Polskie Radio

Sygnały Dnia 6 marca 2019 roku, rozmowa z Anną Zalewską

Ostatnia aktualizacja: 06.03.2019 08:15
Audio
  • Anna Zalewska o sytuacji nauczycieli (Sygnały dnia/Jedynka)

Piotr Gociek: Jest z nami kolejny gość: Anna Zalewska, minister edukacji narodowej. Witam, pani minister, dzień dobry.

Anna Zalewska: Dzień dobry, witam.

Jak przebiegają przygotowania do strajku nauczycieli w pani resorcie? Wiele wskazuje na to, że może do niego dojść.

Pan prezes ZNP zapowiedział, że odbędą się referenda w szkole na temat tego, czy strajk, kiedy strajk i w jakiej formie strajk. A ja apeluję do nauczycieli i rozmawiam z nauczycielami, rodzice rozmawiają z nauczycielami i pokazujemy, co zrobiliśmy, bo od 2012 roku nie było podwyżek, w 2017 zapowiedzieliśmy, konsekwentnie je realizujemy, przyspieszyliśmy w 17 miesięcy 508 zł dla większości nauczyciela w minimalnym wynagrodzeniu, ale to nie wszystko, dlatego że jeszcze setki milionów złotych na każde zajęcia dodatkowe płatne, 1000 złotych dla nauczyciela stażysty na start i PIT do 26 roku wolny, czyli bez podatku, plus jeszcze 200, 400 i 500 zł dodatku stałego dla nauczycieli wyróżniających.

Ale nauczyciele mówią, a także ci, którzy ich protest wspierają: „Skoro rząd może znaleźć 40 miliardów złotych na to, żeby była trzynasta emerytura, na to, żeby objąć pierwsze dziecko programem 500+, na jeszcze inne swoje programy, no to w takim razie niech znajdzie też pieniądze, żeby zrealizować postulat 1000 złotych podwyżki dla nauczycieli po prostu już, teraz”.

Po pierwsze...

I problem załatwiony.

Tak. Po pierwsze 5 miliardów 400 milionów złotych i zobowiązanie, bo ja taką deklarację na rzecz edukacji przyszłości podpisałam, że będziemy kończyć kadencję rozwiązaniami, które na stałe ustalą stały wzrost wynagrodzeń nauczycieli, dlatego że nauczyciele zwyczajnie na to zasługują. Natomiast to nie jest tak, że o tej grupie zapomniano. Jeszcze raz przypomnę, to była jedyna grupa zawodowa, która w 2017 miała waloryzację i zapewnione trzy kroki podwyżek, których nie było, właściwie to są jedne z większych w historii. Natomiast pan redaktor mówi tutaj o słynnym tysiącu. Proszę państwa, to nie jest tysiąc złotych, dlatego że jest materia bardzo skomplikowana, jeżeli chodzi o wynagrodzenie nauczycieli, dlatego że ja jestem odpowiedzialna za rozporządzenie o minimalnym wynagrodzeniu, a pensje ustalają samorządowcy i też dostają na to subwencję oświatową. Ale owe tysiąc złotych do tak zwanej kwoty bazowej to jest 2000 zł dla większości nauczycieli, dla nauczycieli dyplomowanych. Trzeba tak rozpisać następne lata, żeby rzeczywiście do tego zmierzać.

Dzisiaj w Super Expressie ciekawy wywiad z Bogdanem Rzońcą, pani partyjnym kolegą. Poseł, który jest byłym nauczycielem, mówi o tym, że nie tylko dyskusja o wypłatach, ale coś, co on nazwał paktem dla nauczycieli, jest potrzebne i wskazuje na to, że elementem tego oprócz takiego planu kroczących podwyżek powinno być na przykład zwiększenie kompetencji dyrektorów szkół i praca nad poprawą wizerunku nauczycieli. Może rzeczywiście jest czas, żeby do takiego okrągłego stołu w sprawie reformy oświaty i tego, żeby nie na miesiąc, nie na rok, tylko na wiele lat taki program przygotować i taki pakt zawrzeć po prostu.

Być może trzeba zawrzeć pakt, natomiast my te wszystkie kwestie, o których mówi pan poseł, zawarliśmy w prawie oświatowym, dlatego że zależy nam na podnoszeniu prestiżu zawodowego nauczyciela nie tylko poprzez pieniądze, ale one są bardzo ważne, czasami są strategiczne, co widzimy ostatnio. Ale również formułę ich oceny po to, żeby rzeczywiście był pretekst do ciągłego doskonalenia się, bo będzie wiązało się to z dodatkowymi pieniędzmi. Daliśmy wolność nauczycielom, nauczyciele mają podstawy programowe i mogą z podstawami programowymi robić wszystko to, na co wpadną. 20% podstaw programowych projektem, wprowadzamy cywilizację XXI wieku do szkół i nie zapominamy o nauczycielach, bo jeżeli na przykład w podstawie programowej powiedzieliśmy: oto uczymy programowania od klasy pierwszej, 120 milionów na doskonalenie zawodowe nauczycieli, żeby ich do tego przygotować. Kiedy wydajemy ponad 300 milionów złotych na tablice aktywne w szkole, bo mamy 50 tysięcy zasobów i nie ma powodów, żeby nosić podręczniki do szkoły, to właśnie rozstrzygnęliśmy w Ministerstwie Cyfryzacji przetarg na 50 milionów złotych po to, żeby nauczyć nauczycieli, w jaki sposób tymi aktywnymi tablicami się posługiwać. Tak, być może to będzie taka puenta, która będzie kończyła kadencję po to, żeby móc powiedzieć, do czego w następnej kadencji dążymy.

W tej chwili sytuacja wygląda tak, że ministerstwo mówi: robimy sporo dla nauczycieli, Związek Nauczycielstwa Polskiego odpowiada, że niewystarczająco wiele, i moglibyśmy długo jeszcze tutaj przypominać argumenty jednej i drugiej strony, ale spróbujmy konkretnie przyjrzeć się sytuacji, która może się wydarzyć, jeżeli w wyniku tych referendów marcowych rzeczywiście dojdzie do strajku nauczycieli 8, 9, 10, 12 kwietnia, to są te terminy, o których się mówi, rzeczywiście będą zagrożone egzaminy gimnazjalne, egzamin ósmoklasisty. Jest jakiś plan B wtedy przygotowany przez resort na taką sytuację?

Panie redaktorze, minister edukacji, i tak jest od 2002 roku, nie ma kompetencji zmieniania terminów. To jest niezależny system, nad którym czuwa Centralna Komisja Egzaminacyjna. Oprócz tego, że naprawdę powinniśmy w ciszy dyskutować w szkołach o ewentualnym referendum, dlatego że naprawdę denerwują się dzieci, kuratorzy, my w ministerstwie dostajemy naprawdę tysiące maili i telefonów od rodziców i od dzieci. Przypominam, że my jesteśmy dla dzieci, Konstytucja gwarantuje im prawo do nauki i do bezpieczeństwa. To jest egzamin państwowy. To nie są czasy... Wspominają nauczyciele na przykład rok 93, kiedy rzeczywiście doszło do strajku i przełożono termin. No tak, ale wtedy nie było zewnętrznych egzaminów, wtedy kurator zbierał kilkoro ekspertów, siadali, pisali zadania, pisali jakieś tematy i rzeczywiście można było tutaj dokonywać takich zmian. Poza tym proszę zauważyć, że wtedy egzaminów takich nie było. A teraz od września tak naprawdę, proszę państwa, my ogłaszamy najprzeróżniejsze przetargi. My, czyli Centralna Komisja Egzaminacyjna. Jeden egzamin kosztuje 3–4 miliony złotych, nawet nie ma możliwości, proszę państwa, żeby dyrektor bez złamania ustawy o finansach publicznych, nawet mając te pieniądze, wyciągnął bez przetargu i zlecił napisanie kolejnych arkuszy. Egzamin jest gotowy, jest ich 4, dziecko, które kończy szkołę podstawową i kończy gimnazjum, musi wcześniej otrzymać certyfikat czy świadectwo z Centralnej Komisji Egzaminacyjnej.

Ale jak rozumiem, ZNP też zdaje sobie z tego sprawę. Czyli co, to jest w tej chwili taki konkurs, kto pierwszy mrugnie, kto się wykaże bardziej stalowymi nerwami?

Mam nadzieję, że nie, bo ja bardzo poważnie traktuję, ja bardzo poważnie się martwię, próbuję rozmawiać bezpośrednio z nauczycielami, przecież ja mam kontakt z nauczycielami, wiem, że rady rodziców rozmawiają z nauczycielami, dlatego że proszę zauważyć, doszło do rzeczywiście takiej sytuacji, dosyć nieoczekiwanej, dlatego że w ciągu tych trzech lat, trzech i pół, oddaliśmy nauczycielom wszystko, co zabrali nasi poprzednicy, jeżeli chodzi o przywileje. Byli pierwszą grupą, gdzie powiedzieliśmy: za mało zarabiacie. W reformę była wpisana reforma, również jeżeli chodzi o podwyżki dla nauczycieli. Ja pamiętam 2015 rok, moja poprzedniczka, pani minister Kluzik–Rostkowska, która w tej chwili bardzo zdecydowanie... Napieramy, rozmawiamy naprawdę cały czas, proszę sobie wyobrazić, jest prośba o 10% podwyżkę, pani minister mówi, że a) nie i nie będzie, b) że trzeba znaleźć oszczędności w subwencji, c) że trzeba zabrać Kartę Nauczyciela. Więc rozmawiamy. To nie jest kwestia wytrzymywania, napięcia, stalowych nerwów, tylko ciągłych rozmów.

Anna Zalewska, minister edukacji narodowej, była gościem Sygnałów Dnia i radiowej Jedynki. Dziękuję, pani minister. Przypomnę jeszcze wyniki tych sondaży, o których wcześniej wspominałem: 47% Polaków popiera strajk nauczycieli, ale 70% uważa, że strajk nauczycieli podczas matur czy egzaminów to jest zachowanie niewłaściwe.

JM