Radiowe Centrum Kultury Ludowej

Kel Assouf, czyli nowe idzie od pustyni

Ostatnia aktualizacja: 22.01.2019 09:00
Pustynia wciąga. Wysysa, uzależnia i bardzo komplikuje życie. I to bez względu na to, gdzie się akurat przebywa...
Okładka nowej płyty Kel Assouf, Black Tenere
Okładka nowej płyty Kel Assouf, "Black Tenere"Foto: mat. pras.

"Moje trzy córki urodziły się w Belgii, zatem kraj ten stał się częścią mojej tożsamości. Jestem Belgiem, kiedy przebywam w Nigrze, i Nigerczykiem, gdy jestem w Belgii" – wyznaje Anana Ag Haroun, urodzony w regionie Agadaz założyciel i lider grupy Kel Assouf, nominalnie belgijskiej, sformowanej z afrykańskimi przyjaciółmi w 2006 roku. Bruksela wydawała się idealnym miejscem takiego spotkania, prawdziwym multikulti. Była i wciąż jest.

Trzeci album zespołu Kel Assouf to dźwiękowa petarda i jeszcze jeden przykład rozprzestrzeniania się pustynnego, saharyjskiego bluesa, coraz jednak bardziej oderwanego od swych korzeni. Haroun jako młody chłopak - mieszkający jeszcze w Afryce - uwielbiał swych idoli z Tinariwen. Wkrótce potem zaczął odrabiać lekcje klasycznego rockmana - Led Zeppelin i Black Sabbath, a z nowszych pozycji Queens of the Stone Age. To wszystko są jednak tropy, które w którymś momencie przy słuchaniu "Black Tenere" - jak to na pustyni - zanikają. Zaczynamy gubić się w możliwych odniesieniach i w końcu z nich rezygnujemy. Pozostają riffy kosmicznego Gibsona Flying V (ulubionej gitary lidera, o charakterystycznym kształcie litery V), transowe bity belgijskiego, jazzowego perkusisty Olivera Penu i przede wszystkim niezliczone, oldskulowe brzmienia klawiszy Sofyanna Ben Youssefa (który w ubiegłym roku wydał album jako AMMAR 808). Tunezyjczyk odpowiada także za produkcję płyty. I trafia w sedno, sytuując brzmienie zespołu gdzieś pomiędzy afrykańskimi korzeniami i anglosaskim hard rockiem, a nawet rockiem progresywnym lat 70.

Najlepsze na "Black Tenere" są chwile całkowitego zatracenia, kiedy perkusja z gitarą i klawiszami w stylu Keitha Emersona zalewają nas strumieniem rasowej psychodelii (Ariyal). Gdyby nie teksty traktujące o życiu na pustyni, wojnie i tragicznym losie Tuaregów, można by przypuszczać, że jesteśmy w zupełnie innej części świata. Fatamorgana? Pustynia.

 

"Black Tenere"

Kel Assouf

Glitterbeat Records 2019

Ocena: 4/5

Autor: Jacek Hawryluk (Program 2 Polskiego Radia)

***

Więcej recenzji i felietonów - w naszych działach Słuchamy i Piszemy.


 

 

Zobacz więcej na temat: MUZYKA recenzja Jacek Hawryluk