Wielki Powrót

Syberia - największe więzienie świata

Ostatnia aktualizacja: 26.04.2017 12:00
Syberia od początku rosyjskiej obecności na tej ziemi stanowiła miejsce kary i wygnania. Ogromny obszar, rozciągający się od Uralu do Oceanu Spokojnego i obejmujący 8 stref czasowych, surowe warunki klimatyczne oraz słabe zaludnienie czyniły Syberię naturalnym więzieniem. Proceder zsyłek rozwinął się już w XVI wieku, przede wszystkim dlatego, że Rosja nie posiadała systemu więziennictwa.
Dymiące kominy elektrowni (TEC-1). Obóz w Workucie, 1955-1957
Dymiące kominy elektrowni (TEC-1). Obóz w Workucie, 1955-1957Foto: Bernard Grzywacz/zbiory Ośrodka Karta

Wysypisko caratu

Bandyci, recydywiści, mordercy, ale też drobni złodzieje, dezerterzy, unikający pracy chłopi, czy członkowie sekt religijnych - na Sybir trafiali wszyscy, którzy w jakiś sposób narazili się caratowi. W XIX wieku skute lodem pustkowia stały się domem dla coraz liczniejszej rzeszy więźniów politycznych. Wśród nich do najbardziej znanych należeli dekabryści, szlacheccy rewolucjoniści, którzy podjęli walkę z caratem w imieniu haseł wolności i równości, a także członkowie Koła Pietraszewskiego, tajnej grupy radykalnych intelektualistów, do której należał chociażby Fiodor Dostojewski.

W połowie XIX wieku na zesłanie trafił anarchista Michał Bakunin, a pod koniec wieku jego los podzielili socjaliści i marksiści.
Wśród tysięcy ludzi zesłanych na Sybir szczególną grupę stanowili Polacy. Jak zapisał jeden z podróżników, który odwiedził Syberię pod koniec XVIII wieku: "Polacy i wygnańcy tworzą liczną rzeszę. Polaków zesłano tu po pierwszym rozbiorze (…) chwalono ich uczciwość w tym kraju. Są najbardziej zaradni i najlepiej znają się na gospodarstwie".

Buntownicy, nie żołnierze

Na Syberię regularnie trafiali jeńcy wojenni. Jednak, o ile żołnierze innych narodowości po zakończeniu konfliktów wracali do swoich krajów, o tyle Polaków caryca Katarzyna II traktowała jak buntowników, sprzeciwiających się rosyjskiej władzy nad Polską. Gdy w 1791 roku Polacy uchwalili postępową konstytucję 3 maja, wybuchła wojna polsko-rosyjska. Po zajęciu warszawskiej Pragi i rzezi tysięcy mieszkańców miasta aresztowanych wysłano na Syberię. Ten sam los czekał tych, którzy walczyli w wielonarodowej armii Napoleona. W 1812 roku Wielka Armia zaatakowała Rosję, a jej klęska oznaczała zesłanie dla tysięcy polskich żołnierzy.

Dalszy napływ zesłańców miał miejsce po dwóch wielkich zrywach niepodległościowych w  XIX wieku. Szacuje się, że po klęsce powstania listopadowego na Sybir trafiło 20 tysięcy zesłańców, choć niektóre źródła podają nawet liczbę 50 tysięcy osób. Kolejna fala zsyłki miała miejsce po powstaniu styczniowym. Objęła ona 16-20 tysięcy Polaków, z czego połowę skazano na przymusowe osiedlenie na wsi, a pozostałych skierowano do ciężkich robót przymusowych, zamknięto w więzieniach lub siłą wcielono do rosyjskiego wojska.

Nowy Świat

Ich losy układały się bardzo różnie. Niektórzy mieli szczęście i szybko wrócili do kraju. Inni musieli pozostać na miejscu zesłania lub przeniesiono ich w bardziej odległe regiony Syberii. Część do kraju nie wróciła nigdy. Frederick Baedeker, który podjął pracę misyjną w Rosji, tak pisał o mieście Tiumeni w ostatniej dekadzie XIX wieku: "Na każdym kroku spotyka się tu potomków Polaków skazanych na zsyłkę, jest też wielu takich, którzy sami są zesłańcami".

Pomimo straszliwych warunków, jakie panowały w drodze na Sybir, po przybyciu na miejsce Polacy angażowali się w przedsięwzięcia handlowe i przemysłowe. Jeden z nich prowadził nawet fabrykę czekolady w Tomsku. Zesłańcom zawdzięczamy też wiedzę naukową i etnograficzną, jak również informacje o niezwykłej florze i faunie Syberii oraz o jej bogactwach mineralnych.

Szacuje się, że w sumie w przededniu wybuchu I wojny światowej na Syberii znajdowało się około 150 tysięcy Polaków, zarówno wolnych osadników, jak i zesłańców.

Masowe deportacje i zasada zbiorowej odpowiedzialności

O ile w XIX wieku na Sybir skazywano konkretne osoby za konkretne czyny, to w wieku XX terror komunistyczny przyjął zasadę zbiorowej odpowiedzialności. Deportacje nabrały charakteru masowego i objęły nie tylko rodziny, ale też całe grupy społeczne, narodowe lub religijne. Nowym narzędziem opresji w Rosji sowieckiej, a następnie ZSRR, stał się Gułag, system niewolniczych obozów pracy. Wiele z nich znajdowało się na bezkresnych syberyjskich pustkowiach.

Ocenia się, że w latach 1930-1950 w Związku Sowieckim w 130 operacjach deportacyjnych przymusowo przesiedlono około 6 milionów ludzi różnych narodowości. Pierwsze wielkie akcje wysiedleńcze, których ofiarą padli Polacy przeprowadzono już w latach 30. Dotknęły one ludność zamieszkałą na tzw. Kresach Dalszych (dawnych ziemiach I RP), po 1921 roku włączonych w granice Białorusi i Ukrainy Sowieckiej. W ramach Operacji polskiej NKWD przeprowadzonej w latach 1937-1938 doszło do masowych aresztowań Polaków. Większość, ponad 100 tys., zamordowano, niemal 30 tys. zamknięto w Gułagu. Aresztowania wiązały się z masowymi deportacjami.

Po wybuchu II wojny światowej w okresie okupacji sowieckiej w latach 1939-1941 miały miejsce cztery wielkie akcje deportacyjne z ziem polskich. W pierwszej kolejności wywieziono tzw. osadników (tj. wszystkie osoby, które nabyły ziemię w parcelacji na obszarze ziem wschodnich II RP) oraz tzw. leśników, czyli osoby zatrudnione przy ochronie lasów prywatnych i państwowych. Na mocy podjętej przez Stalina i najwyższe kierownictwo sowieckie decyzji, w nocy z 9 na 10 lutego 1940 w 140 transportach na wschód i północ Związku Sowieckiego deportowano około 140 tysięcy mieszkańców wsi i kolonii na Kresach.

W dniach 12-13 kwietnia 1940 dopełniono dzieła lutowej wywózki. Deportowano rodziny osób wcześniej represjonowanych, w tym jeńców mordowanych w tym samym czasie w Katyniu. Wywiezionych rozsiedlono w Kazachstanie. 36 tysięcy z nich skierowano do pracy w kołchozach, 18 tysięcy w sowchozach, a 8 tysięcy umieszczono w osiedlach robotniczych i przy budowie linii kolejowych. Wśród osób dotkniętych kwietniową deportacją liczebnie dominowali Polacy, ale w tym czasie wysiedlono też Żydów, Ukraińców i Białorusinów.

Następna kategoria i następna duża deportacja to koniec czerwca 1940 roku. Usunięto w ten sposób tzw. bieżeńców, uchodźców z Polski centralnej i zachodniej, którzy uciekli na wschód w obawie przed niemieckimi prześladowaniami. Nie istnieją dane pozwalające dokładnie określić wielkość tej grupy.

Wreszcie ostatnia masowa deportacja miała miejsce rok później, tuż przed wybuchem wojny sowiecko-niemieckiej. Wysiedlanie członków organizacji uznanych za kontrrewolucyjne i ich rodzin trwało od końca maja do 18 czerwca, choć ostatnie transporty ruszały jeszcze 22 czerwca, czyli w dniu rozpoczęcia "Operacji Barbarossa". Szacuje się, że w tym czasie na Syberię wywieziono około 85 tysięcy osób, choć są to wyliczenia bardzo nieprecyzyjne.

Historycy na podstawie sowieckich archiwów wyliczyli, że w sumie w czasie II wojny światowej deportowano z ziem polskich w głąb Związku Sowieckiego około 320 tysięcy osób. Należy zaznaczyć, że według Związku Sybiraków szacunki te są znacznie zaniżone, zaś faktyczna liczba osób deportowanych w następstwie okupacji sowieckiej może wynosić nawet milion Polaków.

Po II wojnie światowej

Po zakończeniu II wojny światowej dramat osób więzionych i deportowanych na obszarach Związku Radzieckiego przez wiele lat pozostawał w cieniu zbrodni popełnionych przez Niemcy. Ich trauma pozostawać mogła jedynie doświadczeniem prywatnym, świadectwem, którego głosić nie było wolno. O dramatycznych przeżyciach mówiono tylko najbliższym, zaufanym, często tak samo dotkniętym przez los jak oni.

Jeszcze w latach 50. byli oni jedną z grup szczególnego ryzyka, "rozpracowywanych" przez organa kontrwywiadu wojskowego (Informacji Wojskowej). O losach zesłańców otwarcie można było pisać jedynie na emigracji, ale tam ich przeżycia nie budziły szerszego zainteresowania poza polskim, wąskim liczebnie, środowiskiem. Dopiero w latach 80. ich doświadczenia zaczęły budzić szersze zainteresowanie w kraju. Ogromną rolę w zbieraniu i zapisywaniu relacji odegrało Archiwum Wschodnie Ośrodka Karta.

mjm/bm