Raport Białoruś

Prezes Stowarzyszenia AK na Białorusi przyjęła przeprosiny

Ostatnia aktualizacja: 28.05.2012 21:31
Przykro, bardzo przykro, ale całe życie wybaczamy. Do tej pory zadaję sobie pytanie – dlaczego tak się stało – powiedziała Weronika Sebastianowicz portalowi polskieradio.pl. Grupa kombatantów została poddana kontroli antynarkotykowej po polskiej stronie granicy.
Audio
  • Rzeczniczka Straży Granicznej, Justyna Szmidt-Grzech
Prezes Stowarzyszenia AK na Białorusi przyjęła przeprosiny
Foto: YouTube/Odra Niemen

Prezes Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej na Białorusi Weronika Sebastianowicz powiedziała, że bardzo mocno przeżyła sposób, w jaki potraktowano grupę byłych żołnierzy Armii Krajowej na posterunku granicznym w Kuźnicy.

Kilka dni po zdarzeniu, 28 maja, rozmawiała o tym co się stało z odpowiedzialnymi za przykrą sytuację pogranicznikami.  Rozmowa trwała dwie godziny. – Pyta pani, czy żalowali? Bardzo mocno żałowali. Przyjęłam przeprosiny, bo było mi ich szkoda – mówi Weronika Sebastianowicz.

Weronika
Weronika Sebastianowicz/YouTube/Odra Niemen

Kilka dni wcześniej, 24 maja,  grupa kombatantów Armii Krajowej z Białorusi jechała pociągiem na Zjazd Łagierników-Żołnierzy Armii Krajowej do Warszawy. Na granicy po polskiej stronie grupa kombatantów została poddana kontroli antynarkotykowej. - Polska straż graniczna dostała informację, że  ktoś może nadużyć szczególnego zaufania, jakim obdarzona jest ta grupa osób – wyjaśniła rzeczniczka Straży Granicznej Justyna Szmidt-Grzech. W rezultacie byłych żołnierzy Armii Krajowej wyprowadzono na peron. Przyprowadzono psa, który sprawdził bagaże.

Kombatantów bardzo zabolało to, że kontrola odbyła się na widoku, przy wszystkich. Weterani Armii Krajowej,  w mundurach, stali na peronie, a wszyscy patrzyli się, jak są poddawani kontroli. . – To ludzie w wieku 80-90 lat, najniższy stopniem jest podporucznik – powiedziała Weronika Sebastianowicz. Ta sytuacja była dla niej wielkim wstrząsem. – W nocy nie mogłam spać, najwyżej godzinę. W pewnym momencie kaplicy w Częstochowie łzy zaczęły mi same płynąć z oczu. I ciągle dręczyło mnie to pytanie, dlaczego. Do tej pory się trzęsę  – powiedziała prezes Armii Krajowej. Powiedziała, że tak mocno się przejęła tą sprawą, że bała się, że dostanie wylewu. Pierwszej nocy spała godzinę. – Po tej stronie przyzwyczailiśmy się do różnych nieprzyjemności. Ale w Polsce? – zapytała.

Żołnierze
Żołnierze AK z Białorusi, YouTube/Odra Niemen

Prezes Stowarzyszenia żołnierzy Armii Krajowej zaznaczyła, że nie chodzi o odprawę paszportowo-celną. Rozumie nawet, że straż graniczna musiała zareagować, jeśli takie ma procedury. - Mówiłam im jednak: można było nas gdzieś zaprosić, żeby nie było to na oczach wszystkich – zaznaczyła.

Weronika Sebastianowicz powiedziała, że blisko dwie godziny trwała rozmowa na granicy ze strażnikami granicznymi, którzy tłumaczyli jej wydarzenia z 24 maja. Pytana, czy widziała żal u osób, które były odpowiedzialne za tę kontrolę, mówiła, że widziała żal i prawie łzy u osoby, która wydała rozkaz w tej sprawie.

Rzeczniczka Straży Granicznej Justyna Szmidt-Grzech poinformowała w rozmowie z portalem polskieradio.pl, że sprawę objął nadzorem Komendant Główny.  – Komendant Główny Straży Granicznej wyraził ubolewanie. Polecił sprawdzić tę sytuację. Wyjaśniane są okoliczności sprawy – powiedziała. Dodała, że w piątek zastępca komendanta głównego straży granicznej rozmawiał z  prezes Stowarzyszenia i wyjaśniał procedury przez telefon. Zaznaczyła, że gdy we wtorek grupa akowców wracała ze zjazdu w Warszawie, na granicy w Kuźnicy czekała na nich delegacja pograniczników.  Rano we wtorek z Weroniką Sebastianowicz spotkali się m.in. komendanci oddziału podlaskiego i przejścia granicznego w Kuźnicy. Przeproszono kombatantów.

Rzeczniczka tłumaczyła, że kontrola zawsze jest rutynowo podejmowana, gdy do straży granicznej dociera Informacja o przewożeniu środków niedozwolonych. - Pragnę zaznaczyć, że sprawdzana wiarygodność tego źródła, którego informacja wpłynęła do straży granicznej i stała się konsekwencją podjętych później działań - powiedziała Justyna Justyna Szmidt-Grzech. Rzeczniczka nie chciała odpowiedzieć, czy doniesienie pochodziło z Białorusi.

Jeszcze podczas pobytu w Polsce Weronika Sebastianowicz powiedziała, że wojskowi obecni na zjeździe poinformowali ją, że kontrolę podjęto na podstawie anonimowego donosu - e-maila z Białorusi. Miał on informować, że przy grupie weteranów Armii Krajowej przewożone są narkotyki. Czytaj więcej >>>

agkm

Informacje o Białorusi: Raport Białoruś

Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy!
aby dodać komentarz
brak
Czytaj także

Polski senator z pieczątką "zakaz wjazdu” na Białoruś

Ostatnia aktualizacja: 22.04.2012 11:45
Senator Stanisław Gogacz (PiS) nie został wpuszczony w niedzielę na Białoruś. Senator jechał do Grodna na finał polonijnego dyktanda.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Kolejki po polskie wizy. Polaków blokuje Białoruś

Ostatnia aktualizacja: 24.05.2012 12:00
Długie kolejki po wizy pod polskimi konsulatami na Białorusi. To efekt dużej liczby chętnych i braku odpowiednich uzgodnień między MSZ Białorusi i Polski.
rozwiń zwiń
Czytaj także

PiS: służby graniczne poniżyły kombatantów

Ostatnia aktualizacja: 25.05.2012 21:41
Reakcji na potraktowanie kombatantów AK na granicy polsko-białoruskiej domaga się od premiera klub parlamentarny PiS.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Poniżyli żołnierzy AK? Straż Graniczna wyjaśnia

Ostatnia aktualizacja: 26.05.2012 07:50
Strażnicy zapewniają, że w żaden sposób nie chcieli ubliżyć żołnierzom Armii Krajowej z Białorusi zdążającym na zjazd weteranów do Warszawy.
rozwiń zwiń