Polskie Radio

Rozmowa dnia: Paweł Kukiz

Ostatnia aktualizacja: 09.04.2015 08:15
Audio
  • Paweł Kukiz o wyborach prezydenckich (Sygnały dnia/Jedynka)

Krzysztof Grzesiowski: Kandydat na urząd prezydenta Rzeczpospolitej Paweł Kukiz, witamy.

Paweł Kukiz: Dzień dobry.

K.G.: I dodajmy: radny Sejmiku Województwa Dolnośląskiego.

P.K.: Tak jest. I muzyk.

K.G.: Nic się nie zmieniło. Nie zawiesił pan mandatu przy okazji kampanii? Nie, normalnie, jest pan cały czas radnym.

P.K.: Nie no, jestem, tak, tak. No, niestety, w tym sejmiku wojewódzkim również obowiązuje ordynacja proporcjonalna i jej skutki, właściwie prace, można powiedzieć, że jakaś namiastka pracy jest w komisjach, a już same sesje to, niestety, farsa właściwie. Partia, która ma większość, robi wszystko, co chce.

K.G.: No właśnie, chciałem o to zapytać. Jednomandatowe okręgi wyborcze to pana główny punkt polityczny?

P.K.: Powiedziałbym inaczej, głównym punktem jest zmiana relacji między władzą a obywatelem, czyli zerwanie z tą dzisiejszą sytuacją, gdzie władza jest bezwzględnym panem obywatela za obywatelskie pieniądze, i doprowadzenie do takiego ustroju, w którym obywatel jest pracodawcą dla polityka i posiada nad nim kontrolę. A, oczywiście, drogą ku temu są JOW–y.

K.G.: Ale na poziomie Sejmu? Bo w Senacie mamy.

P.K.: Na każdym poziomie, od samego dołu, od gmin do parlamentu, tak, tak.

K.G.: A nie widzi pan żadnych wad jednomandatowych okręgów wyborczych?

P.K.: Na pewno są wady. Wie pan, nie ma systemu idealnego, ale na pewno jest to znacznie lepszy system od tego obecnego. Obecny jest... Od 89 roku można powiedzieć wybierają się sami spomiędzy siebie ci sami ludzie. Od 89 roku obywatele nie mają absolutnie wpływu na to, kto będzie... nawet to trudno nazwać reprezentował obywatela, tylko kto w ogóle będzie zasiadał w parlamencie. Jest tylko właściwie... już przed wyborami możemy się domyśleć, kto w tym parlamencie się znajdzie, ponieważ wodzowie partii wpisują już przed wyborami na listę tych swoich pewniaków. No i tylko cała zabawa polega na tym, że... która partia dostanie więcej głosów i która w związku z tym wsadzi swoich na stanowiska. Ci z kolei, którzy nie biorą udziału z polityków w tym wyścigu szczurów, zajmują.... dostają później stanowiska, nie wiem, w Tauronach, Energo, spółkach Skarbu Państwa, i tak to się kręci od 89 roku. 20% ludzi żyje na koszt osiemdziesięciu.

K.G.: No tak, tylko przy jednomandatowych okręgach wyborczych to i tak liderzy partii politycznych będą dalej wskazywać tych, którzy mają startować.

P.K.: Tak... Nie, to nie do końca, nie, to znaczy na pewno zostaną partie polityczne, ale zmienia się charakter tych partii, dlatego że tutaj już obywatele mogą wskazywać, tutaj się bardzo mocno muszą już wodzowie partii liczyć... I zresztą trudno ich nazwać wodzami, raczej można ich nazwać menedżerami, nie wodzami. Dlatego że muszą bardzo mocno liczyć się ci przywódcy partii z opinią publiczną i z opinią obywateli.

K.G.: : „Żyjemy w archaicznym ustroju, a obywatel pełni rolę chłopa pańszczyźnianego”.

P.K.: Tak.

K.G.: To nie za mocno?

P.K.: To? Za słabo.

K.G.: O!

P.K.: Ale nie będę mocniej... [śmiech] Chociaż nie... Oczywiście, że tak, nie mam co do tego wątpliwości. Mało tego, jeżeli już jesteśmy przy chłopach pańszczyźnianych, to nasi przodkowie płacili tylko dziesięcinę, czyli 1/10 swoich dochodów. My płacimy 7/10 swoich dochodów władzy, tak bardzo jest 0podatkowana nasza praca, 70% naszych pieniędzy jest zabieranych i dystrybuowanych bez naszej wiedzy, zgody na przeróżnego rodzaju niegospodarne, że tak powiem... w sposób niegospodarny prowadzone ZUS–y, na kilometrówki, zegarki i tak dalej, i tak dalej.

K.G.: Pan w odróżnieniu od wielu kandydatów na urząd prezydenta jakoś tak mniej wchodzi w takie kwestie właśnie finansowo–ekonomiczne. Ja znalazłem pana propozycję dotyczącą np. emerytur obywatelskich. Jest pan zwolennikiem czegoś takiego.

P.K.: Jestem zwolennikiem trójfilarowego systemu kanadyjskiego, ale aby do tego dojść, najpierw musi pojawić się gospodarka wolnorynkowa, a żeby gospodarka wolnorynkowa się pojawiła, przedsiębiorcy muszą mieć warunki do zatrudniania pracowników, czyli nie mogą być aż tak opodatkowani. Powtarzam: 70% jest zabieranych przez państwo.

Natomiast wie pan, szczerze mówiąc, mnie troszeczkę śmieszą te obietnice, jakieś plany gospodarcze i prezydentów, kandydatów na prezydenta, dlatego że to są rzeczy... Prezydent ma ściśle określone kompetencje w artykule 144 Konstytucji i te swoje prerogatywy i... Powiem w ten sposób, że prezydent jako prezydent obywateli, ktoś spoza układów partyjnych, tych układów politycznych, może rzeczywiście bardzo dużo dla obywateli zrobić, ponieważ ma świetne instrumenty do hamowania tego wampiryzmu partii politycznych.

I rzeczywiście tutaj, niech pan zauważy, choćby przykład emerytury 67, ile instrumentów miał prezydent Komorowski, żeby pohamować tą... zahamować podwyższenie wieku emerytalnego. Po pierwsze mógł zwołać Radę Gabinetową jeszcze w czasie, kiedy partia polityczna planowała podniesienie tego... PO planowało podniesienie tego wieku emerytalnego, potem mógł skorzystać z tych blisko, ponad dwóch milionów podpisów zebranych przez Solidarność, sprzeciwiających się emeryturze 67 i rozpisać referendum, mógł nie podpisać ustawy. A tutaj, wie pan, szef rządu daje do podpisania ustawę, prezydent podpisuje, później podpisuje ustawę o GMO, teraz prawdopodobnie tych sześciolatków do szkoły i tak dalej.

Prezydent powinien stać po stronie obywateli. Jeżeli prezydentem zostanie jeden z reprezentantów któregoś z klanów politycznych, tych, które, jak już powiedziałem, partycypują od 89 roku w podziale... uwłaszczyły się na obywatelach i na państwie, no to właściwie to jest funkcja żadna.

K.G.: Pan powołał się na Konstytucję, na kompetencje prezydenta. A jak w przypadku zwycięstwa ewentualnego Pawła Kukiza i objęcia funkcji prezydenta Rzeczpospolitej wyglądałaby pana relacja z parlamentem?

P.K.: Z całą pewnością, gdyby udało się wygrać te wybory, robiłbym wszystko, by do parlamentu wprowadzić również grupę bezpartyjnych obywateli współpracujących w przyszłości z prezydentem. Na pewno znacznie łatwiej byłoby wówczas...

K.G.: Czyli wybory prezydenckie to byłaby część pierwsza, a potem wybory parlamentarne tegoroczne, tak?

P.K.: Wie pan, wszystko to, co ja robię, to jest pewien ciąg zdarzeń już od ponad, nie wiem, chyba grubo ponad 10 lat... znacznie więcej niż 10 lat jestem przekonany co do konieczności zmiany systemu ustrojowego Polski. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości. To jest wszystko konsekwencja. Jak długo wytrzymam, nie wiem [śmiech],  ale już jestem coraz słabszy, no ale...  ale muszę próbować.

K.G.: Napisał pan na Facebooku, że jeszcze nie czas na to, abyśmy odsłonili twarze. My, czyli pana zwolennicy, rozumiem?

P.K.: Wie pan, ja tyle tych wpisów zamieściłem, że nie bardzo wiem, z którego to roku wpis nawet.

K.G.: Teraz...

P.K.: Tak?

K.G.: ...przy okazji tej kampanii wyborczej. „To może inaczej. Jeśli wygram wybory, zacznę wprowadzać zmiany. Jeśli ich nie wygram, to i tak ruch obywatelski, który już się stworzył, wejdzie do parlamentu, a wtedy wszystko jest możliwe”. I tu w kontekście tego to zdanie.

P.K.: A tak, tak, tak, pamiętam.

K.G.: „Jeszcze nie czas na to, abyśmy odsłonili twarze”.

P.K.: Pamiętam, tak, tak, tak. No, jak na razie nie ma sensu zakładać jakiejś partii. Ja jestem zwolennikiem budowania struktury bez struktur i dialektyki. Wie pan, my nie posiadamy takich środków, aby walczyć z tym systemem jego narzędziami. Żeby walczyć jego narzędziami, musielibyśmy mieć pieniądze, musielibyśmy mieć media. Czegoś takiego nie mamy. Więc można to tylko zrobić z zaskoczenia, ale to nie jest teraz czas ani miejsce, by mówić o szczegółach.

K.G.: A przy okazji zaskoczenia owe prawie 200 tysięcy podpisów złożonych w Państwowej Komisji Wyborczej to było dla pana zaskoczenie?

P.K.: Nie, nie, dlatego że... To znaczy, wie pan, jest tak mocno... jest tak silny duch wolnościowy teraz w narodzie, że ja wiedziałem, że ja te podpisy zbiorę. Wiedziałem. Ich było zresztą zebranych trzykrotnie więcej, około 300 tysięcy, tak że... I to tak jak powiedziałem, bez struktur, bez pieniędzy, sam duch.

K.G.: Ile jest w kasie sztabu wyborczego Pawła Kukiza pieniędzy?

P.K.: Ja tego szczególnie nie obserwuję. Około stu tysięcy chyba z tego, co pamiętam, ostatnim razem, kiedy to obserwowałem.

K.G.: Tak się składa, że wszyscy, którzy kandydują, odnoszą się do spraw bieżących, do tego, z czym mamy do czynienia, ostatnio przynajmniej. Kwestia katastrofy smoleńskiej, jutro piąta rocznica, dzisiaj Sejm podejmie...

P.K.: Proszę przeczytać mój wpis na Facebooku.

K.G.: ...podejmie debatę nad projektami i o in vitro, i rządowym, i poselskim...

P.K.: Proszę pana, to są wszystko tematy zastępcze. Poza tym jak można mówić o...

K.G.: Właśnie chciałem o to zapytać, jaki ma pan stosunek do tych tematów.

P.K.: Jak można mówić o in vitro w sytuacji... czy finansować in vitro w sytuacji takiej, kiedy matki dzieci niepełnosprawnych dostają po tysiąc złotych miesięcznie na utrzymanie siebie i dziecka? One nie mają szans na to, żeby jechać na Zachód i zapracować na, nie wiem, pieniądze, które poświęci się na leczenie dzieciaka, bo po prostu muszą cały czas, 24 godziny na dobę przy tym dzieciaku siedzieć. A państwo lekką rączką wydaje 10 tysięcy, czyli praktycznie roczny zasiłek dla takiej matki z żyjącym już dzieckiem na leczenie osób, które nie mogą w sposób naturalny począć dziecka. Ja współczuję tym osobom, natomiast jestem przekonany, że jeżeli ktoś jest zdeterminowany potrzebą posiadania dziecka, no to zdrowi ludzie mogą spokojnie pojechać na pół roku do pracy i oszczędzić te pieniądze. W Polsce, oczywiście, tej pracy nie znajdą.

K.G.: Czyli taka ustawa pana zdaniem jest zbędna?

P.K.: Nie twierdzę, że jest zbędna. Uważam, że są pilniejsze... że są inne priorytety, są pilniejsze sprawy. Natomiast dyskusje nad marihuaną, in vitro i tym podobnymi sprawami jest to odciąganie uwagi od spraw zasadniczych, istotnych, od tych relacji władza–obywatel.

K.G.: A czy to, co dzieje się wokół katastrofy smoleńskiej, to też jest temat... właśnie, żeby użyć dobrego słowa, według pana, jak pan to ocenia?

P.K.: Wie pan, nie chcę się wypowiedzieć... Cała sytuacja wokół katastrofy smoleńskiej świadczy o fatalnym stanie państwa, fatalnym stanie bezpieczeństwa. Ja nie chcę się w to wgłębiać. Jest, wie pan, trochę niesmaczne to, że akurat znowu wychodzą kolejne jakieś taśmy akurat tuż „przypadkowo” w cudzysłowiu [sic] tuż przed rocznicą. To jest ewidentnie przez kogoś sterowane. W jakim celu, nie wiem, nie chcę się w to wgłębiać, tak jak powiedziałem. Najgorsze jest to, że prawdopodobnie nigdy się nie dowiemy, co tam się stało. Jeżeli Holendrzy mogli ten swój samolot ściągnąć praktycznie, który został zestrzelony, natychmiast, w trybie natychmiastowym, a my od 5 lat nie jesteśmy w stanie odzyskać wraku, w którym leciała elita państwa od lewa do prawa, no to wie pan, to jest... Nie chcę o tym mówić. Nie chcę. To przerażające.

K.G.: Będzie pan szukał poparcia za granicą? Wśród Polaków mieszkających za granicą?

P.K.: Dzisiaj wyjeżdżam, dzisiaj wylatuję około czternastej najpierw do Irlandii, potem do Anglii, Walii i Szkocji. Czy ja wiem, czy to traktować w kategorii szukania poparcia? Ja byłem kilkakrotnie w Irlandii. Ja uwielbiam te nasze dzieciaki, to są wspaniałe osoby. No i w ogromnej mierze ta moja determinacja wynika właśnie z tego, że jestem ojcem już dwudziestoparoletnich pannic i martwię się po prostu o ich przyszłość i ich rówieśników. Wie pan, w tysiąc osiemset... Po powstaniu listopadowym mieliśmy do czynienia z wielką emigracją, wyjechało kilkadziesiąt tysięcy ludzi. I mamy do czynienia z pewnym faktem historycznym, o którym uczymy się w szkołach. To było kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Jak nazwać dzień dzisiejszy? Jak nazwać to, co się zdarzyło? Trzy miliony Polaków poza granicą. Czym? Exodusem? Wypędzeniem? Czym? Nie wiem.

K.G.: Na początku, kiedy pana przedstawiałem, dodał pan, poza tym, że kandydat i poza tym, że radny, muzyk jeszcze pan powiedział...

P.K.: Tak jest.

K.G.: Jest jeszcze w panu muzyk?

P.K.: Cały czas.

K.G.: Czyli jak by co, to na scenę? Gdyby teraz się nie powiodło?

P.K.: Ale jak by co? [śmiech] Jak by co, co. Nie no, ja nie mam zamiaru na razie... Wie pan, ja się nad tym szczególnie nie zastanawiam. Jestem w trakcie nagrywania jednej płyty, niestety, Sony Music uniemożliwiło mi wydanie płyty z Borysewiczem, ale o tej sprawie nie chcę teraz za dużo się wgłębiać. Ja tego im... na pewno nie zostawię tej rzeczy, ot, tak sobie. Nie może być tak, że zachodnia korporacja wpływa na wolności obywatelskie w Polsce. To jest niedopuszczalne.

Daniel Wydrych: Ale chciałby pan, żeby Polacy zapamiętali pana jako polityka, czy artystę?

P.K.: Chciałbym, żeby  moje własne dzieci nie traktowały mnie jako targowiczanina i chciałbym pozostać w pamięci dzieci i wnuków jako człowiek, który robił absolutnie wszystko dla Polski, dla przyszłości Polski.

K.G.: Paweł Kukiz, kandydat na prezydenta Rzeczpospolitej, był gościem Sygnałów dnia. Dziękujemy bardzo.

P.K.: Dziękuję bardzo.

(J.M.)