Posłuchaj na podcasty.polskieradio.pl >>>
Perła śląskiego gotyku - kaplica zamkowa w Raciborzu - została zbudowana z końcem XIII wieku na wzór kaplicy na wyspie Cité w Paryżu. Śląska świątynia, fundacja biskupa wrocławskiego Tomasza II, była miejscem przechowywania relikwii drzewa krzyża świętego, a jednocześnie centrum kapituły kolegiackiej, przez wieki miejscem pielgrzymek. Po wojnie przez całe dekady niszczała. Odrestaurowana w ostatnich latach zalśniła niezwykłym blaskiem, a wyremontowane właśnie zabytkowe organy podkreślają znakomitą akustykę kaplicy.
Czytaj też:
Kaplica w Raciborzu - perła śląskiego gotyku
Kaplica określana bywa mianem perły śląskiego gotyku, ponieważ zachwyca subtelną elegancją formy i rozwiązaniami architektonicznymi, nawiązującymi do paryskiej Sainte-Chapelle - co w tej części Europy było zjawiskiem wyjątkowym.
- Na tak peryferyjnym obszarze, jakim był wówczas Śląsk, gotyk na takim poziomie był czymś absolutnie wyjątkowym w regionie górnej Odry. Myśl architektoniczna docierała tu od południa, głównie z terenów Czech i Moraw, i to, co udało się w tym miejscu osiągnąć, prowadzi dziś badaczy do wniosku, że mamy do czynienia z realizacją naprawdę unikalną - podkreślił Grzegorz Wawoczny, zastępca dyrektora Zamku Piastowskiego.
Niezwykła akustyka i zabytkowe organy
Wyjątkowość kaplicy objawia się nie tylko w jej architekturze, ale także w akustyce, którą chwalą zarówno wokaliści, jak i instrumentaliści. Przestrzeń wnętrza sprzyja muzyce - śpiewacy podkreślają, że w tym miejscu "chce się śpiewać", a odrestaurowane na początku czerwca organy, najstarsze w powiecie raciborskim, stały się kolejnym magnesem dla muzyków. Choć proste w formie, organy wydobywają dźwięki o niepowtarzalnym charakterze, co potwierdzają artyści z Niemiec i Francji, wyrażający zainteresowanie koncertowaniem właśnie tutaj.
- Ze względu na czas powstania można mówić o instrumencie romantycznym, przeznaczonym raczej do muzyki kameralnej. A jednak - dzięki jakości piszczałek i sposobowi intonacji - znakomicie brzmi tu także muzyka barokowa. Poszczególne głosy mają bardzo dobrą jakość. Widać, że ówcześni organmistrzowie wyrośli z konkretnej tradycji. Budując niewielki instrument, nie próbowali tworzyć czegoś na wzór organów symfonicznych, co zresztą nie miałoby sensu. Skupili się na klasycznym układzie: głosy pryncypałowe, fletowe i wąsko menzurowany salicjonał, który również nawiązuje do tradycji - tłumaczył prof. Julian Gembalski, wirtuoz organów.
Drugie życie zapomnianego instrumentu
Historia tych organów jest równie niezwykła, co ich brzmienie. Przez dziesięciolecia leżały zapomniane w magazynie - rozproszone, w stanie przypominającym nieszczęśliwą kupkę części. Początkowo trudno było dostrzec w nich potencjał, jednak już pierwsze oględziny pokazały, że instrument przetrwał zaskakująco dobrze. Okazało się, że jest niemal kompletny, niezniszczony i możliwy do wiernego odtworzenia. Dzięki temu dziś, po starannej renowacji, może znów rozbrzmiewać w przestrzeni kaplicy, w której znajduje swoje naturalne miejsce.
Początkowo trudno było określić, kto mógł być autorem instrumentu. Jednak dzięki badaniom porównawczym stwierdzono, że prawdopodobnie skonstruowane zostały przez organmistrza Haasa z Głubczyc. Ich powstanie datuje się na 1873 rok. - Mamy tutaj skarby zaklęte w piszczałkach. Udało się zachować maksimum substancji zabytkowej w tym instrumencie, więc możemy powiedzieć o tym, że mówią do nas wieki - mówiła organistka i zabytkoznawczyni Małgorzata Trzaskalik-Wyrwa.
***
Tytuł audycji: Kwadrans bez muzyki
Przygotowanie: Jakub Kukla
Data emisji: 2.07.2025
Godz. emisji: 11.00
k