Logo Polskiego Radia
Kulturysta - Olga Tokarczuk
Wrzesień 30 2011
Olga Tokarczuk
BIO
Gdzie się obecnie Pani znajduje?
 
Siedzę u siebie w pokoju.
 
Jak Pani wygląda?
 
Tak sobie, dopiero wstałam. Mam na sobie fioletową koszulę nocną.
 
Co Pani czyta?
 Zwykle czytam książki związane z tym, nad czym pracuję. Cale biurko mam nimi zarzucone. A teraz jeszcze mąż upolował w antykwariacie „Podróże” Jana Potockiego, właśnie się do nich zabieram.
 
Czego Pani słucha?
 
Dostałam w prezencie pełną dyskografię Marka Grechuty, piętnaście płyt w biało-czarnym pudełku. Wielka to uczta. A najbardziej lubie  „Drogę za widnokres”. Mam ją też w samochodzie.
 
Co pochłania najwięcej Pani czasu?
 
Życie jest potwornie czasochłonne.
 
Skąd w Pani życiu sztuka?
 
Z natury.
 
Czy od razu Pani wiedziała, że chce robić to, co robi?
 
Mniej więcej. Od kiedy nauczyłam się czytać.
 
Czy innym łatwo zrozumieć to, co chce  im Pani przekazać?
 
Niektórzy łapią w lot, inni – nie. Nie wiem, od czego to zależy.
 
Jakie wyzwania wiążą się z Pani pracą?
 
Że należy podporządkować się bez szemrania reżimowi, który się samemu wprowadza. Poza tym: poskramianie niecierpliwości i dbanie o kręgosłup.
 
Czy jest ktoś kogo nazywa Pani wzorem, mistrzem lub coś, co można nazwać punktem odniesienia?
 
Podziwiam i szanuję ludzi dobrych i łagodnych, bez względu na to, czy mają jakieś osiągnięcia czy nie.
 
Z czego jest Pani najbardziej dumna?
 
Że udaje mi się żyć z tego, co kocham robić.
 
Czy wraca Pani do swoich początków i rozumie własne, dawne, wybory?
Nie, nie rozumiem, ale mam wielką pokusę, żeby wierzyć, że była w tym jakaś instynktowna mądrość i nie do końca dająca się rozpoznać prawidłowość. Trudno jest się pogodzić z tym, że popełniło się błędy i pomyłki, prawda?
 
Czy wsłuchuje się Pani w opinie innych o swojej pracy?
 
Nie wsłuchuję się, ale je słyszę. To bardzo ważna informacja zwrotna, choć ja i tak wiem, co mam robić.
 
Czy zdarzyło się Pani mocno przeżyć jakąś wystawę, film, książkę, pracę innego artysty?
 
Jasne, przecież sztuka to komunikacja. Gdyby było inaczej nie chodziłabym do kina, biblioteki czy na wystawy. Dzisiaj mi się nawet śniło, ze oglądam niesamowitą instalację Bałki o głodzie i nienasyceniu. Nawet we śnie zrobiła na mnie ogromne wrażenie.
 
Czy  w sztuce magia i rzemiosło wykluczają się?
 
Nie wiem. Naprawdę nie wiem, jak odpowiedzieć na to pytanie. Sztuka to zarazem magia i rzemiosło, no i w ogóle wszystkie te pojęcia splatają się ze sobą. Magia przecież często bywa rzemiosłem, a świetne rzemiosło staje się magią.
 
Czy sztuka może żyć w internecie?
 
Kiedy życie przenosi się do Internetu, to przenosi się tam i sztuka.
 
Czy można żyć bez sztuki?
 
To zależy, co się rozumie przez sztukę. Dla mnie to jest jakiś niezmiernie ważny aspekt samego życia.
 

Gdzie się obecnie Pani znajduje? 


Siedzę u siebie w pokoju. 

 

Jak Pani wygląda? 


Tak sobie, dopiero wstałam. Mam na sobie fioletową koszulę nocną. 

 

Co Pani czyta? 


Zwykle czytam książki związane z tym, nad czym pracuję. Całe biurko mam nimi zarzucone. A teraz jeszcze mąż upolował w antykwariacie "Podróże" Jana Potockiego, właśnie się do nich zabieram. 

 

Czego Pani słucha? 


Dostałam w prezencie pełną dyskografię Marka Grechuty, piętnaście płyt w biało-czarnym pudełku. Wielka to uczta. A najbardziej lubię  "Drogę za widnokres". Mam ją też w samochodzie. 

 

Co pochłania najwięcej Pani czasu? 


Życie jest potwornie czasochłonne. 

 

Skąd w Pani życiu sztuka? 


Z natury. 

 

Czy od razu Pani wiedziała, że chce robić to, co robi? 


Mniej więcej. Od kiedy nauczyłam się czytać. 

 

Czy innym łatwo zrozumieć to, co chce  im Pani przekazać? 


Niektórzy łapią w lot, inni – nie. Nie wiem, od czego to zależy. 

 

Jakie wyzwania wiążą się z Pani pracą? 


Że należy podporządkować się bez szemrania reżimowi, który się samemu wprowadza. Poza tym: poskramianie niecierpliwości i dbanie o kręgosłup. 

 

Czy jest ktoś kogo nazywa Pani wzorem, mistrzem lub coś, co można nazwać punktem odniesienia? 

 

Podziwiam i szanuję ludzi dobrych i łagodnych, bez względu na to, czy mają jakieś osiągnięcia czy nie. 

 

Z czego jest Pani najbardziej dumna? 


Że udaje mi się żyć z tego, co kocham robić. 

 

Czy wraca Pani do swoich początków i rozumie własne, dawne, wybory?


Nie, nie rozumiem, ale mam wielką pokusę, żeby wierzyć, że była w tym jakaś instynktowna mądrość i nie do końca dająca się rozpoznać prawidłowość. Trudno jest się pogodzić z tym, że popełniło się błędy i pomyłki, prawda? 

 

Czy wsłuchuje się Pani w opinie innych o swojej pracy? 


Nie wsłuchuję się, ale je słyszę. To bardzo ważna informacja zwrotna, choć ja i tak wiem, co mam robić. 

 

Czy zdarzyło się Pani mocno przeżyć jakąś wystawę, film, książkę, pracę innego artysty? 


Jasne, przecież sztuka to komunikacja. Gdyby było inaczej nie chodziłabym do kina, biblioteki czy na wystawy. Dzisiaj mi się nawet śniło, że oglądam niesamowitą instalację Bałki o głodzie i nienasyceniu. Nawet we śnie zrobiła na mnie ogromne wrażenie. 

 

Czy w sztuce magia i rzemiosło wykluczają się? 


Nie wiem. Naprawdę nie wiem, jak odpowiedzieć na to pytanie. Sztuka to zarazem magia i rzemiosło, no i w ogóle wszystkie te pojęcia splatają się ze sobą. Magia przecież często bywa rzemiosłem, a świetne rzemiosło staje się magią. 

 

Czy sztuka może żyć w internecie? 


Kiedy życie przenosi się do Internetu, to przenosi się tam i sztuka. 

 

Czy można żyć bez sztuki? 


To zależy, co się rozumie przez sztukę. Dla mnie to jest jakiś niezmiernie ważny aspekt samego życia. 

 

 

Odpytywała (przez internet) Agnieszka Szydłowska.

Olgę Tokarczuk w internecie można spotkać TU. W świecie realnym -  3 października w warszawskim Muzeum Literatury - spotkanie poprowadzi Jarosław Klejnocki. Więcej na ten temat widać TU.