Rosja 2018

Rosja 2018: Kamil Glik bez ogródek ocenił dotychczasowe mecze Polaków. "Byliśmy jedną z najgorszych drużyn"

Ostatnia aktualizacja: 26.06.2018 18:02
Kamil Glik przyznał, że reprezentacja Polski jest jak dotychczas jedną z najgorszych drużyn na mistrzostwach świata w Rosji. W czwartek biało-czerwoni zagrają w Wołgogradzie z Japonią w ostatnim meczu grupy H, a dzień później wrócą do kraju.
Kamil Glik w meczu z Kolumbią
Kamil Glik w meczu z Kolumbią Foto: PAP/Bartłomiej Zborowski

- Do tej pory byliśmy jedną z najgorszych drużyn na tym mundialu, jeśli nie najgorszą. Trzeba sobie powiedzieć o tym otwarcie. W Rosji grała inna drużyna niż na Euro 2016. Doszło do kilku zmian personalnych i taktycznych. To nie była drużyna, w której zakochaliśmy się we Francji – przyznał Glik.


Przed turniejem nieoficjalnie mówiło się, że kilku piłkarzy zakończy reprezentacyjne kariery. Pod znakiem zapytania stoi przyszłość selekcjonera Adama Nawałki.

- Sami jesteśmy ciekawi, jaka jest przyszłość reprezentacji. Mundial jeszcze trwa i za wcześniej na jakiekolwiek deklaracje. Prezes PZPN Zbigniew Boniek powiedział, że po mundialu przyjdzie czas rozliczeń. Po mistrzostwach zostaną podjęte decyzje – podkreślił Glik.

W przegranym meczu z Kolumbią 0:3 wszedł na boisko w 80. minucie.

- Trener powiedział mi, że jeśli będzie potrzeba, to wejdę na boisko w meczu z Kolumbią. Kontuzji doznał Michał Pazdan i pojawiła się taka konieczność. Byłem jednak zaskoczony, bo do wejścia szykował się Artur Jędrzejczyk – przyznał Glik.

Od zgrupowania w Arłamowie obrońca AS Monaco zmagał się z kontuzją barku. Jego wyjazd na mistrzostwa świata do Rosji stał pod dużym znakiem zapytania.

- Dużo rzeczy wydarzyło się przez ten miesiąc. Dwa, trzy dni były bardzo ciężkie. Przez te kilka dni pokonałem 10 tysięcy kilometrów i to było sporym wyzwaniem logistycznym. Jedyną osobą, która wierzyła, że pojadę na ten mundial była moja żona. Miałem po cztery treningi dziennie. Przez całe życie będę pamiętał ten mundial. Wróciłem do żywych, choć wyniki nie były takie, jak sobie wymarzyliśmy – przyznał.


Jego brak był widoczny w spotkaniu z Senegalem (1:2).

- Nie byłem gotowy na to spotkanie i miałem swój reżim treningowy. Nawet jeśli serce chciało, to nogi by nie pozwoliły. Gdybyśmy wiedzieli jak zagrać, żeby wygrać, to kilka punktów już byśmy mieli. Zrobimy wszystko, żeby wygrać z Japonią – zapewnił.

We wtorkowej prasie pojawiły się informacje o rzekomym braku dyscypliny w drużynie Nawałki.

- Absolutnie nie było braku dyscypliny. To ohydne kłamstwo. Nie było też podziału na grupy – przekonywał obrońca AS Monaco.


W Wołgogradzie jest jeszcze cieplej niż w Soczi, które jest bazą biało-czerwonych podczas ich pobytu na mundialu. Temperatura sięga 38 stopni C.

- Wiemy, że ma być bardzo gorąco. We Włoszech zdarzyło mi się kilkakrotnie grać w takich warunkach. Na pewno będzie się ciężko biegało. Jednak temperatura będzie taka sama dla obydwu drużyn. Wieczorem trener przeprowadzi indywidualne rozmowy i być może dowiemy się, kto zagra. Dwa ostatnie dni były dla nas wyjątkowo ciężkie. Byliśmy mocno przygnębieni i nie myśleliśmy o meczu z Japonią – zakończył Glik.

Do Wołgogradu biało-czerwoni wylecą w środę o godz. 11.40 polskiego czasu. Tam o 18 odbędzie się konferencja prasowa, a pół godziny później trening. Dzień później reprezentacja Polski zagra z Japonią w trzecim i ostatnim meczu w grupie H.

W piątek o 11.40 piłkarze wylecą z Soczi do Warszawy, gdzie spodziewani są o godz. 15.05.

pm

Czytaj także

Rosja 2018: "mecz o honor" polską tradycją. Biało-czerwonym uda się godnie pożegnać z mundialem?

Ostatnia aktualizacja: 26.06.2018 16:13
Zwycięstwo nad USA 3:1 na pożegnanie mistrzostw świata 2002, wygrana z Kostaryką 2:1 cztery lata później. Polscy piłkarze w przeszłości udowodnili, że mundialowe mecze "o honor" to ich specjalność. Kolejny taki sprawdzian czeka ich w czwartek z Japonią.
rozwiń zwiń