Polskie Radio

Rozmowa dnia: Bronisław Komorowski

Ostatnia aktualizacja: 10.04.2015 07:45
Audio
  • Bronisław Komorowski o katastrofie smoleńskiej (Sygnały dnia/Jedynka)

Krzysztof Grzesiowski: Gość Sygnałów dnia: prezydent Rzeczpospolitej Polskiej, pan Bronisław Komorowski. Witamy, panie prezydencie, dzień dobry.

Bronisław Komorowski: Dzień dobry panu i witam państwa.

Panie prezydencie, dziś piąta rocznica katastrofy smoleńskiej. W przeddzień tej rocznicy ze strony Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej nadeszło oświadczenie o tym, że Polska nie odpowiedziała na kilka wniosków o pomoc prawną w śledztwie w sprawie katastrofy. Nie pozwala to na podjęcie decyzji procesowej, w tym i dochodzeniu. To jedna część tego oświadczenia. A druga mówi o tym, że wrak samolotu jest dowodem rzeczowym w śledztwie, w związku z czym (uwaga!) jego przekazanie zostanie rozważone dopiero po zakończeniu dochodzenia i po podjęciu decyzji procesowej. Jak pan sądzi, panie prezydencie, czy data publikacji tego oświadczenia to przypadek?

Bronisław Komorowski: Nie no, tutaj na pewno jest myślenie w kategoriach właśnie rocznicowych i każdy chce albo pokazać postęp własnej pracy, tak przypuszczam, tak rozumiem przynajmniej zajęcie stanowiska przez prokuraturę polską, ale pewnie inni też mówią przy okazji piątej rocznicy, która zwraca uwagę na samą... przypomina całą katastrofę, mówią to, co uważają, że z ich punktu widzenia powiedzieć należy. Przypuszczam, że tak samo reagują Rosjanie, którzy zostali także postawieni w sytuacji dla siebie niezręcznej przez jednoznacznie stwierdzenie polskiej prokuratury o współodpowiedzialności w wyniku bałaganu, w wyniku błędnych procedur, także osób kierujących lądowaniem na lotnisku w Rosji.

Na to, co mówi prokuratura polska, prokuratura rosyjska odpowiada, że nie ma podstaw do mówienia nawet o minimalnej odpowiedzialności kontrolerów lotu z lotniska w Smoleńsku.

Zostawmy tę sprawę prokuraturom, one muszą te kwestie wyjaśnić i pomiędzy sobą, i w wyniku formalnych działań albo skierować wnioski o ściganie, albo z tego rezygnować.

No ale jak pan rozumie ten fragment, że przekazanie wraku zostanie rozważony. Co znaczy rozważony? To jest nasza własność, no.

To znaczy, że się nic nie zmienia od wielu lat, Rosjanie rozważają, to znaczy nie oddają wraku.

A my regularnie prosimy o zwrot.

A my, no, chyba na wojnę z tego powodu pewnie nie wyślemy, prawda, dywizji. Więc Polska... I zawsze jest pytanie istotne: czy wrak jest absolutnie niezbędny do tego, aby dokonać ostatecznego podsumowania śledztwa.

Ale w kategoriach symbolicznych przyzna pan, panie prezydencie, że jest to jest niezbędny ruch.

W kategoriach symbolicznych jest to rzeczywiście problem, natomiast pytanie jest do prokuratury polskiej, czy bez tego nie potrafi sobie poradzić z zamknięciem śledztwa. To, że Rosjanie mówią, że oddamy po zakończeniu naszego śledztwa, może oznaczać, że świadomie dążą do maksymalnego przewleczenia sprawy i podjęcia decyzji jak najpóźniej, ale jest pytanie do polskiej prokuratury, czy powinna uznać, że wrak, obecność wraku albo w Rosji, albo w Polsce jest czynnikiem decydującym dla tego, czy można, czy nie można zamknąć śledztwo w Polsce. Nie wiem, to musi sama określić prokuratura. A przypominam, że prokuratura jest absolutnie niezależna od jakiegokolwiek czynnika władzy w Polsce.

Swoją drogą ciekawie także brzmi jedno ze zdań tego oświadczenia, że żadnej polityki w tym nie ma i być nie może, mówią Rosjanie. Czy aby na pewno?

No, pewnie wszyscy będą mówili, że nie ma polityki, a jednocześnie można dostrzec cały szereg elementów, które może niekoniecznie ujawniają wprost motywację, ale wywołują skutki natury politycznej.

A jak pan prezydent ocenia działalność Naczelnej Prokuratury Wojskowej w sprawie śledztwa dotyczącego katastrofy smoleńskiej?

Prokuratura, całość prokuratury i Prokuratura Wojskowa, która prowadzi to śledztwo w sposób szczególny, jest w sytuacji trudnej ze względu właśnie na to, że, jak widać, nie mogą liczyć na łatwą współpracę ze stroną rosyjską, aczkolwiek tu też podobno jest jakiś postęp, ale oprócz tego przyszło działać prokuraturze w warunkach bardzo trudnych tu wewnętrznie, w Polsce, no bo przecież praktycznie w momencie startu śledztwa już niektóre środowiska ogłosiły, nie czekając na jakiekolwiek ustalenia, już ogłosiły wersję o zamachu i o wybuchu, o mgle i o innych rzeczach. Więc przypuszczam, że prokuratura działa w sytuacji trudnej, to znaczy musi niesłychanie uważać, ostrożnie formułować swoje opinie i pewnie się nie kwapi do jakiegokolwiek bardziej ryzykownego, że tak powiem... czy pójścia na skróty jakiekolwiek. No więc to siłą rzeczy trwa dłużej i wywołuje także i społeczną irytację.

A owo ujawnienie ostatnio nowych stenogramów zapisów rozmów w kokpicie najpierw przez media, a potem przez, no, to chyba była już forma nacisku, inaczej się nie dało zrobić, potem dopiero przez Prokuraturę Wojskową? Czy to nie jest błąd ze strony prokuratury, że pewnych rzeczy nie ujawnia, mimo że dysponuje?

Musi pan pytać prokuratorów.

Pytam pana prezydenta jako, nie wiem...

Ja odnoszę wrażenie, że tu mógł zadziałać właśnie ten czynnik. No, na wszelki wypadek, jeżeli gdziekolwiek jest jakakolwiek nawet najmniejsza wątpliwość, to nie zajmujemy stanowiska do końca jasnego w tej kwestii. I rzeczywiście, no, jest tak jak pan powiedział, ten wątek tej części nagrań, odtworzonych czy w sposób zupełnie nowatorski od strony technicznej, a więc ujawnienie także i elementów wcześniej nieznanych fragmentów rozmów został, niestety, poprzedzony chyba świadomą decyzją, że tego się nie przekazuje w ramach własnego oświadczenia opinii publicznej, a oświadczenie miało miejsce i dotyczyło innej kwestii, no i potem się ujawnia to pod wpływem publikacji w mediach. I zresztą zostało to potwierdzone, te odczytania z taśm zostały w pełni potwierdzone. Ale przypuszczam, że tu właśnie gdzieś praprzyczyną raczej jest... Ja bym się nie dopatrywał jakiejś złej intencji, złej woli, tylko właśnie aż nadmierna obawa przed zajęciem stanowiska ostatecznego i ze względu na klimat, który panuje wokół śledztwa dotyczącego katastrofy smoleńskiej, gdzie, jak powiedziałem, zanim jeszcze jakiekolwiek kwestie zostały zbadane, już sformułowano zarzuty niesłychanie daleko idące i krzywdzące.

Część rodzin smoleńskich właściwie wraca do możliwości powołania międzynarodowej komisji w sprawie katastrofy smoleńskiej, proponuje czy też postuluje utworzenie takiej komisji z udziałem niezależnych ekspertów. Czy pan prezydent uważa, że to byłby krok we właściwym kierunku?

Wie pan, jeżeli ktoś chce udowadniać całemu światu, że Polacy sami nie potrafią załatwiać swoich spraw i że muszą mieć, że tak powiem, doradców i rozjemców i ekspertów zewnętrznych, no to ja się mogę tylko temu dziwić, ale na to wychodzi. No, pomysł na to, żeby suwerenne państwo sięgało po czynnik zewnętrzny, zanim jeszcze polska prokuratura zakończy śledztwo, wydaje mi się być czymś zdecydowanie niestosownym i przedwczesnym.

To znaczy, że jeśli prokuratura zakończy, to wtedy możliwość...

Nie no, wie pan, gdyby się okazało, że nie jest...

...powołania takiej komisji byłaby możliwa?

Nie, po prostu, wie pan, jest prosta sprawa – albo się stawia na to, że niezależna prokuratura, a więc niezależna od czynników politycznych, niezależna od władzy, zajmie w tej kwestii jednoznaczne stanowisko, albo się stawia na to, że ktoś z zewnątrz ma rozwiązywać polskie problemy. Ja stawiam na to, że to powinna zrobić polska prokuratura.

Wczoraj Rada Warszawy podjęła decyzję o umiejscowieniu przyszłego pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej u zbiegu Trębackiej, Moliera i Marszałka Focha, to jest 60, 80, może 100 metrów od Pałacu Prezydenckiego. Czy pan prezydent popiera tę lokalizację?

No, ja zwróciłem się z prośbą na skutek prośby do mnie skierowanej przez część rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej, które prosiły o podjęcie działań zmierzających do tego, aby w centrum Warszawy powstał pomnik wszystkich ofiar katastrofy . Zwróciłem się do miasta stołecznego Warszawy, do pani prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz i do Rady Miasta Stołecznego Warszawy o właśnie podjęcie decyzji o takiej lokalizacji, która jest lokalizacją wyjątkowo prestiżową, bo przecież to jest fragment Placu Marszałka Piłsudskiego w pobliżu i Grobu Nieznanego Żołnierza, i miejsca, gdzie miała miejsce przede wszystkim msza żałobna, która zgromadziła wtedy wszystkie właściwie rodziny katastrofy smoleńskiej w zgodnej modlitwie. To chyba jest jedyne miejsce, które można wskazać jako miejsce, w którym była wspólnota żałoby, niekwestionowana przez nikogo i bez tego politycznego podtekstu. Wydaje mi się więc, że to jest absolutnie godne i ładne miejsce, ono po przebudowie, bo będzie całe przebudowane, tam dzisiaj jest pętla autobusowa, będzie odrębny plac zrobiony, może być czymś dającym satysfakcję osobom, które chcą pamiętać o katastrofie smoleńskiej, i osobom, które mają z tym związane bardzo silne własne emocje. To jest bardzo piękne miejsce w pobliżu Pomnika Mickiewicza tak samo, a jednocześnie wyodrębnione, a chyba o to chodzi, żeby nie gubić gdzieś pamięci o katastrofie smoleńskiej w natłoku różnych innych pomników i innych czy pomników historii, ale wyodrębnić, stworzyć miejsce takie, które by sprzyjało jakiejś zadumie i wspomnieniom, i modlitwie.

Pan zmienił trasę powrotu wczoraj z Ukrainy do Warszawy?

Tak.

Był pan w Krakowie.

Tak, bo to był jedyny sposób, abym mógł złożyć kwiaty przy trumnie prezydenta Kaczyńskiego i jego małżonki. No, powrót... Trudno byłoby dzisiaj lecieć do Krakowa, więc polecieliśmy prosto z Kijowa do Krakowa, a potem do Warszawy.

Dzisiaj Powązki Wojskowe i Świątynia Opatrzności Bożej?

Dzisiaj Powązki, Świątynia Opatrzności Bożej, msza wspólna, a także jutro udział w koncercie i też msza tradycyjnie, tak jak co roku, w kaplicy pałacowej na Krakowskim Przedmieściu dla rodzin i przyjaciół ofiar katastrofy smoleńskiej, związane z Kancelarią Prezydenta.

Czy pan prezydent w jakikolwiek sposób moralnie czuje się odpowiedzialny za katastrofę smoleńską?

Dziwne pytanie.

„Nie można mieć żadnych wątpliwości, że pełna moralna odpowiedzialność za katastrofę smoleńską spada na tych, którzy rządzili – na Donalda Tuska i w ogromnej mierze, może nawet większej, na Bronisława Komorowskiego”. To prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla Gazety Polskiej.

Myślę, że jest to absolutnie politycznie motywowana wypowiedź, chyba nawet powiem, że wprost kampanijnie ze względu na kampanię prezydencką, która jest w toku, straszliwie niesprawiedliwa i straszliwie... i dla mnie bolesna, która daje się... mogłaby się w normalnej sytuacji tłumaczyć tym, że... jakimiś osobistymi głębokimi przeżyciami pana prezesa, no ale ze względu na to, że trwa kampania prezydencka, to myślę, że tu nie o osobiste przeżycia chodzi, tylko właśnie o czystą politykę, no bo ani marszałek Sejmu nie miał nic wspólnego, a ja byłem marszałkiem Sejmu, z przygotowywaniem wizyty ani jej przebiegiem, ani nie miał i nie ma nic prezydent z przebiegiem śledztwa. Więc takie sądy, powiedziałbym, chyba kiedyś trafią do jakichś annałów negatywnych skutków nienawiści w polityce.

Panie prezydencie, dziękuję bardzo za rozmowę i za spotkanie. Prezydent Rzeczpospolitej Bronisław Komorowski był gościem Sygnałów dnia.

Dziękuję bardzo.

(J.M.)