Redakcja Polska

77 lat temu Niemcy odkryli bunkier "Krysia" na warszawskiej Ochocie

07.03.2021 13:41
7 marca 1944 r. Niemcy odkryli na warszawskiej Ochocie bunkier "Krysia", w którym rodzina Wolskich przez dwa lata ukrywała Żydów - m.in. historyka Emanuela Ringelbluma. Aresztowani - wraz z Mieczysławem Wolskim i Januszem Wysockim - zostali zamordowani kilka dni później w ruinach getta.
Audio
  • 77 lat temu w Warszawie Niemcy zdekonspirowali bunkier "Krysia". Rodzina państwa Wolskich ukrywała tam 38 obywateli polskich pochodzenia żydowskiego. Materiał Karola Darmorosa (IAR)
Zastępca prezesa Instytutu Pamięci Narodowej dr Mateusz Szpytma podczas złożenia kwiatów z okazji 77. rocznicy wykrycia i likwidacji schronu Wolskich dla warszawskich Żydów przed tablicą upamiętniającą miejsce kryjówki w Warszawie
Zastępca prezesa Instytutu Pamięci Narodowej dr Mateusz Szpytma podczas złożenia kwiatów z okazji 77. rocznicy wykrycia i likwidacji "schronu Wolskich dla warszawskich Żydów" przed tablicą upamiętniającą miejsce kryjówki w Warszawie PAP/Wojciech Olkuśnik

W 1942 r. rodzina Wolskich przyjęła pod swój dach uciekinierkę z getta warszawskiego Wiśkę - zaopiekowali się nią bezinteresownie i traktowali jak członka rodziny. Wiśka była szwaczką i łączniczką pomiędzy gettem a "stroną aryjską". Działacze Żydowskiej Samopomocy Społecznej, dowiedziawszy się o życzliwym stosunku Wolskich do żydowskiej dziewczyny, zwrócili się do Mieczysława Wolskiego - mającego związki z Polską Partią Socjalistyczną - z propozycją przygotowania schronienia dla kolejnych uciekinierów z getta.

"Krysia" - nazwa była zdrobnieniem słowa: kryjówka - była schronem wybudowanym pod szklarnią w ogrodzie Mieczysława Wolskiego przy ul. Grójeckiej 81 (obecnie 77), wyposażonym w piętrowe prycze, stoły, kuchenkę; z doprowadzoną bieżącą wodą. Potrzeby fizjologiczne ukrywający się Żydzi załatwiali do wiader, które każdego wieczora wynosili Janusz Wysocki - siostrzeniec Wolskiego i Szymon - jeden z mieszkańców bunkra. Żeby zamaskować duże zakupy żywności dla ukrywających się Wolski otworzył na swojej posesji sklep spożywczy, który prowadziła jego siostra, Leokadia Borowiakowa.

Cała rodzina zaangażowana w pomoc

W pomoc ukrywającym się zaangażowana była cała rodzina Wolskich. "Całość działań nadzorował Mieczysław, pośredniczył również w kontaktach między działaczami żydowskiego ruchu oporu a ukrywanymi, był łącznikiem między Adolfem Bermanem i Żydowskim Komitetem Narodowym a Ringelblumem. Dwie z pięciu sióstr Mieczysława, które mieszkały przy Grójeckiej, podzieliły się obowiązkami związanymi z opieką nad mieszkańcami schronu: Wanda odpowiadała za dostarczanie żywności i utrzymanie czystości w kryjówce, Halina kupowała żywność. Starsze siostry też pomagały: Eugenia Warnocka dostarczała korespondencję, a Maria Czekajewska, z zawodu pielęgniarka, w razie potrzeby udzielała pomocy medycznej" - opisano na stronie sprawiedliwi.org.pl.

- Koszty wyżywienia i utrzymania ponosili sami ukrywani, częściowo wspomagała ich finansowo Rada Pomocy Żydom. Każdy, kto wprowadzał się do bunkra, zobowiązany był do wpłacenia 10 tys. złotych, a następnie do systematycznego uiszczania opłat w okresie całego pobytu - wyjaśniono.

Życie w schronie

W latach 1942-44 w "Krysi" przebywało ok. 40 osób, m.in. historyk i dokumentator getta warszawskiego dr Emanuel Ringelblum, który właśnie tam napisał esej "Stosunki polsko-żydowskie w czasie drugiej wojny światowej". W zapiskach Ringelbluma - który ukrywał się wraz z żoną Judytą i 14-letnim synem Urim - czytamy że Mieczysław Wolski był mózgiem "Krysi", Janusz Wysocki jej oczyma, a Małgorzata Wolska – sercem. Wolskiego Ringelblum opisał jeszcze jako "chłopaz fantazją, dobrego do wypitki i do wybitki", lubiącego "ryzyko i hazard dla samego hazardu". Podkreślił, że Wolski był "duszą i ciałem oddany swej najdroższej kochance, pani „Krysi”".

Życie w schronie opisała też Orna Jagur (Irena Grodzińska) - która spędziła w nim 8 miesięcy, ale opuściła go kilka miesięcy przed dekonspiracją - w wydanej w 1997 r. przez łódzką Oficynę Bibliofilów, książce pt. "Bunkier KRYSIA".

Zabawa w "napad Niemców na schron"

Z jej opisu dowiadujemy się, że życie w "Krysi" toczyło się nocą, gdy w ogrodzie nikt nie pracował. W dzień musiała być cisza - niełatwa do utrzymania przez prawie 40 stłoczonych na 28 m kw. osób. Gdy dzieci zapominały się i zaczynały hałasować, straszono je nie Babą Jagą, tylko Niemcami, którzy przyjdą i wszystkich zabiją. Wskutek tych upomnień dzieciaki najchętniej bawiły się w "Napad Niemców na schron".

Mieczysław Wolski każdego wieczora odwiedzał swoich "lokatorów", przynosząc im wieści ze świata - słuchał radia, za co również groziła wówczas kara śmierci - i z Warszawy - miał bowiem kontakty z podziemiem. Podczas tych wieczornych rozmów snuł fantazje - zapamiętała Orna Jagur. Gdy skończy się wojna i Niemcy zostaną pobici, wszyscy mieszkańcy "Krysi" wyjdą na słońce i zaczną żyć jak wolni ludzie. A on - Wolski - będzie sławny, bo przeciwstawił się Niemcom i uratował 40 ludzi od śmierci. Schron pozostanie zabytkiem i ostrzeżeniem na przyszłość - odwiedzać go będą nie tylko Polacy i Żydzi, ale turyści z całego świata.

Obecnie nie ma schronu, zabytku, ani - praktycznie - turystów, choć ścianie 10-piętrowego bloku mieszkalnego, wybudowanego na terenie dawnego ogrodu na zapleczu Ośrodka Kultury Ochoty, widnieje tablica z napisem: "W tym miejscu znajdowała się ziemianka, w której rodzina Wolskich, miejscowych ogrodników, ukrywała w latach 1942-1944 ok. 40 Żydów, uciekinierów z Getta Warszawskiego, wśród nich znanego historyka dr Emanuela Ringelbluma, badacza dziejów Żydów w Polskich, organizatora tajnego archiwum Getta. W marcu 1944 r. po ujawnieniu ziemianki, hitlerowcy wymordowali wszystkich ukrywających się w niej Żydów oraz ich opiekunów". Twórcą upamiętnienia jest Marek Moderau, późniejszy autor pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej na Wojskowym Cmentarzu Powązkowskim.

Dwa nieludzkie lata napięcia

Podczas uroczystości odsłonięcia tablicy 27 kwietnia 1990 r. Stanisław Broniewski "Orsza", były naczelnik Szarych Szeregów, powiedział: - Dwa lata trwania. Potrafimy być w napięciu dzień, no tydzień miesiąc. Dwa lata to nadludzkie. Wyobraźmy sobie dwa lata męki, dwa lata nasłuchiwania każdego szmeru i dwa lata bicia serca I dwa lata decyzji, ustawicznej decyzji by chronić Jednak trwać, chociaż wszelkie pokusy były - odstąpić przecież. Bo człowiek jest tylko człowiekiem - co utrwalił w swoim filmie dokumentalnym pt. "Krysia" reżyser Wiktor Skrzynecki.

- Z pomysłem przyszła do mnie pani Helena Gąsiorowska, kierująca ówcześnie wydziałem kultury w urzędzie Ochoty - powiedział Wiktor Skrzynecki. - To było chwilę po zmianie ustrojowej 1989 roku, więc postanowiliśmy - z operatorem Ryszardem Gajewskim i właścicielem studia "Adar" Dariuszem Stankiewiczem sami wyprodukować ten film - bez pomocy telewizji i państwowych wytwórni filmowych. I tak się stało. Telewizja wyemitowała go dwa albo trzy razy - co jednak nie zwracało w najmniejszym stopniu kosztów produkcji - ale nie chciała odkupić od nas praw producenckich. Dobrych kilka lat później telewizja miała wysłać coś na przegląd o tematyce żydowskiej do Stanów Zjednoczonych i okazało się nagle, że nie mają żadnego filmu o Polakach ratujących Żydów mimo grożącej za to kary śmierci. I wtedy zwrócili się do nas z propozycją odkupienia - dodał.

Dokumentalny film Skrzyneckiego - w którym o "Krysi" opowiadają m.in. Halina Michalecka i Wanda Szadurska, siostry Mieczysława Wolskiego i uczestniczki wydarzeń - został zrealizowany 3 lata przed "Listą Schindlera" Stevena Spielberga. 19 lat po nim powstała fabularyzowana "Historia Kowalskich" Macieja Pawlickiego i Arkadiusza Gołębiewskiego, 2 lata później wszedł na ekrany film Agnieszki Holland "W ciemności" a amerykański "Azyl" - o ukrywaniu Żydów w warszawskim zoo przez Antoninę i Jana Żabińskich - dopiero w 2017 roku.

- Film fabularny rządzi się innymi prawami, nie czuję się więc prekursorem w tej tematyce. Na pewno jednak trwające dwa lata ukrywanie ludzi skazanych przez nieludzkie niemieckie prawo na śmierć za samo istnienie, i związana z tym postać historyka Emanuela Ringelbluma wystarcza na interesującą fabułę - powiedział Skrzynecki.

Mieczysław, Małgorzata, Halina i Wanda Wolscy oraz Janusz Wysocki zostali uhonorowani tytułem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata w 1989 roku.

Prawdopodobnie na skutek donosu znanego w Warszawie konfidenta, 18-letniego Jana Łakińskiego, lub, jak sugerują inne źródła, Niemcy dowiedzieli się o istnieniu kryjówki dla Żydów.

Dekonspiracja schronu

Wiele publikacji wskazuje, że sprawcą dekonspiracji "Krysi" miał być 18-letni Jan Łakiński "znany na Ochocie szmalcownik" - ponadto syn Tadeusza Łakińskiego, powstańca wielkopolskiego i senatora RP w latach 1935-38 z ramienia BBWR. Według innych źródeł - przywołanych przez amerykańskiego historyka Samuela D. Kassowa - o istnieniu "Krysi" poinformowała Niemców była dziewczyna Mieczysława Wolskiego, która w ten sposób chciała zemścić się za zerwanie związku.

Wyrokiem Sądu Specjalnego Okręgu Warszawskiego Kierownictwa Walki Podziemnej Jan Łakiński został - jak podał 30 marca 1944 r. "Biuletyn Informacyjny" - "za współdziałanie z okupantem w prześladowaniu i tropieniu obywateli polskich pochodzenia żydowskiego" skazany na karę śmierci oraz utratę praw publicznych i obywatelskich praw honorowych.

Wyrok na Łakińskim wykonano jednak 25 lutego 1944 r. - czyli jedenaście dni przed dekonspiracją "Krysi" - w bramie kamienicy przy u. Pługa 1/3, w której mieszkał ten "znany na Ochocie szmalcownik". grupa likwidacyjna Armii Krajowej, dowodzona przez Stanisława Sękowskiego ps. Rugia.

Późniejsze losy Stanisława Sękowskiego to temat na inne opowiadanie i kolejny film przypominający "Przesłuchanie" i "Generała Nila" Ryszarda Bugajskiego. Ten żołnierz wojska polskiego od 1934 r. - kapral szwadronie ochronnym Generalnego Inspektoratu Sił Zbrojnych w Warszawie, obrońca Modlina we wrześniu 1939r, działający w konspiracji od września 1940 r., od grudnia 1943 r. dowódca grupy likwidacyjnej Kierownictwa Walki Podziemnej (KWP) m. st. Warszawy, uczestnik Powstania Warszawskiego - 3 lipca 1945 r. został aresztowany i skazany przez Wojskowy Sąd Garnizonowy w Warszawie na 10 lat więzienia za posiadanie broni i przynależność do nielegalnej organizacji po wojnie. Zwolniono go 3 stycznia 1948 r. na mocy amnestii.

Aresztowany ponownie 4 listopada 1950 r. Sękowski został - jak podaje Internetowy Polski Słownik Biograficzny - w toku brutalnego śledztwa doprowadzony do obłędu. Dlatego wyłączono go z przygotowywanego procesu Kierownictwa Walki Podziemnej (w którym sądzono Eustachego Kraka, Adama Dobrowolskiego, Kazimierza Moczarskiego i Alfreda Kurczewskiego). Zamiast na ławę oskarżonych Sękowski 6 sierpnia 1953 r. trafił do Szpitala Więziennego dla Umysłowo Chorych Wrocław II. Zwolniony 12 grudnia 1956 r. po dwóch tygodniach został hospitalizowany w szpitalu dla nerwowo i psychicznie chorych w Drewnicy z rozpoznaniem psychozy paranoidalnej. Podawał się bowiem za generała NKWD.

Stanisław Sękowski zmarł 11 stycznia 1960 roku w Sierpcu w wieku 45 lat. Był odznaczony dwukrotnie Krzyżem Walecznych: za udział w obronie Modlina w 1939 r. i 15 stycznia 1945 r. za konspirację i Powstanie Warszawskie.

PAP/IAR/dad