Świąteczne kolędowanie dawniej i dziś. Co po nim pozostało?

Ostatnia aktualizacja: 26.12.2020 06:30
Dawniej na wsiach święta Bożego Narodzenia oznaczały zakończenie zimowego, pełnego mroku czasu w roku i nadejście nowego, radosnego. Ten otwierano i obchodzono m.in kolędowaniem.
Audio
  • O kolędowaniu mówi Małgorzata Jaszczołt z PME w Warszawie, cz. 2 (Poranek Dwójki)
  • O kolędowaniu mówi Małgorzata Jaszczołt z PME w Warszawie, cz. 1 (Poranek Dwójki)
Kolędnicy, 1935 rok.
Kolędnicy, 1935 rok.Foto: Z archiwum NAC

W tym roku pieśni pełne dobrych życzeń wydają się być potrzebne bardziej niż kiedykolwiek. W audycji spotkaliśmy się więc z Małgorzatą Jaszczołt, etnolożką z Państwowego Muzeum Etnograficznego w Warszawie, która przybliżała dawne zwyczaje kolędnicze oraz to, co z nich postało dla współczesnych. 

Do tego w audycji sprawdzaliśmy, jak obchody Bożego Narodzenia przebiegały i przebiegają na Górnym Śląsku. Popularnym obrzędem okresu zimowego było chodzynie kolyndników, w różnych częściach Górnego Śląska różnie nazywane. Kolędnicy mieli ze sobą szopkę, czasami nazywaną też betlyjkom i ruchomą gwiazdę wykonaną z drewna, tektury i kolorowej bibuły. W skład grupy kolędniczej wchodzili mężczyźni przebrani za: anioły i diabły, śmierć, pasterzy, Trzech Króli. Obchodzili oni kolejne gospodarstwa i muzykowali przy akompaniamencie harmonii i skrzypiec, śpiewając kolędy i pastorałki. Składali życzenia wszelkiej pomyślności oraz wypowiadali magiczne oracje, mające na celu zapewnienie wszelkiej pomyślności, urodzaju i płodności w Nowym Roku. Za występ kolędnicy otrzymywali od gospodarzy podziękowanie w formie jedzenia i picia. Wszelkie życzenia przez nich wypowiadane posiadały moc sprawczą, dlatego też grupy kolędnicze zawsze były witane z radością i chętnie wpuszczane do gospodarstw. Niezaproszenie kolyndników do chałpy mogło grozić wypowiedzeniem przez nich odwróconych życzeń i sprowadzenie nieszczęścia na domowników. Dziś zwyczaj odwiedzania domów przez grupy przebierańców jest już zanikający, choć czasami w okresie między Bożym Narodzeniem a świętem Trzech Króli można było spotkać nieliczne grupy kolorowych kolędników. W tym roku pandemia na pewno nie pomoże zwyczajowi być podtrzymywanym. O kolędowaniu na Górnym Śląsku opowiadała dr Agnieszka Przybyła-Dumin z Muzeum “Górnośląski Park Etnograficzny w Chorzowie”.

Posłuchaj
06:47 _PR2_AAC 2020_12_26-07-16-52 przybyła dunin.mp3 Kolędowanie na Górnym Śląsku (Poranek Dwójki)

Rajmaks, Śmierguśnik, Pucherok - wraz z nastaniem zimy na polskich wsiach od wieków pojawiają się przebierańcy. Trochę straszni, trochę śmieszni – i zupełnie niezwykli. Wszyscy oni są bohaterami wyjątkowej książki dla dzieci Anny Kaźmierak "Turonie, żandary, herody".

Posłuchaj
04:52 Turonie audio.mp3 Z Anną Kaźmierak rozmawia Aldona Łaniewska-Wołłk (Poranek Dwójki)

 

Okładka książki Anny Kaźmierak "Turonie, żandary, herody". Okładka książki Anny Kaźmierak "Turonie, żandary, herody".

W audycji oprócz tego były:

  • ostatni odcinek cyklu "Między światem a zaświatem", w którym Katarzyna Jackowska-Enemuo zapraszała na spotkanie z tak zwyczajnym, a jednak magicznym stworzeniem - pszczołą,
  • nabożeństwo Kościoła Ewangelicko-Reformowanego,

***

***

Tytuł audycji: Poranek Dwójki

Prowadził: Piotr Kędziorek

Data emisji: 26.12.2020

Godzina emisji: 7.00


Zobacz więcej na temat: folk folklor Piotr Kędziorek