Teatr Polskiego Radia

Odcinek nr: 2315

Ostatnia aktualizacja: 01.01.2006 00:00
autor: Marek Lawrynowicz

Jest noworoczny poranek. Stefan i Irena Jablonscy rozmawiaja o Nowym Roku. Stefan, sceptycznie nastawiony do wszystkiego, co dzieje sie w polskim zyciu publicznym, nie spodziewa sie niczego dobrego po dopiero co rozpoczetym roku 2006. Irena uwaza inaczej – rok 2005 nie byl najgorszy i wedlug niej kolejny tez nie bedzie zly. Stefana niepokoi równiez pogarszajaca sie sytuacja w domu. Jola zrobila prawo jazdy i teraz Adam chodzi „jak ten struty”. Pewnie dlatego, ze moze teraz wykazywac wiecej niezaleznosci. Stefanowi nie spodobala sie malzenska sprzeczka o to, kto ma prowadzic samochód w drodze powrotnej z sylwestrowej zabawy. Pomysl, zeby to byl Adam, byl jego zdaniem co najmniej niestosowny.

Rozmowe staruszków przerywa wejscie Joli. Kobieta jest wciaz oszolomiona wczorajszymi szalenstwami. Zabawa bardzo jej sie podobala. Sensacja jezioranskiego sylwestra bylo obecnosc Zosi i Janusza Teterów, których relacje najwyrazniej sie poprawily. Jola i Irena spekuluja, ze byc moze dojdzie nawet do powtórnego malzenstwa. Stefanowi nie podoba sie taki obyczaj.

Plotkowanie przerywa Józef, który wpadl na noworoczna herbate. Sylwestrowa noc spedzil w towarzystwie Henka i ogladal z nim telewizje. Zaraz po dwunastej, kiedy ucichly juz petardy, poszedl spac. Józef uwaza, ze jest juz za stary, zeby bawic sie do bialego rana. Wywoluje to zaraz zlosliwe komentarze ze strony zgromadzonych odnosnie jego zachowania na weselu Lepieszki. Józef sie broni i próbuje zmienic temat rozmowy. Pewnie by sie to mu nie udalo, gdyby nie wejscie Adama. Jest wsciekly na Mateusza, bo chlopiec zjadl wszystkie cukierki z choinki. Mateusz zaczyna plakac. Józef, by ustrzec dziecko przed dalszymi wyrzutami ze strony rodziców, zabiera je do pokoju obok. Opowiada mu, jak to wczesniej spedzano na wsi na Nowy Rok. Chlopiec, o dziwo, slucha dziadka z zainteresowaniem, trudno mu jednak sobie wyobrazic zycie bez telewizji i komputera. Jego zdaniem kiedys musialo byc strasznie nudno.

W pokoju obok wyjasnia sie, dlaczego Adam do samego rana jest taki wsciekly. Wcale nie chodzi o cukierki z choinki. Chodzi o sylwestra. Okazuje sie, ze calego sylwestra Adam spedzil wlasciwie sam, bo jego zona przez caly czas brylowala na parkiecie i to najczesciej w towarzystwie Starzynskiego. Adama tak to rozgniewalo, ze potwornie sie spil i zaczal nawet rozrabiac. Przyczepil sie do soltysa i wygadywal mu same bzdury, a na koniec skarzyl sie Teterom, jaki to on jest nieszczesliwy z Jola. Jola uwaza, ze maz sam jest sobie winien, bo nigdy nie chcial sie nauczyc tanczyc i teraz ma do niej pretensje, ze musi sobie szukac partnerów do tanca wsród mezczyzn, o których on sam jest zazdrosny. A przeciez wystarczyloby nauczyc sie tanczyc. Juz podczas zabawy sylwestrowej powstal pomysl, by zorganizowac we wsi kurs tanca. Jesli wszystko wypali, bedzie go prowadzil Starzynski...