Polskie Radio

Nowe tropy w sprawie "Heweliusza". Śledztwo Polskiego Radia

Ostatnia aktualizacja: 27.10.2025 16:00
Nowe tropy, sprzeczne relacje i niejasności wokół katastrofy promu. Dziennikarz Polskiego Radia po 30 latach wraca do sprawy, która wciąż budzi wątpliwości. Historia promu Jana Heweliusza wciąż nie została opowiedziana do końca...
Heweliusz. Prawdziwa historia
Heweliusz. Prawdziwa historiaFoto: PR

Katastrofa, która wciąż budzi wątpliwości

Ta historia jest jak wyrzut sumienia. Wiele osób nie mówi tu całej prawdy. Każdy z innego powodu. I choć minęło ponad trzydzieści lat, pytań dotyczących katastrofy nie ubywa. Wręcz przeciwnie – nowe dokumenty ujawniają kolejne wątpliwości.

Noc tragedii na Bałtyku

W czwartek 14 stycznia 1993 roku, kilka minut po piątej nad ranem, na Bałtyku zatonął polski prom „Jan Heweliusz”. Zginęło 56 osób. Uratowało się tylko dziewięć. Sześć z nich żyje do dziś.

Z początku wszystko wydawało się tragiczne, ale proste. Prom wyszedł z portu w Świnoujściu z dużym opóźnieniem, więc musiał się śpieszyć. Popłynął najkrótszą, choć nie najlepszą przy takiej pogodzie trasą.

Gdy wypłynął na pełen Bałtyk, wpadł w sztorm o nienotowanej dotąd sile. Na bliźniaczym promie „Mikołaj Kopernik”, który też płynął tej nocy, w urządzeniu mierzącym siłę wiatru po prostu skończyła się skala.

Uderzony przez dziesięciometrowe fale „Jan Heweliusz” położył się szybko na burtę. Katastrofę przyśpieszył przesuwający się bezładnie ładunek ciężkich tirów i wagonów kolejowych. Tak przynajmniej mówiono nam przez lata. Tylko że to nie było tak...

Uszkodzona furta i decyzja, która kosztowała życie

Prom wyszedł opóźniony, bo miał uszkodzoną furtę rufową – bramę, przez którą na pokład wjeżdżają samochody i wagony. Furta została uszkodzona kilka dni wcześniej w szwedzkim Ystad. Naprawa w stoczni oznaczałaby tygodnie przestoju i ogromne straty. Armator „Jana Heweliusza” konkurował z niemieckimi i szwedzkimi liniami, więc zdecydowano się na prowizoryczne naprawy w porcie. Do feralnej nocy z 13 na 14 stycznia wykonano tylko część prac.

Prognozy pogody i sztorm, którego nikt się nie spodziewał

Prognoza pogody nic nie mówiła o rekordowym sztormie. Oficjalnie – 5–7, w porywach do 9 stopni Beauforta. Spore fale, ale nie coś nadzwyczajnego jak na zimowy Bałtyk. Inne promy pływały tej nocy i nic się nie działo. Dlaczego więc „Jan Heweliusz” nie przetrwał tej podróży?

System stabilizacji – pomoc czy zagrożenie?

W czasie krytycznych manewrów uruchomiono system stabilizacji – rozwiązanie techniczne, które miało pomagać w porcie przy załadunku wagonów. System został wymyślony przez Norwegów i był bardzo precyzyjny, ale przeznaczony wyłącznie do stosowania przy nabrzeżu.
Tymczasem tej nocy użyto go na otwartym morzu. Dlaczego? To jedno z pytań, które do dziś pozostaje bez odpowiedzi.

Ratunek na wyciągnięcie ręki

Gdy prom zaczął tonąć, na pokład wydostało się aż 36 osób. Czemu więc uratowało się tylko dziewięć? Dziś wiadomo, że wiele z tych osób zginęło podczas akcji ratunkowej – dosłownie wtedy, gdy ratunek był na wyciągnięcie ręki, nie dalej niż metr. Co się tam wydarzyło? Dlaczego część ofiar nosiła ślady cięć?

Gdzie byli polscy ratownicy?

W akcji uczestniczyli Niemcy i Duńczycy – ci drudzy wykazali się największym profesjonalizmem.
Polacy jednak nie dotarli na czas. Przez lata tłumaczono to tym, że nie zostali dopuszczeni przez Niemców. Dziś wiemy, że to nieprawda. Nie zabraniano im udziału w akcji – więc dlaczego się spóźnili? Jeszcze bardziej szokuje fakt, że o tragedii promu „Jan Heweliusz” najpóźniej dowiedziano się… w porcie w Świnoujściu, z którego wypłynął.

🎧 Posłuchaj pierwszego odcinka podcastu  >>> „Heweliusz. Prawdziwa historia”

Pytań wciąż przybywa

To historia pełna niejasności, sprzeczności i ludzkich dramatów.

„Śledztwo Polskiego Radia zaprezentowane w podcaście „Heweliusz. Prawdziwa historia” ujawnia nowe fakty i relacje, które nie zawsze zgadzają się z oficjalnymi dokumentami.

Podcast "Heweliusz. Prawdziwa historia" krok po kroku odkrywa kulisy największej katastrofy morskiej w powojennej Polsce. Dziennikarze Polskiego Radia dotarli do niepublikowanych dotąd archiwalnych nagrań, które mrożą krew w żyłach.

Autorem podcastu jest Roman Czejarek, który jako młody dziennikarz Polskiego Radia był wówczas naocznym świadkiem wydarzeń i relacjonował katastrofę niemal na żywo. Po 39 latach wraca do sprawy i odkrywa nowe wątki.

Przygotował: Roman Czejarek

***

Przeczytałeś właśnie 1. część cyklu artykułów towarzyszących podcastowi „Heweliusz. Prawdziwa historia”. Cykl tekstów składa się z pięciu części odpowiadających odcinkom podcastu „Heweliusz. Prawdziwa historia” – reporterskiego śledztwa Polskiego Radia, które po trzech dekadach wraca do jednej z największych morskich tragedii w powojennej historii Polski.

🎧 Więcej podcastów znajdziesz na >>> polskieradio.pl