Test gry: "Dirt: Showdown" - walka na drodze

Producenci gry Dirt wprowadzili już na rynek jej czwartą wersję. "Showdown" to zupełne odejście od rajdów WRC.

Tym razem twórcy "Dirta" postawili na walkę na drodze, istne Derby Destruction.Zasady są proste, a w Czwórce opowiada o nich Leszek Smosarski z Electronic Dreams. - Chodzi o to, by oponenta zmieść z trasy.

Jeśli mowa o modelu jazdy to króluje zręcznościowe podejście do tematu. - Samochód pięknie można postawić bokiem - zachwyca się Leszek Smosarski.

W tej grze niestety nie imponuje ani grafika, ani muzyka. Mimo że grafika jest oparta na tym samym silniku, co w poprzednich wersjach "Dirta" to gra wygląda gorzej. Ogromny minus to to, że gracz nie ma widoku z kokpitu. - Tej muzyki nie da się zaliczyć do udanej. Dźwięk aut jest przeciętny. Za to efekt gnącej się blachy jest rewelacyjny - ocenia ekspert z Electronic Dreams.
"Dirt: Showdown" nie jest też grą zbyt długą - podstawowa kariera trwa od 8 do 12 godzin. Za to jest kilka fajnych trybów, jak ten o nazwie "Dominacja".
Więcej o grze i jej dodatkach dowiesz się słuchając załączonej audycji "Czwarty wymiar" lub oglądając wideo.

Kuba Marcinowicz i Leszek Smosarski / fot. Aurelia Chmiel