Grudzień 1970

"Moje czternaście lat" to paszkwil

07.12.2011 12:00
Władysław Gomułka pisze do Biura Politycznego KC PZPR.

Władysław Gomułka, Aleja Na Skarpie 19 m. 6. Wysłano członkom BPZ-com i Sekr. KC

dn. 12 VI 1981 r.L.Dz. KS/781/81. Do Biura Politycznego KC PZPR na ręce I Sekretarza tow. Stanisława Kani

Szanowni Towarzysze!

Załączam przy niniejszym do wiadomości i właściwego wykorzystania odpis mojego pisma z dnia 11 czerwca br. skierowanego do Przewodniczącego Komisji powołanej na X plenum KC PZPR członka BP i Sekretarza KC tow. Tadeusza Grabskiego.

Z partyjnym pozdrowieniem

Wł. Gomułka.

 

Władysław Gomułka, Al. Na Skarpie 19 m. 6. Do członka Biura Politycznego

Sekretarza KC PZPR Tadeusza Grabskiego w miejscu

Szanowny Towarzyszu,

Zwracam się do Was jako przewodniczącego Komisji powołanej na X-tym Plenum KC PZPR w sprawie wchodzącej w zakres prac Komisji, a mianowicie:
W dzienniku wydawanym w języku polskim w Izraelu Nowiny-Kurier, w numerach za kwiecień-lipiec 1973 roku został zamieszczony prowokacyjny paszkwil pt. "Moje czternaście lat - zwierzenia Władysława Gomułki".

Powołana na X Plenum Komisja ma za zadanie określić stopień i zakres odpowiedzialności ludzi zajmujących kierownicze stanowiska w centralnym aparacie za przewinienia, jakich się dopuścili w latach siedemdziesiątych. Do najbardziej podłych wynaturzeń wymagających potępienia i najsurowszych sankcji należy prowokacja. Jestem najgłębiej przekonany, że autor (autorzy) tego prowokacyjnego paszkwilu wywodzi się z grona osób, które po roku 1970 pracowały w aparacie KC i miały bezpośredni dostęp i kontakt z członkami kierownictwa partii. Autora (autorów) należałoby przeto pociągnąć do odpowiedzialności za świadome dopuszczenie się aktu prowokacji.

Nazwisko autora można ustalić przy pomocy ludzi, którzy w 1973 roku wydali polecenie personelowi technicznemu KC:

1. odbicia na powielaczu co najmniej kilkudziesięciu egzemplarzy wspomnianego paszkwilu "Moje czternaście lat", po zakończeniu jego publikacji w dzienniku izraelskim, przy tym wszystkie egzemplarze zostały wydane jako trwałe broszury.

2. rozprowadzenie tych broszur w/g imiennego wykazu członkom kierownictwa centralnego partii, sekretarzom Komitetów Wojewódzkich i innym osobom.

Stwierdzenie tych okoliczności nie powinno być trudne, gdyż broszurę tę otrzymali w 1973 roku m.in.: tow. Szlachcic, Werblan, Łukaszewicz. Mogą więc wskazać, kto im ją doręczył i z czyjego polecenia to uczynił. Po stwierdzeniu tych okoliczności wyjdzie na jaw, kto kierował tą robotą z ramienia Biura Politycznego KC PZPR, oraz czy w tę brudną, prowokacyjną aferę wmieszany był Edward Gierek.

Wspomnianą broszurę "Moje czternaście lat" doręczono także mnie przez oficer w ochrony, którzy polecenie takie – wraz z broszurą – otrzymali od kierownika Biura Ochrony Rządu gen. Góreckiego względnie od podległego mu pracownika. Zanim zakończono druk tego paszkwilu w dzienniku izraelskim, tą samą drogą otrzymałem poszczególne numery dziennika Nowiny-Kurier zawierającego fragmenty tego paszkwilu.

Należy przeto stwierdzić, kto wydał gen. Góreckiemu polecenie przekazania mi tych materiałów za pośrednictwem oficerów mojej ochrony.

Pragnę tu podkreślić z całym naciskiem, że zarówno gen. Górecki jak ci, którzy z ramienia Biura Politycznego kierowali tą brudną akcją powielenia i rozprowadzenia tego paszkwilu, uświadomili sobie w pełni jego prowokacyjny charakter. Nie mogli mieć najmniejszej wątpliwości, że jest to dokument spreparowany w celu oczerniania i oplucia mojej osoby. Niezależnie więc od tego, czy znali, lub nie znali autora paszkwilu, świadomie wzięli udział w tym akcie prowokacji i są za nią odpowiedzialni.

Paszkwil ten zaczyna się bowiem od słów: "Tekst ten powstał w wyniku szeregu rozmów prowadzonych między Władysławem Gomułką, a tym, który w rękopisie wystąpił jako M.S. Wiemy o nim tyle, że w miesiącach marzec-czerwiec I971 roku prowadził długie rozmowy z Gomułką, pomagając temu ostatniemu przy redakcji jego pamiętników. Z tych rozmów M.S. poczynił notatki, które następnie powędrowały za granicę" – otóż nikt bardziej jak gen. Górecki, a także członek Biura, który organizował prowokacyjną akcję powielania i kolportowania tego paszkwilu nie mogli być przekonani, że cały przytoczony wyżej akapit jest grubo szytym fałszem.

Gen. Górecki, jako szef Biura Ochrony Rządu, wiedział doskonale, z kim i gdzie się spotykałem w miesiącach marzec-czerwiec 1971 roku. W tym czasie otrzymywał on bowiem codziennie raporty o tym czym się zajmuję i kto do mnie przychodzi od oficerów mojej osobistej ochrony, którzy przebywali ze mną w jednym budynku w Otwocku - oczywiście na zmianę - dzień i noc. Jeden z raportów w zmienionej nieco formie, został nawet przekazany jako złośliwą w stosunku do mnie informację pewnemu dziennikarzowi zachodniemu, który – bez wątpienia za odpowiednim wynagrodzeniem – zamieścił tę informację bodajże w londyńskiej prasie, a w ślad za tym nadała ją "Wolna Europa". O tej sprawie nadmieniam tylko na marginesie, nie o nią bowiem mi chodzi.

Tu pragnę jedynie udowodnić, że gen. Górecki i wszyscy zainteresowani wiedzieli, że żaden nie znany mi osobnik "M.S." nigdy nie spotykał się ze mną. Gen. Górecki robił co mu kazano. Przesyłał mi omawiane materiały  z pełną świadomością, że uczestniczy w tej brudnej akcji. On chyba najmniej jest za to współodpowiedzialny, tym niemniej należy do tych, którzy powinni złożyć przed Komisją zeznanie dlaczego dali się wciągnąć do współuczestnictwa w montowaniu i realizowaniu prowokacji przeciwko mojej osobie. W dzień mojego 75-lecia przybyła do mnie delegacja w osobach: A. Werblan, W. Kruczek, J. Łukaszewicz, składając mi życzenia w imieniu kierownictwa partii. w toku rozmowy poruszyłem także sprawę owego paszkwilu, sugerując potrzebę ustalenia jego autora. "Ach to jakiś zagraniczny dziennikarzyna naplótł różnych bzdur, cóż na to możemy poradzić" – lekceważąco zareagował na to Werblan. "Ten zagraniczny dziennikarzyna musiał być nie byle jakim osobnikiem – odparłem – miał bowiem dostęp do tajnych materiałów archiwalnych KC". Wywołało to u słuchaczy pewną konsternację. Werblan zapytał o jakich materiałach mówię.

Odrzekłem, że o liście Biura Politycznego KC KPZR nadesłanym do Biura Politycznego KC PZPR poświęconym wydarzeniom grudniowym na Wybrzeżu. Autor paszkwilu nie tylko powołuje się w nim na ten list, lecz przytacza niemal dosłownie niektóre sformułowania tego listu. Reakcja Werblana zamknęła się w słowach: "Czyżby? Muszę to sprawdzić". Przysłuchujący się tej rozmowie tow. Kruczek w pewnej chwili zapytał zdziwiony, o czym mówimy, o jakim materiale powielonym w KC i dostarczonym członkom kierownictwa partii. Po wyjaśnieniu mu o jaki materiał chodzi oświadczył, że w ogóle nic o tym nie wie, że broszury takiej nie widział na oczy. Ponieważ jednak otrzymali ją inni członkowie kierownictwa partii, czemu nie zaprzeczali tow. tow. Werblan i Łukaszewicz, tow. Kruczek wyraził przypuszczenie, że Szlachcic, który z tytułu swoich funkcji sprawowanych w KC zajmował się sprawami zagranicznymi, a więc chyba także publikacją w izraelskiej gazecie "Moje czternaście lat". Nie wiem jak dalej potoczyła się sprawa. W każdym razie tow. Werblan nie dotrzymał swego przyrzeczenia, tj. nie powiadomił mnie o wyniku konfrontacji określonego tekstu powielanej broszury z tekstem listu Biura Politycznego KC KPZR do wczesnego kierownictwa naszej partii.

Prowokator z centralnego aparatu KC naszej partii pisze w swoim paszkwilu (str. 83-84 i 88 broszury), że zwracałem się do kierownictwa KPZR o pomoc wojskową dla likwidacji zaburzeń grudniowych na Wybrzeżu. Poniżej cytuję niektóre fragmenty tej prowokacyjnej, oszczerczej broszury: "M.S. Czy jednak wystąpienie sił radzieckich nie musiałoby doprowadzić do jeszcze większego rozlewu krwi? (...) G. Towarzysze radzieccy nie przyjęli mojego planu, to fakt. Dlaczego tak się stało nie wiem do dziś i chyba już nigdy się nie dowiem. Być może niedokładnie zrozumieli o co mi chodzi, lub po prostu uważali, że zmiana na stanowisku pierwszego sekretarza lepiej gwarantuje rozwiązanie napiętej sytuacji. Mam jeszcze inną teorię na ten temat, ale wolę o niej nie mówić. W każdym razie odpowiedź towarzyszy radzieckich, że trzeba rozwiązywać kryzys środkami politycznymi była dla mnie prawdziwym ciosem. Takiej odpowiedzi nie spodziewałem się zupełnie. Nie pokazałem nikomu tego listu. Porównajcie towarzysze przytoczony tekst z tekstem listu KPZR z 1 grudnia 1970 roku. Konfrontacja taka aż nazbyt jasno wskazuje, że prowokator, który spreparował omawiany paszkwil, dysponował wspomnianym listem. Znajdziecie w nim bowiem sformułowanie: "Umacnianie więzi partii z klasą robotniczą (...) nie sposób osiągnąć bez odpowiednich środków politycznych i ekonomicznych". List Biura Politycznego KC KPZR z 18 grudnia 1970 roku doręczył mi J. Cyrankiewicz 19 grudnia w godzinach rannych. W memorandum datowanym marzec 1971 rok, skierowanym do członków KC PZPR, a przekazanym na ręce Edwarda Gierka przy moim piśmie z 27 marca 1971 wyjaśniam szczegółowo, dlaczego list KPZR adresowany do Biura Politycznego KC PZPR został doręczony (przez delegację przybyłą do mnie do lecznicy w osobach J. Cyrankiewicza i Z. Kliszko) do rąk Edwarda Gierka, który jednak nie zapoznał uczestników plenum z jego treścią.

Rozpuszczono wtedy złośliwą plotkę jakoby "Gomułka ukrył list Biura Politycznego KC KPZR przed kierownictwem PZPR". Tę oszczerczą plotkę powtórzył E. Babiuch na naradzie I sekretarzy Komitetów Wojewódzkich odbytej w Warszawie 4 stycznia 1971 oświadczając, że list nie został przedstawiony członkom Biura Politycznego, a dopiero na posiedzeniu Biura pod nieobecność towarzysza Gomułki w sposób ogólny i z pamięci poinformował o tym tow. Cyrankiewicz, bo też nie miał tekstu tego listu. Babiuch, który doskonale znał całą prawdę, po prostu uciekł się do kłamstwa. Cyrankiewicz bowiem wpierw zapoznał się z tekstem tego listu niż ja. Idąc tym śladem kłamstwa, E. Gierek 24 stycznia 1971 na zebraniu w stoczni im. Warskiego w Szczecinie powiedział: "Ja ten list dostałem już po siódmym plenum, kilka dni po siódmym plenum". Nie trudno odgadnąć, dla jakich celów potrzebne było to kłamstwo. W tym świetle łatwiej zrozumieć dlaczego w paszkwilu w przytoczonym akapicie znalazło się zdanie: "Nie pokazałem nikomu tego listu". Proradzieckie sympatie wyrażał ten prowokator – autor paszkwilu "Moje czternaście lat" - nie tylko w przytoczonym już akapicie, w którym głosi, że "towarzysze radzieccy nie przyjęli mojego planu" interwencji zbrojnej na Wybrzeżu. Jest bowiem w tym paszkwilu i taki oto akapit:

"G. (.. ) W 1957 roku, na jednym ze spotkań, Chruszczow sam zaproponował, żeby sprawę Katynia poruszyć publicznie i oficjalnie przyznać, kto dokonał tej zbrodni, oczywiście zwalając wszystko na Stalina – jemu i tak wszystko jedno – powiedział wtedy z humorem – jego konto już tak obciążone zbrodniami, że on zniesie jeszcze i to i nie zrobi mu to różnicy. I tak wszyscy wiedzą kto to zrobił, a ponieważ my nie chcemy tego oficjalnie przyznać, więc nasze konto jest obciążone. Właściwie miał rację i żałuję, że wtedy nie poszedłem za jego sugestią. Wtedy nie chciałem, ponieważ w swoim czasie, bezpośrednio po wojnie, bardzo zdecydowanie obciążyłem Niemców za tę zbrodnię (...) Dziś żałuję, że jednak tego nie zrobiłem".

Prowokator wprowadził ten passus do swojego paszkwilu po to, żeby powiedzieć czytelnikom: widzicie, nawet Chruszczow chciał powiedzieć prawdę o Katyniu, a Gomułka przeciwstawił się temu. Chruszczow przeto godny jest pochwały. Gomułkę zaś trzeba opluć jadowitą śliną oszczerstwa. Aż trudno dać wiarę temu, że nawet tego rodzaju oszczerstwa spotkały się z aplauzem ludzi z wczesnego kierownictwa PZPR, którzy wydali polecenia sporządzenia i rozkolportowania prowokatorskiej broszury "Moje czternaście lat". Nie miałoby sensu dalsze omawianie paszkwilu prowokatora.

W marcu 1971 roku, kiedy – jak utrzymuje ten prowokator – prowadził ze mną długie rozmowy, z których narodzić się miało jego prowokatorskie dzieło, pracowałem nad listem (memorandum) do członków KC PZPR w związku z uchwałą odbytego w dniach 6-7 lutego 1971 VIII Plenum KC PZPR, które m.in. podjęło uchwałę o zawieszeniu mnie w prawach członka Komitetu Centralnego. Memorandum to liczące 79 stron maszynopisu oraz załączona do niego dwustronicowa "Notatka" z mojej rozmowy z Cyrankiewiczem 31 stycznia 1971, jak też mój trzystronicowy list (maszynopis) z 6 lutego na ręce Edwarda Gierka stanowią niezbędny materiał, który - w/g mojego przekonania pozwala odpowiedzieć na pytanie dlaczego paszkwil pt. "Moje czternaście lat – zwierzenia Władysława Gomułki" ukazał się w dzienniku izraelskim i bezzwłocznie po ukończeniu tej publikacji w czerwcu 1973 roku, publikacja ta została powielona i wydana w postaci solidnej osiemdziesięcioośmiostronicowej broszury przez aparat techniczny KC PZPR oraz dostarczona określonym działaczom centralnym i wojewódzkim PZPR.

Jak chyba Wam wiadomo Towarzyszu Grabski, paszkwil ten jest pomnażany i kolportowany w Warszawie i w wielu miastach Polski. ostatnio pojawiły się o nim wzmianki w prasie kraj w kapitalistycznych. Moje dotychczasowe milczenie w tej sprawie stwarza sytuację, w której mniej zorientowani czytelnicy paszkwilu mogą być skłonni przyjmować go za wiarygodny dokument. Ta właśnie okoliczność podyktowała mi niniejsze pismo. Uważam za konieczne zbadanie tej sprawy przez Komisję pracującą pod Waszym przewodnictwem dla ustalenia winnych, wyciągnięcia wobec nich właściwych konsekwencji oraz zamieszczenia w prasie partyjnej  odpowiedniego komunikatu potępiającego autora (autorów) paszkwilu, potępienia z nazwiska tych wszystkich, którzy przyczynili się do powielenia i rozprowadzenia paszkwilu w postaci broszury. Opublikowanie w ciągu najbliższych dwu tygodni takiego komunikatu uważać będę za zamknięcie sprawy, bez podania niniejszego pisma do publicznej wiadomości.

Warszawa 11 VI 1981

Z partyjnym pozdrowieniem

Władysław Gomułka

(Źr. "Gomułka i inni. Dokumenty z archiwum KC 1948 -1982", Londyn 1987)