Służby medyczne w kilku krajach zmagają się z wieloma problemami walcząc z rekordowo groźną epidemią.
W Sierra Leone strajkowały pielęgniarki domagając się podwyżki. Twierdziły, że mają więcej pracy w związku z opieką nad pacjentami z chorobą wirusową Ebola. Niektóre nie przyszły do pracy w obawie przed infekcją. Jednocześnie w Liberii zamknięto większość przejść granicznych. Sytuację trudno jest opanować, mówi BBC ekspert, dr Ben Neuman: - Ludzie nie słuchają międzynarodowych służb medycznych. Jest sporo paniki. Niektórzy mówią, że istnieje rządowy program kanibalizmu.
Zdaniem byłego ministra zdrowia Liberii Petera Colemana miejscowe władze powinny poprosić o pomoc przywódców religijnych, bo, jak podkreślił, ludzie nie wierzą w to, co mówi rząd. Wirus Ebola obecny jest w Gwinei, Liberii i Sierra Leone; epidemii obawiają się też mieszkańcy Nigerii.
(IAR)