciągnął mnie wizualnie - wyjaśnia. Kalmary pływają nie tylko skutecznie, ale i pięknie.
Pomysł na nowy napęd narodził się kilka lat temu. W czasie studiów na Politechnice Krakowskiej Michał Latacz uczęszczał na zajęcia z bioniki, prowadzone przez prof. Andrzeja Samka. Wykładowca postawił studentom zadanie opracowania koncepcji urządzenia wzorowanego na rozwiązaniu zaczerpniętym z przyrody. Odpowiedzią Latacza była pierwsza wersja "Kalmara", którą rozbudował potem w swojej pracy magisterskiej.
Okazało się, że "Kalmar" może spowodować wodną rewolucję. Pod względem wydajności zdecydowanie wyprzedza współczesne śrubowe systemy napędowe. Jest naprawdę bardzo wydajny – zapotrzebowanie na paliwo spada aż pięciokrotnie! Napęd pracuje też niezwykle cicho, a łódź nim napędzana może z większą łatwością na przykład przyspieszać lub płynąć do tyłu.
W tym roku mają się zakończyć prace nad nowym napędem. Jeśli znajdzie się inwestor - prototyp pojazdu mógłby być opływany w przyszłym roku. Docelowo statek napędzany pędnikami miałby mieć 12 metrów długości zabierać kilku pasażerów.
Trwają prace nad konstrukcją elastycznych i zarazem odpornych na uszkodzenia pędników. Gdy uda się pokonać bariery konstrukcyjne, napęd pojawi się w realnym świecie, a morskie wycieczki zmienią się być może, w przygody rodem z filmów science-fiction.

Wydawać by się mogło, że transport morski najlepsze lata ma już za sobą. Czy da się wymyślić w nim coś nowego? Okazuje się, że tak. W najbliższych latach może czekać nas w tym względzie prawdziwa rewolucja, a autorem technologicznego przewrotu może okazać się Polak, Michał Latacz.

Płynąć jak kalmar

Michał Latacz opracował nowy typ tak zwanego napędu falowego. - To są napędy nowej generacji wykorzystujące inną filozofię napędzania pojazdów. Sprowadza się to do wykorzystania falujących pędników, które na skutek swojego ruchu przemieszczają wodę i tym samym napędzają pojazd – mówi. Wiosło, żagiel, napęd łopatkowy, śrubowy lub strumieniowy – dotychczas, żeby przemieszczać się na wodzie lub pod nią, używaliśmy właśnie nich. Wydawać by się mogło, że nic nie jest w stanie zastąpić powszechnie obecnie używanej śruby, a jedynym problemem jest wynalezienie odpowiedniego paliwa, które napędzałoby ją bez większych szkód dla kieszeni właścicieli pojazdów i środowiska (niestety, w tej właśnie kolejności).

Tymczasem recepta na sukces leży gdzie indziej. Udowodnił to Michał Latacz, który, mimo młodego wieku, posiada już na swoim koncie szereg prestiżowych wyróżnień (na przykład Złoty Medal na Brussels Innova Expo, największych Targach Innowacji i Nowych Technologii w Europie czy Nagrodę Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego) i kilka patentów. Wśród nich ten najważniejszy: "Kalmar".

Tradycyjny napęd śrubowy przetwarza ruch obrotowy wału śrubowego na siłę naporu poruszającą statek. Nie jest to jednak optymalna forma zużywania energii, ponieważ podczas ruchu obrotowego jej olbrzymia ilość zostaje stracona – przede wszystkim w procesie kawitacji, czyli zjawiska polegającego na gwałtownej przemianie fazowej z fazy ciekłej w fazę gazową pod wpływem zmiany ciśnienia. Te spadki ciśnienia prowadzą do wrzenia cieczy i tworzenia się pęcherzyków gazu. Śruba kręci się zawsze w mieszance wodno-gazowej, przez co jej wydajność radykalnie spada.

Michał Latacz zaproponował coś zupełnie innego: opracował system falujących pędników, który w porównaniu ze stosowanymi dziś rozwiązaniami potrafi kilkakrotnie zredukować zapotrzebowanie statku na paliwo. Na pędniku wymyślonym przez Latacza turbulencje są o wiele mniejsze, a zjawisko kawitacji zostaje zredukowane niemal do minimum. Pomysł zaczerpnął z przyrody: czy nie tak właśnie poruszają się kalmary? - W przyrodzie występują naprawdę znakomite rozwiązania mechaniczne - mówił Michał Latacz portalowi polskieradio.pl. - Wynika to stąd, że przyroda "dopracowuje" swoje "projekty" od milionów lat. A sposób pływania głowonogów po prostu przyciągnął mnie wizualnie - wyjaśnia. Kalmary pływają nie tylko skutecznie, ale i pięknie.

Pomysł na nowy napęd narodził się kilka lat temu. W czasie studiów na Politechnice Krakowskiej Michał Latacz uczęszczał na zajęcia z bioniki, prowadzone przez prof. Andrzeja Samka. Wykładowca postawił studentom zadanie opracowania koncepcji urządzenia wzorowanego na rozwiązaniu zaczerpniętym z przyrody. Odpowiedzią Latacza była pierwsza wersja "Kalmara", którą rozbudował potem w swojej pracy magisterskiej.

Okazało się, że "Kalmar" może spowodować wodną rewolucję. Pod względem wydajności zdecydowanie wyprzedza współczesne śrubowe systemy napędowe. Jest naprawdę bardzo wydajny – zapotrzebowanie na paliwo spada aż pięciokrotnie! Napęd pracuje też niezwykle cicho, a łódź nim napędzana może z większą łatwością na przykład przyspieszać lub płynąć do tyłu.

W tym roku mają się zakończyć prace nad najnowszą wersją napędu. Jeśli znajdzie się inwestor - prototyp pojazdu mógłby być opływany w przyszłym roku.

Docelowo statek napędzany pędnikami miałby mieć 12 metrów długości zabierać kilku pasażerów.Trwają prace nad konstrukcją elastycznych i zarazem odpornych na uszkodzenia pędników.

Gdy uda się pokonać bariery konstrukcyjne, napęd pojawi się w realnym świecie, a morskie wycieczki zmienią się być może, w przygody rodem z filmów science-fiction.

(ew)

Czytaj także

W Polsce działa gigantyczny mikroskop

Ostatnia aktualizacja: 27.09.2011 15:07
Powiększa obrazy 3 miliony razy, ma prawie 5 metrów wysokości i waży 3,5 tony. Na Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie zaczął dziś działać jeden z najpotężniejszych mikroskopów na świecie.
rozwiń zwiń