Orszak, muzyka i tłumy ludzi. Tak rodzinne Birmingham żegna Ozzy'ego Osbourne'a. Fani z całego świata mają szansę oddać hołd legendarnemu wokaliście Black Sabbath. Wśród nich jest też pan Dawid, mieszkający w pobliskim Walsall. Był już w muzeum Birmingham, by wpisać się do księgi pamiątkowej. I podkreśla, że odejście wokalisty Black Sabbath sprawiło, że nawet najwięksi twardziele nie potrafią ukryć wzruszenia.
Wczesnym popołudniem ulicą Broad Street ku mostkowi i ławeczce Black Sabbath - od kilku dni tonących w kwiatach - przejdzie orszak. W procesji mają pójść członkowie rodziny. Ścieżkę dźwiękową zapewni lokalna orkiestra dęta. Ma też być obecny wokalista Yungblud, który bardzo przeżył odejście Ozzy'ego.
Wszystko to ufundowała i zorganizowała rodzina byłego lidera Black Sabbath. Cel? Dać mieszkańcom Birmingham szansę, by pożegnać człowieka, który nigdy o swoich korzeniach nie zapomniał. "Choć w późniejszej części swojego życia Ozzy tu nie mieszkał, to zawsze podkreślał, że stąd jest. Nigdy tego nie ukrywał. Nie stracił też akcentu, choć tak długo mieszkał w Ameryce" - podkreśla Anthony Crutch z Birmingham Museum and Gallery of Art.
"Heavy Metal nie mógł powstać nigdzie indziej. Mógł narodzić się tylko w Birmingham. Całe to przemysłowe dziedzictwo, wszystkie te fabryki, wokół których chłopaki się wychowały..." - wylicza rozmówca Polskiego Radia.
Po publicznym i głośnym pożegnaniu dla fanów z całego świata odbędzie się kameralna i rodzinna ceremonia pogrzebowa. Cały czas można wpisywać się do księgi pamiątkowej poświęconej artyście.
Ozzy Osbourne zmarł 22 lipca. Miał 76 lat.
IAR/ks