Nowe Technologie

Ile potrzebujemy funkcji w miliardzie smartfonów

Ostatnia aktualizacja: 12.03.2013 03:00
Smartfon to urządzenie z zasady wielofunkcyjne. Nie jest to jednak prawda oczywista dla większości użytkowników. Większość nie potrzebuje lub nie wykazuje aktywności poznawczej zmierzającej do tego aby używać czegoś więcej niż kilku podstawowych funkcji smartfonu.
Ile potrzebujemy funkcji w miliardzie smartfonów
Foto: Glow Images/East News

 

Czy rzeczywiście firmy mogą się tak bardzo mylić wytwarzając dziesiątki tysięcy aplikacji i dostarczając je do ekosystemów? Można na to spojrzeć z dwóch punktów widzenia: pierwszy określa motywacje dostawcy oprogramowania jako dążenie do innowacyjności połączone z chęcią zarabiania; drugi punkt widzenia to już tylko zarabianie. W tym drugim przypadku innowacyjność gdzieś zniknęła a pozostała tylko chęć zarabiania. W drugim przypadku nie ma więc misji ale pozostaje problem jak nakręcać sprzedaż?  

Co mam kupić w sklepie zwanym appstorem?

Kupujemy oczywiście programy użyteczne. I tak, jeżeli ktoś dużo podróżuje to na pewno kupi więcej niż jedną nawigację, szczególnie jeżeli nie chodzi o sam interfejs tylko o mapy. Rzecz nieoceniona dla handlowca lub logistyka. Jeżeli uczestnik ekosystemu jest administratorem serwera firmowego, to ściągnie na swój smartfon program umożliwiający wejście do aplikacji „administracja” i dokonywanie tam zmian wynikających z roli biznesowej. Jeżeli użytkownik ma kilka rachunków bankowych czy maklerskich to chciałby aby każdy z usługodawców umożliwił mu dostęp do pieniędzy właśnie ze smartfonu. I tak dalej, i temu podobne.

Jeżeli jednak na topie generowanym popularnością i liczbą pobrań znajdują się tysiące niepotrzebnych latarek, pilotów do telewizora, planerów aktywności czy zegarków, to trudno powstrzymać się od komentarza, że szanowna publiczność tak naprawdę tego nie potrzebuje. Autorzy wprowadzają więc do ekosystemu faktyczne śmieci oczekując, że może któryś z nich zadziała i milionowa klientela przyniesie upragniony profit. Przy okazji oczywiście prezentując bezpłatne modelowe wersje rozwiązań, pokazujemy na co nas stać i czego użytkownik może oczekiwać za pieniądze. Tak wygląda sprzedaż zaawansowana: dam ci za darmo kawałek, całość będziesz musiał kupić.   

Nowy SaaS czyli nowy model użytkownika aplikacji

Model ewangelizacji polegający na dawaniu kawałka czegoś to jednak za mało. Z uwagi na faktyczne nasycenie (żeby nie powiedzieć przesyt) sklepów ekosystemowych narzędziami, najbliższy czas przynosi przeniesienie modelu SaaS właśnie do ekosystemów dostępnych mobilnie. Tu wszakże walka idzie o to aby użytkownik raz włączony do aplikacji nigdy z niej nie rezygnował. Prawdopodobnie proces ten wspomogą producenci smartfonów ustawiając alerty kosztowe głęboko w ustawieniach lub opcjach łączności. Takie rozwiązanie jednak przenosi koszt całej operacji na użytkownika, który tego nie chce i rozumie, iż jest wykorzystywany. Właśnie taka obawa rządzi całkiem sporą populacją użytkowników smartfonów.

Wg badania Deloitte „TMT Predictions 2013” głębokość grupy użytkowników wykorzystujących smartfony w ograniczonym zakresie w Polsce to 30 proc. To ci, których rachunek po okresie rozliczeniowym był wyższy od oczekiwanego. Przyniosło to efekt odwrotny od oczekiwanego. Zamiast zwieszonych przychodów, operatorzy spotykają się z ograniczaniem wykorzystania smartfonu i jego możliwości.

Jedynym więc wyjściem z patowej dla wszystkich sytuacji będzie AYCA (all-you-can-app) polegające na nielimitowanym dostępie do wybranych aplikacji użytkowanym sklepie. Widać tu ponownie jak cierpi model przychodowy operatorów. Zamiast nakręcać spiralę, samoograniczający się użytkownicy wymuszają rozwiązanie ryczałtowe. Obecne jest ono już w transmisji głosowej a teraz wejdzie, jak sadzę, do obiegu w sklepach z mobilnymi aplikacjami.

Nowe wejścia coraz tańsze

Nie podejmuję się dotknąć jakiegokolwiek aspektu wieczystej dyskusji o wyższości AppStore’a nad innymi sklepami. Ostatnia wszakże próba poczyniona przez dostawcę z Redmond w U.S.A. pokazuje, że wejść na rynek ekosystemów można zawsze. Otwartym pytaniem pozostaje koszt takiego wejścia ale zasada ogólna mówi, że każde następne jest tańsze.

Oznacza to, że podobnie ja to było swego czasu z przeglądarkami internetowymi, nowe ekosystemy mobilne powinny pojawiać się coraz częściej i być coraz doskonalsze. Najbardziej interesujące jest jak w takiej sytuacji będzie wyglądał model biznesowy czyli jak nowo wchodzący inwestor odzyska pieniądze wydane na wejście. Być może dojdziemy do sytuacji kiedy do zakupionego smartfona będziemy dobierać ekosystem tak jak obecnie użytkujemy kilka przeglądarek naraz.

W takim rozwiązaniu najbardziej poszkodowani będą operatorzy. Nie w tym jednak tkwi problem, pytanie brzmi bowiem: kto na tym jeszcze zarobi?  Doświadczenie płynące z innych sektorów biznesu mówi, że najlepiej być pierwszym, wcale nie najlepszym.   

 



autor: Cezary Tchorek-Helm