Polskie Radio

Rozmowa z dr. Maciejem Hamankiewiczem

Ostatnia aktualizacja: 07.07.2012 08:15

Krzysztof Grzesiowski: Teraz przenieśmy się do naszego katowickiego studia, tam gość Sygnałów dnia, dr Maciej Hamankiewicz, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej. Dzień dobry, panie doktorze.

Dr Maciej Hamankiewicz: Dzień dobry.

K.G.: Protest zwany receptowym, tak przyjęto się o nim mówić, który rozpoczął się 1 lipca, protest lekarzy, został zawieszony, wczoraj decyzja prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej. Dlaczego?

M.H.: Panie redaktorze,  protest nie rozpoczął się 1 lipca, protest trwał już od co najmniej kilkunastu, kilku ładnych miesięcy, praktycznie rzecz biorąc od listopada ubiegłego roku protestowaliśmy przeciwko nieuczciwym zasadom wynikłym z ustawy refundacyjnej. Ta forma została, ta receptowa, o której pan mówi, została już zapowiedziana w lutym, tak że można powiedzieć, że ta akcja trwała znacznie dłużej...

K.G.: Czyli został wznowiony, tak? W takiej skali.

M.H.: 1 lipca zastał, on był zapowiadany, był przygotowany i 1 lipca faktycznie zaistniał. Trzeba przyznać, że przez te wiele miesięcy dzięki ogromnego wysiłkowi, determinacji i odwagi wielu koleżanek i kolegów udało się doprowadzić do bardzo wielu zmian w tym zakresie. W końcu wykreślono te, no, potworne zapisy z ustawy refundacyjnej, w końcu jednak wersję wyjątkowo nieuczciwą, bo takiego aneksu do umowy o przepisywaniu leków stworzoną przez Jacka Paszkiewicza pani Agnieszka Pachciarz, nowy prezes, natychmiast po objęciu tego stanowiska zmieniła na nieco lepszą, w związku z tym widząc olbrzymią presję na wielu kolegów ze strony rządzącej, presję powiedzmy, która nawet wręcz jest momentami znacznie przekraczającymi prawo stosowane w Polsce, uznaliśmy, że ich odwaga nie może pójść na marne. I to jest pierwsza przesłanka.

Drugą przesłanką jest to, że Business Center Club widząc, jak niewiele brakuje do porozumienia, tym niewiele to powiedziałbym, że tak naprawdę brakuje dobrej woli ze strony pani prezes Agnieszki Pachciarz w ogóle do rozpoczęcia rozmowy, pani prezes uznała, że przejście dziesięciu kilometrów i zatrzymanie się na centymetr przed metą jest dla niej korzystne. I my to widzimy, że tak naprawdę to ona stara się, aby ten... starała się, aby ten protest trwał jak najdłużej, no bo to przynosi jej konkretne efekty finansowe. W związku z tym, że mamy media, to wyraziliśmy naprawdę teraz dobrą wolę od rozmowy, bo tak naprawdę brakuje precyzji w tej nowej propozycji umowy. Ale nadal ta umowa jest bardzo niebezpieczna i musimy (...)

K.G.: Czyli nadal lekarze domagają się zmiany zasad wystawiania recept na leki refundowane?

M.H.: O, docelowo my musimy absolutnie nie przestawać w tym, aby lekarz na recepcie nie musiał zawierać informacji o ubezpieczeniu i refundacji. To jest niezbędne, my musimy się zająć rzeczami, które należą do lekarza, określonymi jasno w istocie w wykonaniu naszego zawodu. My mamy diagnozować, badać, leczyć, orzekać również, ale na pewno nie taryfikować i wypełniać czynności urzędnicze.

K.G.: A jaki wpływ na decyzję prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej o zawieszeniu protestu miał ten fakt, to jest informacja z biura Rzecznika Praw Pacjenta, że było od 1 lipca raptem 165 informacji od pacjentów, którzy otrzymali pełnopłatną receptę, chociaż przysługiwała im refundacja? Krótko mówiąc, to kropla w morzu, bardzo mało. Czyli protest się nie udał?

M.H.: No nie, nie, tak nie jest...

K.G.: Ile recept się wypisuje dziennie?

M.H.:  Przede wszystkim, panie redaktorze,  przede wszystkim muszę podziękować tym, którzy wytrzymali i nie podpisali te haniebne propozycje Jacka Paszkiewicza, i oceniamy, że to jest 80% aneksów do umów, 80% z wszystkich lekarzy odmówiło podpisania aneksów w wersji Jacka Paszkiewicza. Te 20% to są dentyści, którzy zostali do tego brutalnie przymuszeni, i część emerytów, rencistów i minimalny procent normalnie funkcjonujących lekarzy. To pokazuje skalę protestu.

A po drugie – proszę pamiętać o tym, że do pani rzecznik napłynęło tylko tyle, to jest sprawa przedziwna, bo każdego normalnego dnia takiego bez żadnego protestu napływa tam znacznie więcej skarg. Tak że to, że tak mało skarg napłynęło, to tylko świadczy o tym, że nasi pacjenci, którym wytłumaczyliśmy, że tak naprawdę to nie jest za bardzo protest z naszej strony, dlatego że co tak naprawdę  spowodowało, że lekarz pisał większość leków, a teraz dalej będzie musiał pisać na 100%. Ano te rozporządzenia, które wydał pan minister Bartosz Arłukowicz, jeżeli teraz... i  ustawa refundacyjna do tego go skłoniła. Mianowicie jeżeli lekarz ma pisać leki według charakterystyki produktu leczniczego, to krótkim tym zapisem, czyli dokumentami rejestrowymi, a nie wiedzą i doświadczeniem medycznym, to to jedno zdanie odcięło olbrzymią pulę leków refundowanych od możliwości zapisania ich, stosując taryfikator korzystny dla chorego. I to jest najbardziej podłe, bo mówi się, że panu się należy lek refundowany, ale przychodzi pacjent do lekarza, a lekarz mówi: proszę pana, ja nie mogę panu tego napisać, bo tutaj jest napisane, że to jest charakterystyka produktu leczniczego i mimo że pan ma anginę, ja panu ten antybiotyk muszę napisać na 100%. I mało tego, pan minister żąda, żeby to lekarz wpisał na receptę 100%, bo to jest takie działanie socjopsychologiczne, żeby myślał, że to ten niedobry lekarz jest wobec pacjent. My twierdzimy, że to właśnie władza będzie za parę miesięcy się chwaliła, jakie to oszczędności dzięki swojemu dzielnemu działaniu osiągnął Narodowy Fundusz Zdrowia, tylko że przy okazji zmarło parę osób, to już nikogo nie będzie... o tym zapomną państwu powiedzieć, a lekarz...

Krzysztof Grzesiowski: Panie doktorze, czy mówimy... Jeśli pan pozwoli, czy my mówimy o zawieszeniu protestu? Bo oto pojawiła się także informacja mówiąca o tym, że porozumienie organizacji lekarskich skupiające cztery organizacje zmienia formę protestu, mają być wypisywane recepty na leki pod nazwą międzynarodową i mają być opatrzone pieczątką „Refundacja do decyzji NFZ”.

M.H.: My zawiesiliśmy protest w tej formie pisania recept wszystkich na 100%, natomiast zalecamy od 1 stycznia 2012 stosowanie nazw międzynarodowych leków. Uważamy, że właśnie pisanie nazw międzynarodowych po pierwsze jest zgodne z prawem, nikt żadnego lekarza za to nie może ukarać, po drugie – zwalnia tak naprawdę lekarza z obowiązku taryfikacji, a po trzecie – dzięki temu zwalnia go przed nadgorliwymi kontrolerami, którzy ścigają.

W tej chwili można powiedzieć tak, że koledzy lekarze, którzy wykonują swój zawód w publicznych i niepublicznych zakładach opieki zdrowotnej, nadal wykonują rzecz najniebezpieczniejszą dla nich. To nie jest badanie chorego ciężko, od którego można ulec biologicznemu zakażeniu. Najbardziej niebezpieczną w wykonywaniu naszego zawodu funkcją to jest właśnie wypisywanie recept. I chyba to każdego z nas powinni zastanowić i śmieszyć. Czy to jest tak, że... Bo my w tej chwili wyraźnie w naszej uchwale mówimy o tym, że od dnia dzisiejszego każdy lekarz niezależnie czy to w praktyce, czy w innej formie wykonywania zawodu przed napisaniem recepty musi dokładnie przeanalizować sytuację i musi dokładnie postępować z obowiązującym prawem, co niewątpliwie musi spowodować, że czas badania pacjenta, załatwienia pacjenta znacznie się będzie wydłużał, a niewątpliwie będziemy musieli przestrzegać wszystkich tych stosów dokumentów, jakimi nas zarzucił pan minister pisząc, że mamy zgodnie z rejestracją pisać leki.

K.G.: Panie doktorze, na koniec – nadal liczymy na rozmowy Narodowym  Funduszem Zdrowia, twierdzi Naczelna Rada Lekarska, jest mediator, czyli Business Center Club, ale kto pierwszy wyciągnie rękę do kogo i w jakim czasie to się stanie?

M.H.: Panie redaktorze,  to myśmy już wyciągnęli tę rękę. A wie pan, o co chodzi? Jeżeli pani Agnieszka Pachciarz mówi, że nie będę karała za „błahe” błędy na receptach, to ja pana pytam: co to jest błahy błąd? Może po prostu napiszmy definicję błahego błędu i zakończmy dyskusję. Ale ta dobra wola... My wiemy, jak to napisać, brakuje kilku wyrazów, które zresztą głośno się mówi. Tak że w tym momencie tu wyraźnie jest zła wola po stronie Narodowego Funduszu Zdrowia , ponieważ jest widoczna zła wola, taka brutalna, nawet powiedziałbym, momentami, to w tym momencie my właśnie mówimy: to proszę bardzo, to my pokażemy, my jesteśmy gotowi, bo nie chcemy, aby polski pacjent myślał, że polski lekarz nie chce go leczyć.

K.G.: Panie doktorze, dziękujemy za rozmowę. Dr Maciej Hamankiewicz, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej, był gościem Sygnałów dnia.

(J.M.)