Polaczyk wściekły na miejsce tuż za podium

PAP
Marcin Nowak 01.08.2012
Mateusz Polaczyk
Mateusz Polaczyk, foto: PAP/EPA/DIEGO AZUBEL

Gorzkim uśmiechem i słowami "nie pytajcie o to czwarte miejsce" przywitał dziennikarzy Mateusz Polaczyk, który startował w finale w olimpijskim slalomu kajakarzy górskich K1.

Polskiemu kajakarzowi górskiemu zabrakło 1,22 s, by w środę stanąć na podium londyńskich igrzysk.

Relacja ze startu Mateusza Polaczyka w zawodach olimpijskich kajakarstwa górskiego >>>
- Jestem zły troszeczkę na to wszystko. Nie powinienem tu teraz stać, tylko na podium i do was przyjść trochę później. Pozostaje mi walczyć za cztery lata w Rio de Janeiro - mówił w momencie, gdy dekorowano medalistów.
Triumfował, w dodatku w dniu swoich 28. urodzin, Włoch Daniele Molmenti. Srebrny medal zdobył Czech Vavrinec Hradilek, a brązowy Niemiec Hannes Aigner.
- Nikt z nich mnie nie zaskoczył. Wszyscy są bardzo dobrymi zawodnikami, każdy z nich ma w dorobku medale mistrzostw świata - powiedział Polaczyk.
Finałowy przejazd Polak rozpoczął jako przedostatni i pierwszą część toru pokonał wyśmienicie, notując na tym odcinku najlepszy rezultat. Problemy pojawiły się później.
- Nie ma znaczenia, które miejsca zajmuję na międzyczasach. Mam być pierwszy na mecie. Tylko to się liczy. W okolicach 16., 17. bramki straciłem trochę równowagę. Medal definitywnie odpłynął mi na dojeździe do 19. Źle skoczyłem i zaatakowałem ją za wysoko, zniosło mnie strasznie, potem wyjście też tragiczne, no a do mety to już każdy płynie tak samo, więc nie było gdzie odrobić - podkreślił 24-letni zawodnik.
Polaczyk, mimo iż był drugi w półfinale, nie krytykuje obecnego systemu rywalizacji, w którym o zwycięstwie nie decyduje suma czasów obu przejazdów.
- To jest dobre rozwiązanie. Trzeba się wykazać zarówno mocną psychiką jak i refleksem. Dzięki temu ta dyscyplina jest bardzo widowiskowa. Owszem, to jest trochę ryzyk-fizyk, ale tak naprawdę ci zawodnicy, którzy są cały czas w czubie odnajdują się w tych finałach - ocenił.
Rywalizacja na torze w Lee Valley zakończy się w czwartek. Z Polaków na starcie staną jeszcze: Natalia Pacierpnik w K1 oraz Marcin Pochwała i Piotr Szczepański w C2. Będę to praktycznie jedyne olimpijskie zawody, które Polaczyk obejrzy na żywo.
- Wcześniej zwyczajnie nie miałem czasu, bo musiałem trenować, a do kraju wracamy już 3 sierpnia. W tym roku czekają nas jeszcze mistrzostwa Polski i dwa Puchary Świata - w Pradze i Bratysławie. Szczególnie ciekawie zapowiada się ten w stolicy Czech, bo w przyszłym roku będą tam mistrzostwa świata - zdradził czwarty zawodnik igrzysk.

Londyn 2012 - serwis specjalny >>>

man

sortuj
liczba komentarzy: 0
    Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy!