Teatr Polskiego Radia

Odcinek nr: 2349

Ostatnia aktualizacja: 03.09.2006 00:00
Autor: Andrzej Mularczyk

Marysia Jablonska i Marta Póltorak wracaja od Borkowej. Stara nieoczekiwanie zaslabla i dziewczyna wezwala lekarke. Okazalo sie, ze Borkowa od jakiegos czasu nie brala leków na nadcisnienie. Nie miala ich za co wykupic i stad cale zamieszanie. Wszystko wróci do normy, gdy kobieta znów zacznie przyjmowac leki. Marysia opowiada Marcie, dlaczego tak sie stalo: kobieta przyjela u siebie wnuka i chcac mu dogodzic, wydala na niego pieniadze przeznaczone na lekarstwa. Teraz jest bez grosza. Na szczescie ma rodzine, która jej pomoze – Marysia oferuje sie, ze sama poprosi Jole i Adama o pomoc dla schorowanej kobiety. Marta wypytuje sie dziewczyny o samopoczucie. Okazuje sie, ze dziewczyna od jakiegos czasu ma bóle w klatce piersiowej i problemy ze zlapaniem oddechu. Lekarka ja uspokaja, ze to normalne. Organizm dziewczyny przyzwyczaja sie powoli do zblizajacego sie porodu. To perspektywa Marysia nie jest zachwycona. Wszyscy – zwlaszcza macocha – wyrzucaja jej, ze urodzi bekarta. Jedyne, co ja cieszy to fakt, ze ojciec nie patrzy na nia krzywo, ba, wydaje sie nawet cieszyc ze zblizajacych sie narodzin wnuka.

Marta, tak jak obiecala to wczesniej Marysie, chce odwiedzic Edka. W drodze, tuz kolo domu Joli i Adama natykaja sie na Pauline, która przypomina Marcie, ze miala wpasc do niech na herbate. Jola z Irena przygotowaly z tej okazji jakies frykasy. Niestety, lekarka nie ma dzis na to czasu. Czeka ja jeszcze kilka wizyt w Jezioranach i okolicach. Prosi Pauline, zeby przeprosila matke i babke w jej imieniu i odchodzi. Paulina wypytuje sie Marysi o jej stan. Dziewczyna niewiele jeszcze moze powiedziec. Wiecej bedzie wiedziala we wtorek, gdy pójdzie do osrodka zdrowia na badania. Córka Joli, póki dziewczeta sa same, chce tez zalatwic wazna dla siebie sprawe. Jutro we wsi beda dozynki i chce od Marysi pozyczyc jej super-dzinsy. Marysia jest przeciez w ciazy i nie ma najmniejszych szans, zeby sie w te spodnie wbila. Marysia jednak nie chce jej sluchac i odchodzi. Jak sama mówi, chce uslyszec, co powie Marta o stanie zdrowia jej ojca.

W tym momencie Jola wola Pauline. Córka wyjasnia jej, dlaczego Marta nie przyjdzie. Zwraca tez uwage na dziwne zachowanie Marysi. Jola wypytuje sie o chodzi, ale nic nowego sie nie dowiaduje. Jablonska wysyla córke do Tuski, gdzie jest Mateusz. Ma zaraz potem wrócic do domu i pomóc w przygotowaniach do dozynek. Dziewczynie sie to nie podoba, bo chciala podskoczyc do chorej kolezanki pozyczyc kurtke na jutrzejsza impreze.

Jola wchodzi do domu, gdzie w kuchni siedza Irena i Józef. Irena jest bez reszty pochlonieta robota. Na jutrzejsze dozynki Kolo Gospodyn Wiejskich postanowilo urzadzic bufet i kobieta tez zostala zaangazowana w przedsiewziecie. Jest jej przykro, ze Marta do nich nie zajrzala. Wszyscy rozmawiaja o zblizajacym sie roku szkolnym i dozynkach.

Do kuchni wchodzi lekko podchmielony Adam. Byl u Zarczynskiego, gdzie ogladal nowy sprzet do sporzadzania kiszonek. Jest zachwycony maszynami. Jola, gdy wyczuwa od meza alkohol, wpada w zlosc i dochodzi do awantury. Nie podoba jej sie, ze Adam jechal samochodem po alkoholu. I to jeszcze jej samochodem! Zabiera mu kluczyki i zastrzega, ze juz nigdy wiecej nie da mu prowadzic. Józef próbuje bronic Adama, ale tutaj wtraca sie Irena i jednym celnym zdaniem zamyka staremu usta.

Jola prosi Adama, by poszedl z nia na góre. Chce z nim porozmawiac. Mezczyzna jest przekonany, ze odbedzie sie tam ciag dalszy awantury o piwo, które wypil z Zarczynskim, ale Joli chodzi o cos innego. Uwaza, ze nadszedl czas, zeby porozmawiac z Paulina o sprawach seksu. Dziewczyna ma juz trzynascie lat i zaczyna sie ogladac za chlopakami, taka rozmowa jest wiec konieczna. Adam próbuje sie wykrecic od obowiazku i chce uciac rozmowe, dobierajac sie do Joli. I prawie mu sie to udaje, gdyby nie nagle wejscie Pauliny. Jola, widzac córke – i poprawiajac bluzke – mówi córce, ze ona i Adam chca z nia powaznie porozmawiac. Nic jednak z tego nie wyjdzie – Adam szybko ucieka z pokoju. I tyle go widzieli.