Polskie Radio

Sygnały Dnia 20 września 2016 - rozmowa z Anną Zalewską

Ostatnia aktualizacja: 20.09.2016 07:15
Audio
  • Anna Zalewska o reformie systemu oświaty (Sygnały dnia/Jedynka)

Piotr Gociek: Anna Zalewska, minister edukacji narodowej. Dzień dobry.

Anna Zalewska: Dzień dobry, witam.

No, zaczęły się schody, pani minister. Założenia oficjalnie reformy edukacyjnej już przedstawione i zaczęła się krytyka. Dzisiaj w trzech różnych tytułach trzy zupełnie różne zarzuty. Mówię o tym, co można w gazetach znaleźć, będziemy o tym mówić. Ale na początek konsultacje społeczne. Możemy tak zrobić, że zaczniemy od konsultacji społecznych? Pytanie od słuchacza Sygnałów Dnia...

Bardzo proszę.

...dlaczego zamiast naprawiać gimnazja, musi je pani likwidować?

Ale zacznijmy od tego, że wcale nie zaczęły się schody, ale zaczęły się konsultacje. I nie ma założeń, tylko jest projekt ustawy, który konsultujemy. Ustawowo, oczywiście, będziemy te konsultacje jeszcze poza ustawowe ramy rozszerzać. Przypominam też, że projekt ustawy został poprzedzony wielomiesięcznymi spotkaniami w całej Polsce ze wszystkimi zainteresowanymi uczestnictwem w tychże debatach. To rzeczywiście bardzo przemyślana, odpowiedzialna reforma, w dodatku rozpisana na całą kadencję. Dlaczego gimnazja i dlaczego nie poprawiać? Dlatego że gimnazja właściwie wygasiły się same. Większość gimnazjów, zupełnie inaczej niż mówią posłowie Platformy Obywatelskiej, bo im się bardzo mylą liczby, ostatnio usłyszałam, że gimnazjów jest 30 tysięcy, nie, nie, jest 7 tysięcy, w tym ponad 4 tysiące są już w zespołach podstawowo–gimnazjalnych, w związku z tym rodzice, nauczyciele, rady gmin tak zdecydowali, bo zobaczyli, że w takich zespołach są najlepsze wyniki. To są dowody twarde i badania. Jednocześnie nie ma trzyletniego gimnazjum, jest czteroletnie. Kończymy gimnazjum w I klasie liceum, doprowadzając do tego, że liceum nie dość, że nie jest czteroletnie, tylko trzyletnie, tak naprawdę stało się półtorarocznym kursem przygotowującym do matury.

W związku z tym trzeba zmienić cały system, wzmocnić liceum ogólnokształcące właśnie w ten sposób, przekształcając ustrój w szkole. Nawet profesor Handtke, minister Handtke, który wprowadzał gimnazja, w liście, w którym chciałby utrzymania tychże gimnazjów, mówi, że zupełnie inaczej one powinny wyglądać, to znaczy, że powinny być przy liceach ogólnokształcących. Zapomniał jednak przy reformowaniu, że musiałby połowę subwencji oświatowej zabrać gminom, co skutkowałoby po prostu bankructwem. A gimnazja również to etapowość, to niewyrównanie szans edukacyjnych i wiele, wiele argumentów popartych badaniami Instytutu Badań Edukacyjnych, raportami Najwyższej Izby Kontroli, jak również raportami amerykańskimi i brytyjskimi.

To skoro o samorządach i pieniądzach, 129 milionów złotych (dobrze mówię?), tyle ministerstwo planuje wydać na razie na reformę, a samorządowcy odpowiadają: to będzie co najmniej miliard złotych i wyliczają. Dzisiaj tę wyliczankę można w Dzienniku Gazecie Prawnej przeczytać, ile trzeba wydawać na odprawy dla nauczycieli, na modernizację placówek, remonty, adaptacje sal do potrzeb młodszych uczniów w dawnych budynkach gimnazjów, no, cała ta wyliczanka, doposażenie szkół i tak dalej, i tak dalej, to jest dużo więcej pieniędzy, dlatego zarzut pojawił się na pierwszej stronie Dziennika Gazety Prawnej, że ministerstwo ukrywa faktyczne koszty przebudowy systemu edukacji.

To, oczywiście, nieprawda, ale podejmuję się argumentowania, które pokazuje, że jest to nieprawda. Proszę zauważyć, w szkołach podstawowych nie zmieni się nic. Mamy 27,5 tysiąca szkół, w szkołach podstawowych nie zdarzy się nic, z mocy ustawy dyrektor, nauczyciele stają się dyrektorem i nauczycielami ośmioletniej szkoły podstawowej. W zespołach gimnazjalnych jest ich ponad 4 tysiące, zmieni się tylko szyld. Dyrektorzy, nauczyciele z mocy ustawy stają się dyrektorami i nauczycielami już szkoły podstawowej. 2150 samorządowych gimnazjów (proszę słuchać liczb), bo tych dotyczy właściwie reforma, to są szkoły, które również mogą się stać, tak jest w większości gmin, szkołami podstawowymi, mają 5 lat na to, żeby rzeczywiście zaprosić do siebie uczniów z poszczególnych roczników. Zmniejszą się tylko obwody. Uwaga: zmniejszą się tylko koszty dowożenia. Ja przypomnę raport świeży Najwyższej Izby Kontroli, który pokazuje, że w co najmniej 1/3 gmin żaden bus dowożący dzieci nie powinien w ogóle wyjechać, a na pewno zabrać dzieci.

Więc jeżeli popatrzymy na 2150 samorządowych, bo również zadbaliśmy o niepubliczne albo publiczne, które są prowadzone przez kogoś innego niż samorząd, bo też dajemy im możliwość 5 lat rozwoju, i one naprawdę wiedzą, jak to zrobić, w dodatku nie każemy im po raz kolejny iść z prośbą o pozwolenie do samorządu, uzupełniają tylko wnioski. Więc rozmawiamy o 2150 gimnazjach, tylko o takiej liczbie. Większość gimnazjów w samorządach powstały na bazie szkoły podstawowej, w związku z tym rzeczywiście nie będą się musiały dostosować. Ale z pokorą przyjmujemy taką informację, bo wiemy, jak wyglądają sale i mamy zaplanowane środki w rezerwie budżetowej właśnie na ewentualne 2150 gimnazja, gdzie będziemy dostosowywać do młodszych dzieci. Te pieniądze są w rezerwie 04, ona jest właśnie po to, żeby tam dofinansowywać samorządy, jeżeli zmieniamy zadania.

Ale jeszcze jedna rzecz, panie redaktorze. Samorządy są razem z nami w szkole, biorą podatki od obywateli, odpowiadają za budynki i odpowiadają za wyposażenie. My mówimy na przykład, że jedenastu... w kilkunastu procentach szkół jest szerokopasmowy Internet. To właśnie pani minister cyfryzacji i ja w ciągu 2 lat doprowadzimy do każdej placówki szerokopasmowy Internet. Myślimy o wyposażeniu szkół w aktywne tablice. Kiedy pan redaktor za Gazetą Prawną powtarza, że trzeba będzie wyposażać. Nie, te szkoły są wyposażone. Kiedy dyskutujemy na przykład o pracowniach przedmiotowych, w 87% szkół podstawowych te pracownie po prostu są. W związku z tym zdyscyplinujmy nasze liczenie, pokazujmy bardzo konkretne miejsca, w których to konkretnych miejscach potrzebne jest wsparcie. Jesteśmy na to gotowi.

Zmiana dotycząca gimnazjów wzbudza największe emocje, ale konsekwencją tej reformy będą zmiany także dotykające tego, co dzieje się w liceach, na przykład za 3 lata pomaszeruje do nich 700 tysięcy uczniów, dwa roczniki jednocześnie. I tu pytanie: czy ci uczniowie się po prostu w tych liceach zmieszczą?

Ale oczywiście, że tak. To nie tylko w liceach, przypominam, że mamy branżową szkołę, która będzie nową szkołą. Przypominam, że 40% pracodawców na już i na teraz potrzebuje pracowników, a szkolnictwo zawodowe, co wynika z badań, z debat i z raportu Najwyższej Izby Kontroli, nie jest przystosowane do rynku pracy. Tak naprawdę szkolnictwo zawodowe funkcjonuje dzięki ambicjom i wiedzy nauczycieli czy dyrektorów, za co im jestem bardzo wdzięczna. Mamy wreszcie technika. W związku z tym rzeczywiście ten podwojony rocznik, panie redaktorze, który kilkanaście lat temu był normalnym jednym rocznikiem, znajdzie miejsce, dlatego że w większości powiatów, bo one są organami prowadzącymi właśnie liceum ogólnokształcące, większość powiatów stoi przed dylematami. Teraz, w tej chwili zatrzymali się, czekając na tę zmianę, likwidacji liceum.

Kiedy wchodziła reforma gimnazjalna, nikt nie stanął w obronie nauczycieli liceów ogólnokształcących, którzy masowo tracili pracę, i nikt nie stanął w obronie tych szkół, które miały tzw. pusty rocznik, ponieważ nie było naboru do liceum ogólnokształcącego. My tutaj dbamy o nauczycieli, pokazujemy, w jaki sposób będziemy wspierać i powodować, że będą rzeczywiście elastycznie zatrudniani, ale że każdy – czy to gmina, czy to powiat – będą myśleć z troską właśnie o nich. Więc dla uczniów nie zabraknie miejsca w szkołach średnich.

Jeszcze jedna kwestia, wąska, ale istotna dla tych, którzy na nią się decydują – edukacja domowa. W projekcie ustawy Prawo oświatowe są także zapisy na ten temat. I wedle tego zapisu dyrektor publicznego albo niepublicznego przedszkola, szkoły podstawowej, ponadpodstawowej, do której dziecko zostało przyjęte, może zezwolić na rozpoczęcie jego edukacji domowej, pod warunkiem że placówka znajduje się na terenie województwa, w którym mieszka, czyli taka rejonizacja edukacji domowej. Wielu rodziców obawia się, że to może bardzo utrudnić, jeśli nie zlikwidować edukację domową w Polsce.

To, oczywiście, nieprawda. Powiedzmy słuchaczom, czym jest domowa edukacja. Jesteśmy, żyjemy w wolnym kraju, rodzice nie muszą posyłać dzieci do szkół, podejmują decyzję, że sami będą kształcić swoje dzieci w domu. Ustawa mówiła i mówi jednoznacznie, że państwo, budżet państwa wspiera tego rodzica i mówi: dajemy pieniądze na zajęcia dodatkowe w szkole po to, żeby (...) grupie rówieśniczej, i dajemy pieniądze na to, żeby co roku był jednak egzamin, bo dziecko może w każdej chwili wrócić do systemu. Rodzic też może w każdej chwili powiedzieć: nie, nie, ja już sobie nie daję rady. I proszę zauważyć, że ograniczenie czy pokazanie, że te zajęcia należy odbywać w województwie i tak jest niesamowitą determinacją rodziców. Proszę oto sobie wyobrazić, że rodzic będzie dowoził 150, 200 kilometrów dwa razy w tygodniu dziecko na zajęcia dodatkowe. My tutaj ograniczyliśmy bardzo dużą nieprawidłowość, mianowicie domowe nauczanie było przypisane na przykład do szkoły na Podkarpaciu, oczywiście to jest absolutnie hipotetyczne, a chodzili czy korzystali z pieniędzy publicznych dużych – 7200 na jednego ucznia – uczniowie ze Szczecina. Proszę powiedzieć, w jaki sposób rodzice realizowali zajęcia dodatkowe?

Wyjaśniała Anna Zalewska, minister edukacji narodowej, gość Sygnałów Dnia radiowej Jedynki.

Bardzo dziękuję i miłego dnia.

JM