Australian Open 2021

Powrót

Iga Świątek i zegarkowa afera. Może nauczmy się wygrywać razem z Polką?

Ostatnia aktualizacja: 17.02.2021 11:53
Iga Świątek dołączyła do grona ambasadorów i ambasadorek znanej na całym świecie luksusowej marki zegarków. Najlepsza polska tenisistka po raz kolejny udowodniła, że należy do panteonu światowych gwiazd sportu. Niestety, w komentarzach internetowych pojawiło się na ten temat zaskakująco wiele nieprzychylnych opinii. Dlaczego skarżąc się na niekorzystne dla Polski przekłamania w światowej popkulturze czy polityce, nie cieszy nas budowanie wizerunku pewnych siebie symboli sukcesu?
Iga Świątek
Iga Świątek Foto: TT/Iga Światek/screen

W Melbourne jest Cezary Gurjew, który znalazł się w niewielkiej grupie dziennikarzy z akredytacją na tenisowy turniej Australian Open. Dziennikarz radiowej Jedynki już od połowy stycznia jest na miejscu i przekazuje codzienne relacje z Melbourne Park. Zapraszamy także na stronę portalu PolskieRadio24.pl do specjalnego serwisu poświęconego rywalizacji tenisistów.

Australian Open 2021 grafika baner serwis 1200 F jpg
Australian Open 2021 - SERWIS SPECJALNY

Hejt za rodzinę?

Roger Federer, Caroline Wozniacki, Angelique Kerber czy Garbine Muruguza to tylko niektóre z najbardziej znanych nazwisk w tenisowym świecie, należących od 16 lutego wraz z Polką do ambasadorskiej "rodziny" - jak sama Iga nazwała swoją nową biznesową współpracę.

"Jestem podekscytowana - zostałam częścią rodziny Rolex. To dla mnie ważne, bo uświadamiam sobie, jaką drogę pokonałam. Od bycia dzieckiem oglądającym w telewizji, jak Roger (Federer - przyp.red.) podnosi trofea z zegarkiem na nadgarstku do posiadania własnego - zegarka, nie trofeum (jeszcze?)" - napisała na Twitterze.

Komentarze pod wpisem? W większości pozytywne, nie zabrakło w nich gratulacji czy dumy z osiąganych przez Polkę kolejnych wyróżnień w swojej karierze. Mimo to, można się spotkać z wieloma krytycznymi głosami.

"Snobizm... Mi wystarcza zegarek w telefonie...", "A ja myślałem, że tu chodzi o sport.", "Iga jesteś super, ale nie idź tą drogą.", "Rodzina Rolex" - to jakiś żart?" - to tylko te z największą liczbą reakcji. Warto więc zastanowić się, dlaczego Świątek, która tak wiele zrobiła dla promocji nie tylko sportu, ale i Polski na całym świecie, czyta kierowane w swoją stronę tak nacechowane opinie.

"Świątek" to marka

W świecie marketingu, szczególnie globalnym, marka osobista jest kluczowym czynnikiem, kształtującym relacje biznesowe zarówno ze strony korporacji, jak i współpracujących z nimi osób. To dlatego znani aktorzy reklamują banki czy luksusowe marki ubrań, a sportowcy stają się "twarzami" producentów sprzętu sportowego. Aby synergia influencera (słowo dziś kojarzące się z celebrytami traci swój pierwotny sens) i produktu była skuteczna, szczególnie ważna jest autentyczność. Nic więc dziwnego, że Robert Lewandowski strzela bramki w butach, które reklamuje, a Federer używa do gry rakiet konkretnej firmy.

Każda z marek, szukająca nowych twarzy do współpracy, patrzy przede wszystkim na osiągnięcia. Nike nie zainteresuje się rezerwowym bramkarzem Garbarni Kraków, a Wilson zapewne nie wie, kim są tenisiści z dwusetnego miejsca w polskich rankingach. Rolex chciał zerwać kolejny "skalp" kojarzący się z mistrzostwem w swoim fachu, a do tego wyśmienicie pasuje młoda, zarazem już wielce utytułowana sportsmenka w dyscyplinie, uchodzącej za dżentelmeńską i elegancką.

Iga Świątek podpisaniem tej umowy weszła na wyższy poziom swojej zawodowej ścieżki i oburzanie się za tę decyzję wynikać może wyłącznie ze złej woli lub z niezrozumienia mechanizmów rządzących światem. Polka już dziś, mając zaledwie dziewiętnaście lat, jest wielką, światową marką. Jej nazwisko kojarzone jest na całym świecie, a dla popularyzacji Polski zrobiła być może więcej niż tysiące konferencji naukowych.

Bez kompleksów

Tym większe powinno być zadowolenie z faktu, że nasza tenisistka jest wielkim symbolem przemian współczesnej Polski. Pamiętamy doskonale, jak kojarzeni byli Polacy po upadku "żelaznej kurtyny" - uciekający z PRL pracownicy fizyczni, słabo wykształceni, niemówiący w językach obcych. Później dochodziło też do szowinistycznych żartów z naszych rodaków jako złodziei samochodów czy drobnych cwaniaczków, znanych z kombinatorstwa.

Doskonałym lodołamaczem stereotypów zawsze był i jest sport, a jego kapitanem stał się jako pierwszy Robert Lewandowski. Wcześniej za takiego uważaliśmy Adama Małysza (o czym wspominał choćby w słynnym monologu Włodzimierz Szaranowicz), jednak do pełnego sukcesu brakowało dwóch czynników. Po pierwsze, skoki narciarskie nie są dyscypliną globalną - sukcesy odnosi w niej wąska, hermetyczna grupa państw. Co istotniejsze, sam Małysz był uwielbiany w Polsce jako "swój", a więc skromny, nieprzyzwyczajony do wielkiego blichtru "ten Adaś z wąsem" który po prostu oddaje słynne "dwa równe skoki" i je bułkę z bananem.

Lewandowski i Świątek to inne pokolenie, wychowane w demokratycznej Polsce, nieobciążone poczuciem niższości i kompleksów wobec rówieśników z innych części świata. Symbolizują wytrwałą walkę o swoje, przekraczanie kolejnych barier i osiąganie tego, co może się wydawać niemożliwe. Czy ktoś jeszcze 10 czy 15 lat temu przypuszczałby, że Polak jest w stanie bić kolejne rekordy strzeleckie Bundesligi, której za chwilę zostanie drugim strzelcem w historii? Tej ligi, którą śledziliśmy w Polsce z zapartym tchem, gdy Andrzej Juskowiak strzelał po 12-13 bramek dla Wolfsburga, lub Artur Wichniarek był "Królem Arturem" w błąkającej się między pierwszą a drugą ligą Arminii Bielefeld?

Podobnie było z Igą - w mediach przedstawiana jako następczyni znakomitej Agnieszki Radwańskiej, przebiła życiowy sukces poprzedniczki (wielkoszlemowy finał), mając zaledwie 19 lat. Wygrywając na francuskich kortach French Open stała się też jedną z najmłodszych w historii mistrzyń Wielkiego Szlema, dołączając do takich legend jak choćby Chris Evert, Monica Seles, Steffi Graf czy Martina Hingis.

Arcypolska droga

Dziś - ponad 30 lat po upadku PRL - coraz bardziej zglobalizowane społeczeństwa mają globalnych bohaterów. Dlatego powinniśmy się cieszyć, że Świątek i Lewandowski symbolizują wielką zmianę, jaka zaszła w nas samych, a jak mówi słynne hasło reklamowe "niemożliwe nie istnieje". Gdy latami szukano piłkarza, który mógłby usiąść przy jednym stole z Messim i Ronaldo, Polak sam wszedł do restauracji i sam ma prawo wybrać, kto dostąpi zaszczytu bycia blisko najlepszego piłkarza świata. Gdy myśleliśmy, że jeden przegrany finał Radwańskiej to szczyt nie do zdobycia, Iga Światek zdobyła go bez dodatkowego sprzętu i tlenu.

Niesamowite wrażenie stwarza uświadomienie sobie, że dziś, gdzieś w głębi Afryki czy Ameryki Południowej, młodzi chłopcy chcą być nowym Lewandowskim, a tysiące dziewczyn pierwszy raz wchodzących na kort tenisowy ma marzenie, by kiedyś dorównać Idze Świątek lub choćby zobaczyć jej grę na żywo.

Śp. Kazimierz Górski mawiał, że gdyby pieniądze decydowały o wyniku w sporcie, mistrzem świata byłaby Arabia Saudyjska. Nasi sportowi ambasadorowie nie zawdzięczają swojej sławy koneksjom, odziedziczonej fortunie czy skandalom obyczajowym. Osiągnięcie sportowego mistrzostwa wymaga nadludzkiego wysiłku, poświęcenia i konsekwencji. A gdy ktoś powie, że tenis to sport dla bogatych, należy odpowiedzieć w stylu Górskiego - jeśli tak, to trwający właśnie turniej Australian Open powinna wygrać była żona Jeffa Bezosa.

PAP Świątek 1200.jpg
Australian Open: Iga Świątek podsumowuje turniej i zdradza plany na najbliższe tygodnie [TYLKO U NAS]

"Lewy" i Świątek są najlepsi - więc przystają z najlepszymi. Poświęcili wygodne życie, aby osiągnąć sukces. Wyśmiewana czasem wytrwałość w trzymaniu diety przez małżeństwo Lewandowskich czy przegapienie dziesiątek imprez z rówieśnikami w młodym wieku – to cena za wysoka, aby jej nie doceniać.

Zdumiewa więc fakt, że dość często nawet od osób określających się jako patrioci czy konserwatyści słyszy się narzekania, że "Lewemu" nie chce się grać w reprezentacji, a Świątek dewaluuje pojęcie rodziny wejściem do świata Rolexa. Krytycy mogliby przed napisaniem kolejnego komentarza w tym tonie przypomnieć sobie doskonale im znanego Przemysława Gintrowskiego. Oby się nie okazało, że "jedyne co naprawdę umiemy/to najpiękniej na świecie przegrywać".

Jakub Pogorzelski, PolskieRadio24.pl


Iga Świątek dla Polskiego Radia o ostatnim meczu w Melbourne i dalszych planach:

Czytaj także:


Sponsor główny

Czytaj także

WTA Melbourne: dwa oblicza Igi Świątek. "Zdołałam powstrzymać emocje"

Ostatnia aktualizacja: 02.02.2021 12:27
Rozstawiona z "szóstką" Iga Świątek potrzebowała trzech setów, by awansować do 1/8 finału turnieju WTA na kortach twardych w Melbourne - Gippsland Trophy. Polka w drugiej rundzie pokonała Słowenkę Kaję Juvan 2:6, 6:2, 6:1. W rozmowie z Cezarym Gurjewem przyznała, że dotychczas miała problemy z cierpliwością, jednak udało jej się panować nad wydarzeniami na korcie.
rozwiń zwiń